Wskaźnik WIBOR 3M (trzymiesięczny) we wtorek osiągnął poziom 7 proc. Na takim poziomie ostatnio był prawie 18 lat temu. Z kolei WIBOR 6M (sześciomiesięczny) granicę 7 proc. przebił 9 czerwca i obecnie wynosi 7,32 proc. Dla kredytobiorców oznacza to wyższe odsetki. O ile wzrosną im przez to raty? O tym pisaliśmy TUTAJ.
Coraz wyższy wskaźnik referencyjny to zła wiadomość dla kredytobiorców z kredytem zmiennoprocentowym. W zależności od rodzaju wskaźnika, na którym "zawieszona" jest umowa kredytowa, bank aktualizuje harmonogramy spłat co trzy lub co sześć miesięcy, licząc od momentu uruchomienia kredytu.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Seria bolesnych podwyżek
Na wysokość WIBOR-u wpływają decyzje Rady Polityki Pieniężne (RPP), czyli organu banku centralnego, odpowiedzialnego na politykę monetarną. Główna stopa procentowa wynosi obecnie 6 procent - to najwyższy poziom od czerwca 2008 r. Wiele wskazuje na to, że urośnie jeszcze bardziej przez wysoką inflację. Najbliższe posiedzenie PRR będzie 7 lipca. Niektórzy ekonomiści, jak np. Polskiego Instytutu Ekonomicznego (PIE), spodziewają się wtedy kolejnej, już dziesiątej z rzędu, podwyżki stopy referencyjnej o 50 punktów bazowych do poziomu 6,5 proc. Analitycy Credit Agricole spodziewają się, że stopa referencyjna dotrze do poziomu 7,75 proc. Wszyscy są zgodni co do tego, że zbliża się koniec podwyżek.
RPP podnosi stopy procentowe co miesiąc, począwszy od października 2021 r. (tuż przed tym stawki WIBR-owe znajdowały się na najniższym w historii poziomie wynoszącym nieco ponad 0,2 proc.). Ma to związek z dynamicznie rosnącymi cenami.
Wytrzymałość Polaków słabnie
Rośnie napięcie wśród kredytobiorców. Rosnące raty coraz mocniej drenują portfele Polaków. Widać to po konkretnych wyciągach z kont bankowych, którymi dzielą się z nami nasi czytelnicy. Skala podwyżek jest tak duża, że na niewiele zdają się nawet nadpłaty kredytów.
Trwają prace na reformą wskaźników referencyjnych. Rząd chce od nowego roku zastąpić stawkę WIBOR korzystniejszym dla kredytobiorców wskaźnikiem określającym oprocentowanie kredytów. Pośpiech mocno krytykują banki oraz niektórzy ekonomiści - m.in. były minister finansów Mateusz Szczurek.