Węgierskie Stowarzyszenie Producentów Zbóż (Magyar Gabonaszovetseg) protestuje przeciwko rządowemu zakazowi importu z Ukrainy.
"Środek ten spowoduje poważne trudności dla producentów pasz i przetwórców przemysłowych na Węgrzech, co będzie miało również wpływ na hodowców i konsumentów" – poinformowało w czwartkowym oświadczeniu.
Krajowe uprawy nie wystarczą
Podkreśliło też, że krajowe uprawy kukurydzy nie zaspokajają bieżących potrzeb. Przed kolejnymi zbiorami przemysł przetwórczy musiał sprowadzić co najmniej 1,9 mln ton kukurydzy. Od października do połowy kwietnia z Ukrainy importowano 1,2 mln ton kukurydzy, a więc rynek potrzebuje jeszcze 700 tys. ton, które muszą być teraz sprowadzone z innych kierunków.
Zakazując przywozu z Ukrainy tracimy źródło surowców, które jest najbliższe, a zatem najbardziej dostępne pod względem ekonomicznym. oprzez wykluczenie ukraińskich towarów dojdzie do zakłóceń na rynku, a ofiarami będą ostatecznie węgierscy konsumenci – napisano w oświadczeniu.
Rolnicy poparli zakaz importu?
Wcześniej węgierskie media informowały, że węgierscy rolnicy z zadowoleniem przyjęli rządowy zakaz.
- W pełni popieramy wprowadzenie zakazu importu. Powinien on dotyczyć nie tylko produktów pochodzących bezpośrednio z Ukrainy – powiedział portalowi Vilaggazdasag Tibor Andras Cseh, sekretarz generalny największego stowarzyszenia rolniczego w kraju. Zauważył, że znaczna część ukraińskiego zboża przekroczyła węgierską granicę np. z Rumunii i Słowacji.
W sobotę minister rolnictwa Węgier poinformował, że po decyzji Polski również Węgry tymczasowo zablokowały import ukraińskiego zboża, nasion roślin oleistych i niektórych innych produktów rolnych, aby chronić swój rynek wewnętrzny.
W środę rząd opublikował dekret o zakazie importu ponad 20 kategorii produktów rolno-spożywczych z Ukrainy do końca czerwca br. Oprócz zbóż zakaz, który potrwa do 1 lipca br., obejmuje m.in. mięso, jaja i miód. Przewoźnicy towarów nazwanych w dekrecie "wrażliwymi" muszą poświadczyć, że nie pochodzą one z Ukrainy.