Spółki wodociągowe od wielu miesięcy apelują o podniesienie opłaty za wodę i ścieki. Money.pl w kwietniu informował, że do Wód Polskich trafiło już ponad tysiąc takich wniosków. Rekordziści chcą podwyżki o 500 proc. Średnio mowa jednak o wzroście rzędu 30-40 proc.
Spółki i samorządy alarmowały, że brak podwyżek grozi m.in. przerwami w dostawach wody i zahamowaniem inwestycji. Zmiany - ich zdaniem - są konieczne w związku z wysoką inflacją.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Rządzący przekonywali do tej pory, że woda jest powszechnym dobrem, które nie powinno być drogie. Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, bez których zgody podniesienie cen jest niemożliwe, niechętnie udzielało więc zgody na podniesienie stawek czy na skrócenie okresu obowiązywania obecnych taryf. To się jednak za chwilę może zmienić.
Wody Polskie do likwidacji?
Money.pl informował już, że samorządowcy na początku tego roku apelowali do premiera Mateusza Morawieckiego o przywrócenie poprzedniego systemu, kiedy to gminy były odpowiedzialne za zatwierdzanie taryf za wodę i ścieki. Dopiero rząd PiS odebrał tę kompetencję samorządom i przekazał je powołanym do życia Wodom Polskim.
Co teraz zrobi nowy rząd? - Wszystkie nasze decyzje będą podejmowane wspólnie, pamiętajmy, że koalicja to cztery różne partie - mówi w rozmowie z money.pl poseł Dariusz Klimczak z PSL, wskazywany przez media jako przyszły minister infrastruktury.
Warto podkreślić, że to Minister Infrastruktury powołuje prezesa Wód Polskich.
- Zawsze byłem wielkim przeciwnikiem takiego typu centralizacji zaprezentowanej przez rząd PiS. Wody Polskie są molochem, który nie jest w stanie realizować postawionych przed nim zadań - mówi nam Klimczak.
Dodaje, że taryfy za wodę i ścieki to jeden z ważniejszych problemów, który trzeba będzie rozwiązać.
Dodatkową kwestią jest problem utrzymywania niskich cen wody na potrzeby zarówno zwykłych obywateli, jak i przedsiębiorców. Docelowo taryfy powinny być regulowane przez samorząd terytorialny - informuje poseł PSL.
Inni politycy koalicji mówią, że rozmowy w tej sprawie już trwają. - Na stole są różne rozwiązania, także "opcja atomowa", czyli likwidacja Wód Polskich. Ta instytucja nie sprawdziła się. Koalicja Obywatelska skłania się także ku takiemu rozwiązaniu - zdradza w rozmowie z money.pl ważny polityk nowej koalicji.
- Wody Polskie na pewno nie zdały egzaminu, co pokazała chociażby katastrofa ekologiczna na Odrze. Mam wrażenie, że w tym przypadku rola Wód ograniczała się do robienia grafik przedstawiających kto i za co nie jest odpowiedzialny. Należy się przyjrzeć wszystkim instytucjom ochrony przyrody i stworzyć system, który będzie efektywny. Ta dyskusja jeszcze przed nami - mówi w rozmowie z money.pl posłanka Koalicji Obywatelskiej Małgorzata Tracz z Zielonych.
Pomysł likwidacji Wód Polskich nie jest nowy. Już latem 2022 r. apelowało o to Polskie Stronnictwo Ludowe. - Wody Polskie nadają się do likwidacji, bo nie realizują swoich obowiązków, a to, co mają robić, robią z opieszałością, nie uwzględniając wymagań rynku - mówi poseł poseł PSL Jarosław Rzepa.
Wodociągi walczą o zmianę taryf
Unia Metropolii Polskich informuje, powołując się na ankietę przeprowadzoną przez Izbę Gospodarczą Wodociągi Polskie, że aż 70 proc. spółek wodociągowych notuje straty.
Przedsiębiorstwo Wodociągów i Kanalizacji w Olsztynie tylko na koniec stycznia miało 800 tys. zł. straty. Rzeczniczka spółki Anita Chudzińska w rozmowie z money.pl w marcu przekonywała, że jeżeli nic się nie zmieni, to pod koniec tego roku strata może wynieść nawet 25 mln zł.
Spółka złożyła wniosek o korektę taryf, ale otrzymała odmowę. Dlatego skierowała do Prokuratury Okręgowej w Białymstoku wniosek o objęcie nadzorem procesu zatwierdzania taryf. Rzeczniczka tłumaczyła, że spółka robi to "w trosce o majątek spółki oraz z dbałości o środowisko i zdrowie mieszkańców".
W czerwcu wodociągi białostockie wygrały z Wodami Polskimi w sądzie spór o taryfy.
Sąd wskazał, że regulator nie może odmówić zatwierdzenia taryfy, posługując się pozaprawnymi argumentami. Ponadto wskazał, że zadaniem Wód Polskich jest co prawda ochrona interesów odbiorców, ale jedynie przed nieuzasadnionym wzrostem cen, a nie przed każdym wzrostem cen wody i ścieków - informowała wówczas Unia Metropolii Polskich.
Beata Wiśniewska, prezeska spółki Wodociągi Białostockie, tłumaczyła wówczas, że spółka walczy o interes odbiorców, którzy "oczekują dostarczania wody nie tylko taniej, ale przede wszystkim zdrowej i dobrej."
W podobnej sytuacji są inne gminy, m.in. Wrocław. Ostatnia zmiana cen za wodę i ścieki w stolicy Dolnego Śląska miała miejsce w 2018 r.
- Wniosek o ustalenie nowej taryfy złożyliśmy w 2021 r. Jak na razie bez skutku. Nasza propozycja, która trafiła do WSA w Warszawie, zakłada wzrost ceny o około 5 procent. Sąd przyznał nam rację, jednak Wody Polskie złożyły skargę do NSA - mówi w rozmowie z money.pl Martyna Bańcerek, rzeczniczka wrocławskich wodociągów.
Według obliczeń wrocławskiego MPWiK dla mieszkańca, który średnio w trakcie miesiąca zużywa około trzech metrów sześciennych wody, oznaczałoby to wzrost kosztów o 1,62 zł miesięcznie.
Wody Polskie z problemami
Państwowe Gospodarstwo Wodne Wody Polskie, bo tak brzmi pełna nazwa tego podmiotu, powstało, by scentralizować zarządzanie krajową gospodarką wodną.
Od początku propozycja Prawa i Sprawiedliwości wzbudzała wątpliwości ekspertów i polityków opozycji. Podkreślano, że nowy gigant ma zapewnić dodatkowe miejsca pracy dla nominatów partyjnych. I politycy, i specjaliści zgadzali się, że nie da się zarządzać regionalnymi zbiornikami wodnymi "z wysokości" Warszawy.
W 2020 r. NIK zarzuciła gigantowi, że działa bez wystarczających środków finansowych, bez dostatecznej liczby wykwalifikowanych pracowników, bez właściwej koordynacji procesu przejmowania zadań i majątku od samorządów. Kontrola wykazała też liczne zaniedbania w zarządzaniu.
W odpowiedzi na ten raport Wody Polskie opublikowały własne stanowisko, w którym podkreślały m.in. ponad 40-letnie niedofinansowanie całego sektora gospodarki wodnej.
O Wodach Polskich ponownie głośno zrobiło się w 2022 r. Instytucja znalazła się pod ostrzałem z powodu spóźnionej reakcji na katastrofę ekologiczną na Odrze. Ze stanowiskiem musiał pożegnać się ówczesny prezes Wód Polskich Przemysław Daca.
Malwina Gadawa, dziennikarka money.pl