Karol Nawrocki zaprasza na swoją konferencję programową, która odbędzie się w niedzielę, 2 marca, w podwarszawskich Szeligach. Tamtejsza hala jest imponująca, ale PiS zrezygnowało z organizowania konwencji z wielkim rozmachem.
To jest chyba rzecz publicznie znana, że pieniędzy jest mało. Zero nie mamy, natomiast nie ma tych pieniędzy na tyle, żebyśmy mogli robić wielkie konwencje, jakie były za czasów poprzednich kampanii czy to Andrzeja Dudy, czy też jeszcze naszych jako PiS - przyznał w programie "Fakt LIVE" poseł PiS Kazimierz Smoliński.
Polityk dodaje, że cała kampania Nawrockiego trwa wyłącznie dzięki ofiarności wyborców i sympatyków partii. - Były wpłaty na nasze konto jako PiS-u, my wpłacamy na konto Karola Nawrockiego, jego komitetu wyborczego i tylko z tego możemy to robić - wyjaśnił w rozmowie z dziennikiem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Smoliński ma jednak nadzieję, że podwarszawska hala będzie "dobrze sprzedawać się w mediach. - Natomiast rzeczywiście nie będą tam wielkie tysiące ludzi - stwierdził. Jego zdaniem obiekt może pomieścić ok. 2 tys. osób.
Życie jest brutalne i my nie mamy takich pieniędzy, jak mają konkurenci - dodał poseł. Ocenił, że minister finansów powinien zlecić przelew, ale przyznał też, że sam wątpi, że zrobi to w najbliższym czasie. - Obawiam się, że dzień przed drugą turą może nam te pieniądze przekazać, nawet nie będziemy mogli ich wykorzystać. Taki zakładam scenariusz, ale może się mylę - mówił poseł w programie "Fakt LIVE".
Czy jeśli Andrzej Domański zleci przekazanie środków, PiS zwróci datki od sympatyków? Smoliński odpowiada krótko: nie ma takiej możliwości. - Jak ktoś wpłaca na komitet wyborczy, to są środki bezzwrotne, jeżeli w sposób właściwy są wpłacone - podkreślił.
W środę Henryk Kowalczyk, skarbnik PiS w rozmowie z RFM FM, ujawnił, że "Prawo i Sprawiedliwość - jako partia - na razie nie wpłaciło ani złotówki na komitet wyborczy Karola Nawrockiego". - Nie mamy z czego wpłacać tych pieniędzy - przekonuje polityk.
Decyzja PKW i kłopoty PiS
Na początku lutego minister finansów wypłacił ostatnią ratę subwencji dla partii politycznych za zeszły rok. Największa suma trafiła do PO. PiS, jeśli chodzi o wysokość przelewu, ze swoją transzą jest dopiero na trzecim miejscu za Lewicą. To efekt tego, że minister finansów wysyła przelewy zgodnie z sierpniową uchwałą PKW, która przycięła subwencję partii.
To zmniejszyło roczną wypłatę dla PiS z prawie 26 mln zł do 15 mln. Z kolei MF uznał, że skoro w pierwszej połowie zeszłego roku, przed decyzją PKW wypłacił dwie niepomniejszone raty po 6,5 mln, to po decyzji PKW do wypłaty zostało wspomniane 2,1 mln zł. Dlatego w październikowej transzy wypłaty subwencji PiS nie dostał już nic, a teraz otrzyma resztę.
Apele prezesa PiS o wpłaty na konto
W związku z tym Jarosław Kaczyński, prezes PiS, w ubiegłym roku kilkukrotnie apelował do członków i sympatyków partii z prośbą o wpłaty. - My nie oczekujemy jakichś ogromnych wpłat liczonych w tysiącach złotych, nam chodzi o to, żeby tych wpłat było po prostu dużo - mówił w listopadzie 2024 r.
W grudniu skarbnik PiS, Henryk Kowalczyk, informował, że udało się zebrać już ponad 11 mln zł. Dodał, że pieniądze pozwoliły partii na przetrwanie najtrudniejszych miesięcy.
Większość zebranej sumy została przeznaczona na spłacenie części 35-milionowego kredytu, związanego z kampaniami wyborczymi do Sejmu, samorządów i Parlamentu Europejskiego. Dzięki wpływom od swoich zwolenników, nawet po jego spłacie, PiS-owi została "górka" w postaci około trzech mln zł na koncie.