"Polskie Linie Lotnicze LOT porozumiały się z trzema spośród pięciu działających w spółce związków zawodowych. Jeśli do 15 czerwca do porozumienia przystąpią pozostałe dwa związki, to umowa gwarantująca personelowi lotniczemu pobory niezależnie od uziemienia samolotów wejdzie w życie od 1 lipca. W przeciwnym wypadku konieczne będzie zmniejszenie wymiaru etatów" – informuje spółka w komunikacie.
Porozumienie zaproponowane przez pracodawcę wprowadza miesięczne pensum, które w przypadku pilotów wynosi 20 godzin, a w przypadku stewardes 30 godzin. Nawet pracownicy, którzy nie przepracowali ani jednej godziny, otrzymają wynagrodzenie w wysokości od ok. 3 do ok. 8 tys. zł miesięcznie. Porozumienie zawiera też automatyzm wzrostu zarobków po powrocie sytuacji do normy i przywróceniu siatki połączeń wymagającej większych nalotów.
Aby powyższe uzgodnienie mogło wejść w życie, w praktyce musi zostać zaakceptowane przynajmniej przez Związek Zawodowy Pracowników Personelu Pokładowego i Lotniczego (ZZ PPiL). Alternatywą w odniesieniu do parafowanych porozumień są wypowiedzenia zmniejszające wymiar etatu - przekonuje spółka.
O zgodę ZZ PPiL może być trudno.
- To, co proponują nam władze spółki odnośnie dalszego zatrudnienia jest nie do przyjęcia – powiedziała zaledwie dwa dni temu w rozmowie z money.pl Monika Żelazik, przewodnicząca Związku Zawodowego Personelu Pokładowego i Lotniczego (ZZ PPiL). Według liderki związku ostatnia oferta, którą przedstawił zarząd, mówiła o bezterminowym obniżeniu etatu do połowy i ścięciu o połowę zarobków. Dotyczy to jednak tylko etatowców. Osoby na działalności gospodarczej zostały potraktowane inaczej.
"LOT nie może sobie pozwolić na spełnienie oczekiwań płacowych, zgodnie z którymi wynagrodzenie będące de facto postojowym wynosiłoby od 6 do nawet 30 tys. złotych" – napisało biuro prasowe w odpowiedzi na nasze pytanie o to, czy pracownicy mogą wynegocjować lepsze warunki. "Musimy zracjonalizować koszty, by móc odpowiedzialnie ubiegać się o pomoc publiczną. W przeciwnym razie kilkudziesięciotysięczne wynagrodzenia stewardess czy pilotów opłacane byłyby z pieniędzy podatników".
Więcej o napiętej atmosferze w PLL LOT piszemy w tym tekście.
Linie lotnicze zmagają się z największym kryzysem w swojej historii. Według IATA (Międzynarodowe Zrzeszenie Przewoźników Powietrznych) liczba lotów komercyjnych spadła o 90 proc.
Od kilkunastu dni LOT realizuje rejsy krajowe, a od wtorku 16 czerwca ponownie będą realizowane międzynarodowe połączenia lotnicze z Polski. To jednak nie oznacza, że linie lotnicze szybko wyjdą z kryzysu. Branżowi eksperci przewidują, że ruch lotniczy będzie odbudowywany stopniowo, ale ze względu na wciąż obowiązujące w wielu krajach ograniczenia oraz gospodarcze i społeczne skutki pandemii, do normalnego wymiaru wróci dopiero za kilka lat.
Zapisz się na nasz specjalny newsletter o koronawirusie.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl