Największe manifestacje odbywały się w mieście Santiago de Cuba, na południowym zachodzie wyspy.
Antyrządowe manifestacje na Kubie
"Chcemy chleba!", "Jesteśmy głodni!", "Wolność!", "Chcemy prądu i jedzenia!" - skandowali uczestnicy manifestacji, zorganizowanej w centrum kubańskiego miasta.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Według niezależnych mediów oraz relacji publikowanych przez demonstrantów w mediach społecznościowych władze wysłały w kilka miejsc ogarniętego demonstracjami miasta pojazdy dostawcze, wypełnione żywnością, m.in. ryżem oraz mlekiem.
W niedzielę duże protesty odbywały się również w miastach Bayamo i Cacocum, na wschodzie Kuby, gdzie ludzie wyszli na ulicę, aby zaprotestować przeciwko wielogodzinnym brakom energii elektrycznej.
Kuba kusi Rosję. Zachęca do inwestycji na wyspie
Kubańskie władze, które skierowały na ulice funkcjonariuszy służb bezpieczeństwa, na razie nie potwierdziły żadnych zatrzymań wśród protestującej ludności. Z relacji internautów wynika, że demonstracje miały spokojny przebieg.
Kryzys na Kubie
Kryzys gospodarczy na rządzonej przez komunistów wyspie trwa od czterech lat, ale tak źle jeszcze nie było z powodu słabnącego importu i gwałtownemu spadkowi produkcji.
"Produkcja żywności, dostawy farmaceutyków i transport spadły co najmniej o połowę od 2018 r., i spadają nadal. W dużej mierze z powodu chronicznych niedoborów paliwa i przerw w dostawie prądu" - informowała pod koniec ubiegłego roku Agencja Reutera.
Produkcja wieprzowiny, ryżu i fasoli - wszystkich podstawowych produktów na kubańskim talerzu - spadła w 2023 roku o ponad 80 proc. w porównaniu z poziomem sprzed kryzysu. Natomiast produkcja jaj spadła o połowę. Rząd Kuby przyznał, że jego państwowa gospodarka wymaga reform.
Trzeba jednak zaznaczyć, że kraj ten podlega wciąż sankcjom gospodarczym, wprowadzonym przez ówczesnego prezydenta USA Donalda Trumpa, a złagodzonym przez Joe Bidena.