Wtedy jednak Narodowy Bank Węgier zwiększył tylko referencyjną stopę procentową - z 0,6 proc. do 0,9 proc., pozostałe pozostawił bez zmian. Ale to i tak była pierwsza podwyżka stóp procentowych w naszej części Europy od wybuchu pandemii.
Choć analitycy spodziewali się jej, w związku z szalejącą na Węgrzech inflacją – najwyższą wtedy w całej UE (na drugim miejscu pod tym względem była Polska).
W maju ceny w tym kraju wzrosły według metody HICP o 5,3 proc. (w kwietniu o 5,2 proc.). Dla porównania inflacja w Polsce wyniosła w tym samym miesiącu o 4,6 proc.
Obecna, druga podwyżka stóp procentowych na Węgrzech była wyższa od oczekiwań rynkowych. Dzięki temu forint się umocnił.
Czy w ślad za Węgrami pójdzie teraz Polska i także u nas zostaną podniesione stopy procentowe, w związku z tym, że i w naszym kraju inflacja wciąż jest zbyt wysoka?
Do niedawna prezes Narodowego Banku Polskiego, Adam Glapiński, sugerował, że nie ma potrzeby podnoszenia w Polsce stóp procentowych. I że wysoka inflacja jest u nas zjawiskiem przejściowym i "nie zagraża portfelom Polaków".
W podobnym tonie wypowiadali się członkowie Rady Polityki Pieniężnej, choć nie wszyscy.
Jednak ostatnio Adam Glapiński zaczął tę retorykę zmieniać i w jego ostatnich wypowiedziach pojawiły się sygnały, że NBP i RPP mogą niebawem zmienić swą dotychczasową politykę i zaczną podnosić stopy procentowe. Zaznacza jednak, że zmianę w podejściu uzależnia od dalszego rozwoju zdarzeń.