Według oświadczenia NASA, meteor, który eksplodował nad Nowym Jorkiem we wtorek, został po raz pierwszy wykryty około 79 kilometrów nad portem New York Harbor. Poruszał się on z zachodu w kierunku New Jersey z prędkością 61 000 kilometrów na godzinę. Meteor przeleciał nad Statuą Wolności, zanim rozpadł się około 47 kilometrów nad centrum Manhattanu.
Świadkowie wydarzenia opisywali widok jasnej kuli ognia, słyszeli głośne dźwięki i odczuwali "wstrząsy" między godziną 10:00 a 12:00 czasu lokalnego. Bill Cooke z NASA's Meteoroid Environments Office potwierdził, że do incydentu faktycznie doszło, podkreślił też jego wyjątkowość. - Meteory zazwyczaj dobrze widoczne są w nocy, a nie w ciągu dnia, więc był to rzadki dzienny bolid - stwierdził.
Co wybuchło nad Nowym Jorkiem?
Co ciekawe, NASA początkowo nie śledziła tego obiektu. W swoim oświadczeniu agencja wyjaśniła powody. "Śledzimy asteroidy, które mogą stanowić zagrożenie dla Ziemi, ale małe skały, takie jak ta, z której pochodził bolid, mają tylko około 30 centymetrów średnicy i nie są w stanie przetrwać całej drogi do powierzchni ziemi" - czytamy w oświadczeniu cytowanym przez amerykańskie media.
"Nie jesteśmy w stanie śledzić tak małych obiektów, więc jedynym momentem, kiedy dowiadujemy się o ich istnieniu, jest moment uderzenia w atmosferę i wytworzenia meteoru lub bolidu" - wyjaśnili przedstawiciele agencji.