Na doniesienia "Wiorstki" powołuje się inny niezależny serwis - "Meduza". Zdaniem dziennikarzy "rosyjskie władze skupią się przede wszystkim na mobilizacji rezerwistów". Kreml chce jednak wywrzeć presję na poborowych, zwłaszcza tych, których służba dobiega końca. Tacy żołnierze mają podpisać kontrakty.
Media donoszą, że przygotowania do zmobilizowania setek tysięcy osób już się rozpoczęły. W stolicy firmy obronne i organizacje finansowane przez państwo zaczęły wydawać pracownikom zaświadczenia o zwolnieniu z mobilizacji, a wojskowe biura rekrutacyjne wezwały z powrotem prawników i psychologów, którzy byli zaangażowani w mobilizację jesienią 2022 r.
Urzędnicy mają podkreślać, że chodzi o typowy wiosenny pobór, ale zdaniem niezależnych dziennikarzy chodzi o "mobilizację 2.0.".
Wojna, a nie operacja specjalna
"Meduza" przypomina, że zdaniem niezależnych obserwatorów po wyborach prezydenckich Władimir Putin może zadecydować o kolejnej mobilizacji. Oficjalnie Kreml nie ma takich planów, chociaż kilka dni po głosowaniu rzecznik prasowy prezydenta Dmitrij Pieskow powiedział w wywiadzie dla rządowej agencji TASS, że "Rosja jest w stanie wojny z Ukrainą".
Amerykański ekspert: Putin już przegrał
Pieskow dodał, że "specjalna operacja wojskowa" przekształciła się w wojnę, gdy "kolektywny Zachód" stał się "jej uczestnikiem po stronie Ukrainy". Dotychczas rosyjskie władze nazywały wojnę na Ukrainie "specjalną operacją wojskową".
Oznajmił też, że część rosyjskich terytoriów jest "de facto okupowana" przez Ukrainę. - Pojawiły się u nas cztery nowe podmioty Federacji (Rosyjskiej). I najważniejsze dla nas jest, by zabezpieczyć ludzi w tych podmiotach i wyzwolić terytorium tych podmiotów, które w danej chwili jest de facto okupowane przez kijowski reżim - ocenił rzecznik dyktatora Władimira Putina. Chodzi o ukraińskie obwody, które Rosja nielegalnie anektowała w 2022 r.
Władimir Putin ostrzegł w poniedziałek Zachód, że bezpośredni konflikt zbrojny między Rosją a NATO oznaczałby, że ludzkość stoi o krok od III wojny światowej. Dodał, że prawie nikt nie chciałby takiego scenariusza.