Minister rolnictwa pytany w Gościu Wydarzeń na antenie Polsat News o wysokie ceny cukru stwierdził, że "najwięcej zamieszania zrobiły" w tej kwestii sieci handlowe, "bo nie dostarczyły cukru na czas do sklepów i pojawiły się puste półki".
Wicepremier obiecuje, że cukru nie zabraknie
Media społecznościowe wprowadziły panikę i stąd trudności logistyczne, ale cukru naprawdę mamy bardzo dużo. Nie zabraknie tego cukru, jeżeli ktoś teraz kupuje cukier po wysokiej cenie, to musi sobie zdawać sprawę, że jak się sytuacja ustabilizuje, to cukier stanieje — stwierdził na antenie Polsat News wicepremier.
Kowalczyk odniósł się również do informacji, że w sprzedaży internetowej można kupić cukier za 9-10 zł. - Jak ktoś chce płacić, niech płaci nawet 15 zł. Ja nigdy nie zapłaciłbym 10 zł. Kupują po 10-20 kg, no przepraszam, komu potrzebne jest 10, czy 20 kg cukru w ciągu paru dni. To jest przesada, uleganie panice — ocenił minister.
Biedronka odpowiada na słowa Sasina. Poszło o cukier
Zapewnił, że Krajowa Grupa Spożywcza dostarcza cukier zgodnie z harmonogramem. - Teraz nawet sprzedaje więcej, niż harmonogram przewiduje. Zapasy mamy bardzo duże, a sezon następny za chwile, więc tutaj absolutnie nieuzasadnione jest kupowanie cukru po takiej cenie — odradzał minister Kowalczyk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Po drogim cukrze czas na chleb
Henryk Kowalczyk, pytany także o ceny chleba ocenił, że mogą one jeszcze nieznacznie wzrosnąć. Zwrócił jednak uwagę, że będzie to zależeć od sytuacji na rynku zbóż.
Chleb taki półkilogramowy kosztuje 4 zł z okładem. Myślę, że tutaj niedużo wzrośnie. Chyba żeby nastąpiła jakaś tragedia na rynku zbóż. Jak kraje afrykańskie w drugim półroczu, czy pod koniec roku nie otrzymają zboża z Ukrainy i w tym momencie rynek światowy zareaguje w sposób gwałtowny. Tam będzie ogromne ssanie na zboże, te ceny mogą wzrosnąć w sposób nierównomierny — ocenił polityk PiS.
Szef resortu rolnictwa zapewnił ponadto, że w Polsce nie ma problemu ze skupem zbóż. - Skup jest taki, powiedziałbym normalny. Nie ma nawału na punkty skupu. Rolnicy się obawiali, że zboże ukraińskie zasiedliło punkty skupu, że w ogóle nie ma gdzie sprzedać. Tak nie ma. Dbałem o to bardzo mocno, żeby wszystkie punkty skupu były dla rolników dostępne. Ceny są też w granicach przyzwoitości, jak na rynkach światowych — pszenica 1400-1500 zł - ocenił Kowalczyk.
Minister apelował również, aby "nie sprzedawać zboża na siłę". - Cena zboża może rosnąć z biegiem miesięcy. Nie podejrzewam, żeby zboże staniało. Zawsze zboże jest najtańsze w okresie żniw. Corocznie jest spadek cen o te 20 proc. To jest normalne — stwierdził.
Statek z ukraińską kukurydzą jest już w Stambule
Zwrócił także uwagę, że Polska jest też eksporterem zboża, za granicę wysyłamy 7-8 mln ton. - Jesteśmy samowystarczalni żywnościowo. Spokojnie nam wystarczy, natomiast ceny są cenami światowymi - podsumował Henryk Kowalczyk.