Budapeszt w ubiegłym tygodniu opublikowały rozszerzoną listę państw, których obywatele mogą ubiegać się o tzw. kartę narodową uprawniającą do wjazdu na Węgry oraz podróżowania po strefie Schengen.
"Do Ukrainy i Serbii, których obywatele mogli liczyć na uproszczone zasady przyznawania wiz, dołączą w tym miesiącu Bośnia Hercegowina, Czarnogóra, Północna Macedonia, Mołdawia, ale też Rosja i Białoruś" - pisze "GW".
Dziennik podaje, że Komisja Europejska dała czas rządowi Viktora Orbana do 19 sierpnia na uzasadnienie swojej decyzji. Węgry mają przekonać Brukselę, że taki kroki nie wiąże się z ryzykiem dla bezpieczeństwa pozostałych krajów członkowskich.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Szef węgierskiej dyplomacji mówi o "politycznej histerii"
Węgrzy - jak można się spodziewać - za dwa tygodnie prawdopodobnie będą mówić o rozbudowie elektrowni jądrowej w Paks. Budapeszt przekonywał już, że do inwestycji są potrzebni pracownicy Rosatomu, z czego wynikać ma rozszerzenie wspomnianej listy o Rosję i Białoruś.
Węgierski minister spraw zagranicznych Peter Szijjarto uważa, że protesty ws. planów uruchomienia szybkiej ścieżki wizowej dla Rosjan i Białorusinów "polityczną histerią". Według niego obywatele tych krajów będą mogli uzyskać pozwolenie na wjazd tylko na podstawie wizy, ta zaś ma być wydawana po przeprowadzonej kontroli bezpieczeństwa.
Zagrywka Orbana ma drugie dno. "Mamy kłopot"
Takie tłumaczenia Węgier nie uspokaja krytyków Budapesztu w Brukseli, którzy uważają, że szybka ścieżka może zostać wykorzystana przez Kreml do wprowadzenia nowych agentów do Unii Europejskiej, co utrudniają sankcje nałożone na Rosję i Białoruś w związku z wojną w Ukrainie.