W ostatnim czasie to fotowoltaika, a nie energetyka wiatrowa znajduje się w centrum uwagi. Wynika to między innymi z boomu na energetykę słoneczną oraz popularności programu Mój Prąd. Tym niemniej, istotne zmiany dotyczące energetyki wiatrowej w najbliższym czasie mogą sprawić, że ten temat znów stanie się bardziej nośny medialnie.
Od niedawna docierają do nas informacje mówiące, że rząd zamierza zliberalizować zasady lokalizowania elektrowni wiatrowych. Może wydawać się to zaskakujące jeśli przypomnimy sobie, że restrykcyjne przepisy zostały uchwalone ledwie 5 lat temu. Wszystko wskazuje, że na zmianę podejścia rządu wpłynęły m.in. wymagania związane z transformacją energetyczną polskiej gospodarki.
Sejm jeszcze wiosną może zająć się nowymi przepisami
O możliwej liberalizacji przepisów związanych z lokalizacją elektrowni wiatrowych mówiło się już od pewnego czasu. Sprawa przejściowo zeszła na dalszy plan z uwagi na roszady kadrowe w rządzie. Marzec bieżącego roku przyniósł jednak zmianę.
Pod koniec minionego miesiąca dowiedzieliśmy się, że projekt znowelizowanej "ustawy odległościowej" czeka na wpis do wykazu prac rządu. W połowie kwietnia br. taki wpis faktycznie został wykonany. Prawdopodobnie jeszcze w II kw. 2021 r. nowymi regulacjami zajmie się Sejm.
Można zadawać sobie pytanie, jakie czynniki skutkowały przyspieszeniem działań związanych z liberalizacją zasad lokowania elektrowni wiatrowych. Pewną wskazówką może być konieczność dostosowywania polskiej energetyki do bardziej ambitnego celu ekologicznego UE, który przyjęto pod koniec 2020 r.
Przypomnijmy, że poziom emisji dwutlenku węgla oraz innych gazów cieplarnianych do 2030 r. ma spaść o 55 proc. względem 1990 r. Wcześniej była mowa o celu wynoszącym 40 proc.
"Reguła 10H" stanowi główną przyczynę kontrowersji
Wstępne informacje sugerują, że rząd nie zamierza na razie zupełnie znieść kontrowersyjnej "reguły 10H". Chodzi o pewne przepisy w ustawie z dnia 20 maja 2016 r. o inwestycjach w zakresie elektrowni wiatrowych (Dz.U. 2016 poz. 961).
Wyznaczają one minimalną odległość między budynkiem mieszkalnym oraz elektrownią wiatrową jako dziesięciokrotność wysokości wspomnianej budowli. Innymi słowy, minimalna odległość budynków mieszkalnych od "wiatraków" liczących sobie 100 metrów w najwyższym punkcie, nie powinna być mniejsza niż 1 kilometr.
Co ważne, opisywana powyżej zasada dotyczy zarówno nowych elektrowni wiatrowych lokalizowanych w pobliżu istniejących domów, jak i budowy domów w sąsiedztwie działającej elektrowni wiatrowej. Ze względu na duże konsekwencje w zakresie planowania przestrzennego, lokalizacja nowej elektrowni wiatrowej następuje tylko na podstawie miejscowego planu zagospodarowania przestrzennego.
Zmienione przepisy mają być nieco bardziej liberalne…
Zapowiedzi rządu sugerują, że wspomniana "zasada 10H" zostanie warunkowo utrzymana. Nie zmieni się też wymóg budowy nowych elektrowni wiatrowych wyłącznie na podstawie miejscowego planu.
W szczególnych przypadkach, gminy będą mogły jednak decydować o lokalizacji elektrowni wiatrowych poprzez lokalną procedurę planistyczną. Regionalny Dyrektor Ochrony Środowiska określi ostateczną lokalizację "wiatraków" na podstawie szczegółowego raportu oddziaływania na środowisko. Turbiny wiatrowe nie będą mogły jednak powstać w odległości mniejszej niż 500 metrów od budynków mieszkalnych.
Czytaj także: Plaża z widokiem na wiatraki? Coraz więcej chętnych do budowania elektrowni na polskim morzu
W nawiązaniu do wspomnianego limitu odległości (min. 500 metrów), warto dodać, że nie byłby on czymś nadzwyczajnym w skali Europy. Inne kraje Starego Kontynentu też limitują odległość elektrowni wiatrowych od budynków (często na poziomie 500 metrów - 1000 metrów). W przypadku zagranicznych regulacji, większe znaczenie ma jednak poziom hałasu.
Podczas uchwalania przepisów z 2016 roku, polski rząd skupił się bardziej na niebezpieczeństwach związanych z oderwaniem części turbiny. Argumentów dostarczył przypadek z gminy Korsze (woj. warmińsko-mazurskie), gdzie w 2012 r. ponad pięciometrowy fragment łopaty wirnika urwał się i przeleciał około pół kilometra. Na całe szczęście, tak poważne wypadki stanowią wielką rzadkość.