W miniony wtorek minister rolnictwa Robert Telus poinformował, że ukraińskie zboże przejeżdżające przez Polskę będzie konwojowane i monitorowane systemem SENT. - Udało się doprowadzić do takich mechanizmów, które spowodują, że żadna tona zboża (z Ukrainy - przyp. red.) nie zostanie w Polsce, że towary będą przewożone tranzytem przez Polskę - powiedział.
Jednocześnie utrzymany został zakaz importu produktów rolno-spożywczych z Ukrainy do Polski, ogłoszony 15 kwietnia. Blokada ma na celu uzdrowienie polskiego rynku zboża przesyconego ziarnem ze Wschodu oraz zapobieganie importowi tzw. zboża technicznego, które mogło być wykorzystywane w naszym kraju w celach konsumpcyjnych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Na liście towarów objętych zakazem wwozu do Polski jest m.in. zboże, cukier, owoce i warzywa, wołowina, cielęcina, mleko, ale też wino czy miód.
Minister Telus pytany w Radiu Zet o to, czy embargo na ukraińskie produkty wpłynie na ich ceny w sklepach w Polsce, odpowiedział, że nie spodziewa się takiej reakcji. - Tych produktów nam nie brakuje - ocenił.
Jak dodał, rząd rozważa wprowadzenie zmian na liście.
Lista jest długa, będziemy ją weryfikować. Sytuacja wyglądała tak, że trzeba było blokować wszystko. Myślimy o tym, żeby nad tą listą popracować. Niektóre towary mogą zostać z niej usunięte - wskazał szef MRiRW.
Gość Radia Zet doprecyzował, że jeżeli danego produktu zacznie brakować na polskim rynku i będzie to miało wpływ na ceny, zniknie on z listy towarów objętych zakazem importu z Ukrainy.