Węgrzy nie wykorzystali czasu, jaki dała im Unia Europejska, aby dostosować swoje rafinerie do przerobu ropy naftowej z innych kierunków niż rosyjskie. Czas się kończy. Tylko do lutego przyszłego roku obowiązuje dyspensa w sankcjach.
Dlatego też rząd Viktora Orbana zwrócił się do Unii Europejskiej o przedłużenie zwolnienia - pisze "Rzeczpospolita". Tak, by grupa MOL mogła w dalszym ciągu sprzedać produkty pochodne od rosyjskiego surowca w Węgrzech, na Słowacji i w Czechach.
Jak przekonywał szef węgierskiego MSZ Peter Szijjarto, cytowany przez RIA Nowosti, słowacki Slovnaft, który jest częścią grupy MOL, rozpoczął inwestycje warte setki milionów euro w rafinację ropy z innych źródeł w zakładzie w Bratysławie. Jednak dostosowanie rafinerii potrwać ma rok.
W dostawach ropy zarówno Węgier, jak i Słowacji bardzo ważną rolę odgrywają dostawy z Rosji. Częściowo także dla Czech dostawy te również przekładają się na bezpieczeństwo energetyczne. Z końcem roku wygasa ważne zwolnienie z sankcji. Polega ona na tym, że słowacki Slovnaft, który jest częścią grupy MOL, może sprzedawać produkty naftowe produkowane z ropy rosyjskiej na rynku czeskim – powiedział Szijjarto.
Jak przypomina "Rzeczpospolita" MOL już wcześniej informował, że pomyślnie przeprowadził próbę z wykorzystaniem arabskiej marki Arab Light w swojej rafinerii na Słowacji. Nie dalej się jednak nie zadziało.
Według węgierskiego ministerstwa energetyki, udział surowców nierosyjskich w rafinerii w Bratysławie wynosi obecnie 30 proc.