Premier przekazał, że w najbliższych dniach ma poznać szczegółowy projekt zamrożenia cen energii dla gospodarstw domowych.
Jak pisaliśmy w money.pl, wciąż nie znamy konkretów dotyczących zamrożenia cen prądu w przyszłym roku. W zależności od tego, ile rząd znajdzie pieniędzy w budżecie, mogą zostać one zamrożone na pół roku lub na cały rok 2025. O ile po drodze nie stanie się nic niespodziewanego, energetyczna tarcza ma przestać działać w 2026 roku - tak wynika z ustaleń money.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Jakie ceny energii? Potrzebne są miliardy. Poszukiwania trwają
Główne rozmowy w tej sprawie toczą się pomiędzy minister klimatu Pauliną Hennig-Kloską (Polska 2050) a ministrem finansów Andrzejem Domańskim (KO). W temat zaangażowany jest także szef rządowego Komitetu Stałego i zaufany człowiek premiera Maciej Berek, a ostateczną decyzję ma podjąć właśnie Donald Tusk - dowiedział się money.pl.
Do kompromisu jednak daleko. Z jednej strony minister klimatu Paulina Hennig-Kloska walczy o kwotę 5,4 mld zł w budżecie na przyszły rok. Z tego 4,4 mld zł to koszt przedłużenia maksymalnych cen energii na cały 2025 rok, a 1 mld zł potrzebny jest na kontynuację wypłat bonu energetycznego. Z drugiej strony, minister finansów oferuje na ten cel w 2025 r. tylko 2 mld zł z uwagi na napiętą sytuację budżetową. Ministra Hennig-Kloska uważa, że dziś - gdy rynek energii się stabilizuje - mrożenie cen musi być stopniowo wygaszane.
Tusk: nie pozwolę na to, żeby Polska wypadła źle
- Te perspektywy nie są najgorsze na drugą połowę przyszłego roku, ale nie chcę, żeby było poczucie niepewności. Ministrowie zobowiązali się, że przedstawią mi w najbliższych dniach konkretny projekt zamrożenia cen energii dla odbiorców indywidualnych, ale myślimy także o producentach - stwierdził Donald Tusk na konferencji prasowej w sobotę, 9 listopada.
Nie pozwolę na to, żeby Polska w tej grze wypadła źle ze względu na cenę energii. Ministrowie wiedzą, co mają robić - dodał szef rządu.
Ocenił, że poprzedni rząd wydał "setki miliardów złotych na zmarnowanie" zamiast na transformację polskiej energetyki. Premier podał, że Europa ma średnio 2,5 razy droższą energię niż Stany Zjednoczone.
- To my jesteśmy, niestety, w czołówce cen energii. Wszyscy bez wyjątku mówili (na spotkaniu w Budapeszcie - przyp. red.), jak my możemy w ogóle gadać o konkurencyjności europejskiej, w tym polskiej gospodarki, jeśli będziemy mieli najdroższą energię w świecie - mówił.
Premier: węgiel na dłuższą metę się nie utrzyma
Zdaniem premiera niektóre założenia dotyczące emisji CO2 "rozbrajają europejską gospodarkę". Jako przykład podał te dotyczące produkcji tylko zielonego, bezemisyjnego wodoru. Ten temat - jak mówił Tusk - był poruszany podczas szczytu Europejskiej Wspólnoty Politycznej (EWP) i nieformalnej Rady Europejskiej w Budapeszcie. Uczestnicy spotkania zwracali uwagę, że należy produkować wodór nie tylko zeroemisyjny - relacjonował szef rządu.
Szef rządu podkreślił, że obecnie w Europie wszyscy szukają odpowiedzi na pytanie, co zrobić z "przesadnie wyśrubowanymi kryteriami środowiskowymi w Unii Europejskiej".
Nie możemy udawać, że nie stoimy przed tym dylematem. Chcemy mieć tanią energię, chcemy konkurować z resztą świata, chcemy mieć naprawdę konkurencyjną gospodarkę. Chcemy, żeby ludzie się czuli bezpieczni, także w Polsce, jeśli chodzi o ceny energii. To musimy budować taki system, który daje nam szansę na konkurencję, choćby ze Stanami Zjednoczonymi - mówił premier.
Podkreślił przy tym, że "węgiel na dłuższą metę się nie utrzyma, bo my dlatego mamy najdroższą energię". Dodał, że proces odchodzenia od węgla musi postępować. Zadeklarował, że nie będzie to jednak rewolucja, która "wywróci ludziom życie".
- Osobiście o to zadbam - zapewnił premier.
- w 2025 r. wzrośnie do 5,6 proc.,
- w 2026 r. spadnie do 3,4 proc.
Natomiast przy utrzymaniu zamrożenia cen energii inflacja w 2025 r. według szacunków NBP ma wynieść 4,3 proc.