Z każdym dniem wydłuża się lista koncernów i instytucji finansowych, które ograniczają działalność w Rosji, wstrzymują tam dalsze inwestycje, albo wręcz wycofują się z bliżej nieokreślonym terminem planowanego powrotu. Wszystko uzależnione jest od tego, czy reżim Władimira Putina będzie kontynuował inwazję na Ukrainę, w której za cel wybrał sobie ludność cywilną. Ostrzeliwane i bombardowane są nie tylko miasta i wsie, ale też utworzone w porozumieniu z Moskwą korytarze humanitarne. Potrzeby dotrzymania umów ze stroną ukraińską, jak się okazuje, Kreml nie widzi żadnej.
Czytaj także: Nowa prognoza pokazuje, jak źle będzie z gospodarką Rosji. Część Rosjan już ucieka z kraju
Ukraina ani nie jest w Unii Europejskiej, ani w NATO. Zachód, by — jak wyjaśniają rządy państw — uniknąć eskalacji i rozlania się wojny jeszcze bardziej, ogranicza się do dostaw potrzebnych produktów broniącym się Ukraińcom (w tym broni), pomocy uchodźcom oraz sankcji. Te ostatnie w szczególny sposób wpływają na drastycznie pogarszającą się sytuacją gospodarczą Rosji, czego efektem jest m.in. krach rubla.
USA, UE oraz państwa G7 zapowiedziały pogłębienie kar nakładanych na reżim Putina. To w połączeniu z naciskami opinii publicznej sprawiło, że wielkie koncerny, które od 32 lat, czyli upadku ZSRR inwestowały i rozwijały się w Rosji, teraz się od niej odwracają. Jeśli nie same z siebie, to po wspomnianej krytyce społecznej.
Praca 150 tys. osób pod znakiem zapytania
Przykładowo McDonald's zawiesił działanie 850 rosyjskich restauracji. Sieć oszacowała straty miesięczne z tego tytułu na ok. 50 mln dolarów. Do exodusu dołączyły też m.in. Coca-Cola, PepsiCo, Starbucks, Adidas czy Carlsberg. Rosję opuszczają też wielkie zagraniczne instytucje finansowe jak np. JP Morgan, Goldman Sachs czy Deutsche Bank.
Żelazna kurtyna opada po raz drugi. A to fatalna wiadomość i prognostyka na przyszłość dla ok. 6,5 proc. rosyjskiej siły roboczej, jak wylicza agencja statystyczna Rosstat.
Bloomberg podliczył, że od napaści reżimu Putina na Ukrainę (24 lutego) zawieszenie działalności, zamknięcie sklepów, moratorium na inwestycje lub inne środki ogłosiły zagraniczne (lub chociaż częściowo zagraniczne) firmy, które zatrudniają w Rosji co najmniej 150 tys. osób. Liczba pracowników jest pewnie wyższa, bo nie wszystkie koncerny dzielą się informacjami nt. podjętych w wyniku wojny kroków oraz zatrudnienia w rosyjskich zakładach.
Wspomniany McDonald's zapewnił, że będzie wypłacał pensje 62 tys. pracowników restauracji w Rosji. Korporacja Accenture, która opuszcza rosyjski rynek, zatrudnia tam 2,3 tys. osób. Hiszpański Inditex — 9 tys., Adidas — 7 tys., Carlsberg — 8,4 tys., Starbucks — 2 tys., a francuska sieć LVMH — 3,5 tys.
Wszystkie opcje na stole
"W najbliższym czasie firmy, które zamknęły sklepy lub wyłączyły zakłady, ale utrzymują pracowników, staną przed wyzwaniem wypłacenia im pensji. Nie generują one już żadnych znaczących obrotów na rynku lokalnym, a sankcje mogą utrudnić lub uniemożliwić transfer pieniędzy z zagranicy" - pisze agencja Bloomberg, która zestawiła zatrudnienie w największych koncernach, które ostatnio ogłosiły przejście na drugą stronę żelaznej kurtyny.
Maria Shagina z Fińskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych, która zajmowała się badaniem zachodnich sankcji wobec Rosji, powiedziała Bloombergowi, że "powrót firm na rynki, które wcześniej były objęte sankcjami, może zająć kilka lat". Stwierdziła, że ich "efekt schładzający" będzie trwał dużo czasu.
Co stanie się z pracownikami zachodnich firm w Rosji? Jednoznacznej odpowiedzi, która obejmowałaby wszystkie koncerny, nie ma. Na pewno ich etaty stanęły pod znakiem zapytania. Carlsberg AS, największy producent piwa w Rosji, powiedział, że rozważa wszystkie opcje dla swoich siedmiu zakładów produkcyjnych, które zatrudniają 8 400 pracowników.
Exodus masowy, ale niepełny
"Jeśli zarabiasz teraz dolara na Rosji, to nazwałbym to krwawymi pieniędzmi" - powiedział cytowany przez Bloomberga Andrew Forrest, prezes producenta rudy żelaza Fortescue Metals Group Ltd.
"Niektóre firmy starają się podważyć to przekonanie. Francuski gigant mleczarski Danone SA, który zatrudnia w Rosji blisko 9000 pracowników, bronił swoich operacji w tym kraju, argumentując, że rosyjscy rodzice mają pełne prawo do kupowania produktów takich jak mleko dla niemowląt tak jak inni ludzie" - wskazuje agencja.
Bloomberg w kontekście firm, które pozostają w Rosji otwarte, podaje też m.in. sieć Leroy Merlin, która w swoich rosyjskich sklepach zatrudnia 45 tys. osób.