Po raz ostatni warunki techniczne były aktualizowane w 2017 roku. Od stycznia zmienią się po raz kolejny. Wszystko po to, by budynki były bardziej efektywne energetycznie.
Jak podaje branżowy portal extradom.pl, w przyszłym roku współczynnik przewodzenia ciepła/przenikalności cieplnej (U) może osiągnąć maksymalną wartość 0,2 W/m²K w przypadku ścian zewnętrznych, 0,9 W/m²K dla zwykłych okien i drzwi balkonowych oraz 1,1 W/m²K dla okien dachowych.
Trzeba więc używać lepszych materiałów budowlanych, ale również lepszej jakościowo stolarki okiennej. A to oczywiście oznacza, że trzeba będzie zapłacić znacznie więcej niż do tej pory.
- To koszty wyższe średnio o kilka-kilkanaście tysięcy złotych i to w przypadku bardzo średniego produktu - mówi money.pl Konrad Płochocki, dyrektor generalny Polskiego Związku Firm Deweloperskich.
Jak dodaje ekspert, wszystko będzie zależało od poziomu przeszklenia w domu lub mieszkaniu. - Im większe okna, tym podwyżki bardziej dotkliwe - tłumaczy.
Problem z efektywnością
Płochocki podkreśla jednocześnie, że zarówno PZFD, jak i branża okienna oraz budowlana w pełni popiera cel oszczędności cieplnej. - Problem w tym, że robimy to nieefektywnie - zwraca uwagę.
Co to oznacza? Rząd wprowadzając nowe warunki techniczne od 2021 roku wyznacza nie tylko cel, ale również sposób jego osiągnięcia.
- Rząd narzuca maksymalną wartość współczynnika przenikalności cieplnej okien, ścian czy stropów, zamiast powiedzieć budynek ma zużywać nie więcej niż X na metr kwadratowy – przecież to się liczy dla mieszkańców, nie to, w jaki sposób się tę oszczędność udało osiągnąć - mówi Płochocki.
Podkreśla, że znacznie bardziej efektywne byłoby po prostu narzucenie konkretnej oszczędności energetycznej. - A jak projektant i inwestor to osiągną, to już ich sprawa - apeluje dyrektor PZFD.
Złożyłeś wniosek o pozwolenie na budowę? Dobre wieści
Dzisiejsze przepisy sprawiają, że w niektórych przypadkach inwestycja w lepsze okna może zwrócić się dopiero po... 30 i więcej latach. - To dłużej niż okno "żyje" - wskazuje Konrad Płochocki.
Nowe przepisy mają obowiązywać od przyszłego roku. Przy czym wszystkie wnioski o pozwolenia na budowę, które do 30 grudnia zostaną złożone w gminnych wydziałach architektury będą jeszcze weryfikowane na podstawie dotychczasowych warunków technicznych. Minister właśnie podpisał rozporządzenie w tej sprawie, o co PZFD i kilkanaście organizacji branżowych zabiegali od dawna.
- Możemy się więc spodziewać szturmu na urzędy gmin w ostatnich dniach tego roku. Ale tak naprawdę to my go widzimy już od kilku miesięcy - mówi Płochocki.
Niesprzedane okna na eksport
W marketach budowlanych wciąż jednak bez trudu można znaleźć okna o współczynniku U na poziomie 1,2 czy nawet 1,6 W/m2. - Producenci zaplanowali produkcję na ten rok, ale nie przewidzieli pandemii. Przez to wiele okien pozostanie niesprzedanych - mówi nasz rozmówca.
Różnica w cenie jest znaczna. Okna ze współczynnikiem 1,3 kosztują od ok. 400 do 950 złotych, a cena tych ze współczynnikiem 1,1 zaczyna się od 950 złotych za sztukę. Pisaliśmy o tym więcej w innym materiale.
Jest jednak na to sposób. - W większości trafią one do Niemiec, Francji czy Austrii, gdzie przepisy nie są aż tak restrykcyjne. Część z nich znajdzie także zastosowanie w projektach przygotowanych na starych przepisach.
- Producenci już i tak bardzo dużo eksportują, więc teraz będą de facto mieli dwie odrębne linie produkcyjne. A to też wpłynie na wzrost cen dla statystycznych Kowalskich - puentuje Konrad Płochocki.