Polski biznes coraz mocniej rozpycha się łokciami w Chinach. Rodzimych przedsiębiorców kusi przede wszystkim siła nabywcza tego azjatyckiego rynku. Luźniejsze są też przepisy dotyczące ochrony danych osobowych czy własności intelektualnej. Wiele firm, które nie mogło rozwinąć skrzydeł w Europie, z powodzeniem zrobiło to właśnie w Chinach. Nie brakuje też polskich graczy mogących pochwalić się sukcesem na tym rynku. Są to takie firmy jak SELENA, KGHM Shanghai Copper Trading czy Chipolbrok.
Powodów do narzekania nie mają polscy eksporterzy. Według danych GUS w 2016 roku sprzedali do Chin dobra o wartości 7,5 mld zł. Z Polski trafiały głównie takie produkty jak maszyny i urządzenia mechaniczne, części elektryczne i tworzywa sztuczne.
OGLĄDAJ: * *prof. Kołodko: "Należy pokładać w Chinach nadzieje, nie bać się"
W chińskich miastach powstają też kolejne biura, które mają pomóc w promocji rodzimych przedsiębiorstw. Przedstawiciele Polskiej Agencji Inwestycji i Handlu podali, że dostają ok. 200 zapytań na kwartał dotyczących możliwości inwestowania. Chiński rynek daje obietnicę szybkiego zysku, ale nic nie jest za darmo.
Łyżka dziegciu
Wejście na chiński rynek może być trudne i czasochłonne. Nie chodzi tylko o bariery kulturowe czy niuanse prawne dotyczące prowadzenia działalności. Problem w tym, że biznes, który chcemy prowadzić, musi pasować do polityki gospodarczej państwa.
- Gospodarka chińska jest otwarta na rozwiązania kapitalistyczne, ale pod warunkiem, że są one zgodne z linią narzuconą przez Komunistyczną Partię Chin. Biznes z zewnątrz musi się dostosować do rygorów albo może zapomnieć o współpracy – mówił money.pl Mariusz Sperczyński, założyciel inicjatywy 51GoShanghai, która pomaga firmom technologicznym inwestować w Chinach.
Jak dodaje, chiński biznes działa bardzo agresywnie. Dąży do podnoszenia własnych zdolności wytwórczych, ale przy wykorzystaniu zagranicznych technologii, surowców i kapitału. Ludzie z Doliny Krzemowej ze swoją etyką pracy najczęściej nie odnajdują się w tamtych realiach.
Ekspert wyjaśnia, że szczególnie trudnym obszarem do działania jest branża internetowa. W Chinach od zeszłego roku działa ustawa o cyberbezpieczeństwie (CSL), która zdaniem zachodnich koncernów jest zawoalowanym środkiem utrudniającym im dostęp do rynku.
- Jej działanie można sprowadzić do zasady: możecie u nas działać, ale w zamian dajecie kody źródłowe swoich aplikacji. Niewiele firm zdecydowało się na ten krok. Wyjątkowo elastyczny okazał się Microsoft – wyjaśnia Mariusz Sperczyński.
CZYTAJ:Rosja blokuje popularny komunikator. Wyceniana na blisko 25 mld dol. marka na czarnej liście Putina* *
Z kolei Google pokazał rogi. W konsekwencji chińscy konsumenci mogą tylko pomarzyć o dostępie do takich produktów jak Hangouts czy Maps.
WeChat - pokochaj albo odejdź
Chiny są zamkniętym rynkiem, jeśli chodzi o rozwiązania telekomunikacyjne. Państwo nadzoruje i blokuje połączenia niechciane z zewnątrz do Chin oraz w drugą stronę. Umożliwia to potężne narzędzie prawno-technologiczne, czyli Wielki Firewall Chin (w skrócie GFW). W konsekwencji osoby przebywające w Chinach są skazane na korzystanie z narzędzi, które oferuje ten rynek. O prawdziwej dominacji można mówić w przypadku komunikatora WeChat.
Jest to rozwiązanie stworzone przez firmę technologią Tencent.Aplikacja działa wedle zasady „wszystko w jednym”. WeChata możemy używać jako komunikatora, ale też jako urządzenia do płatności mobilnych, rezerwacji aut, rowerów czy hoteli, a nawet jako dowodu osobistego. Szacuje się, że z tej technologii korzysta ok. 1 mld osób tygodniowo. 90 proc. użytkowników to obywatele Chin. Ale ok. 800 kont należy do Polaków. Głównie przedsiębiorców.
- Polacy, którzy planują działalność w Chinach, coraz częściej ściągają tę aplikację. Przyspiesza ona kontakt z potencjalnym chińskim partnerem. Co ważne, WeChat to nie tylko komunikator. Aplikacja wiąże się z ogromnymi możliwościami marketingowymi i sprzedażowymi – mówi money.pl Antoni Radziwiłł, autor bloga chinytech.pl który od sześciu lat mieszka w Pekinie i pracuje w jednej z tamtejszych korporacji.
- Zachodnie komunikatory, jak Facebook, są blokowane w Chinach. Mimo pewnych przeszkód działa Skype. Chińczycy używają go, aby porozumieć się z zagranicznym partnerem. Sam często to zauważam w firmie, w której pracuję. Warto dodać, że wiele spośród zachodnich sieci społecznościowych można otworzyć przy pomocy technologii VPN - dodaje.
Polscy biznesmeni otwierają swoje konta na WeChacie, aby przyspieszyć komunikację z chińskimi partnerami. W ten sposób łatwiej przełamać lody, a sami Chińczycy są pozytywnie zaskoczeni, jeżeli ktoś posiada konto na tym portalu. Z aplikacji korzystają też Polscy mieszkający w Chinach.
- Istnieje wiele grup tematycznych, z których korzystają Polacy. Są one związane zarówno z biznesem, jak i życiem w Chinach. Możemy tam znaleźć oferty pracy czy też porady małżeńskie dla mieszanych par – wyjaśnia Antoni Radziwiłł.
Ekspert uczula jednak na jedną rzecz. WeChat zdominował chiński rynek, ale nie jest rozwiązaniem idealnym. Instalując aplikację, trzeba pamiętać, że nasze dane osobowe mogą nie być dostatecznie zabezpieczone. Jest to niuans, który doskonale ilustruje kondycję całego chińskiego rynku.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl