Białucha, którą Norwegowie nazwali Hvaldimir (połączenie norweskiego słowa "hval" oznaczającego wieloryba i imienia rosyjskiego dyktatora Władimira Putina) zbliżyła się cztery lata temu do wędkarzy na Morzu Norweskim. Wkrótce odkryto, że waleń ma przyczepioną uprząż z napisem w języku angielskim "Equipment of St. Petersburg" oraz z uchwytem do działającej pod wodą kamery. Biolodzy morscy założyli, że białucha była trenowana przez rosyjską flotę wojenną i w jakiś sposób uciekła.
Rosja, podobnie jak USA i inne kraje świata, ma długą historię wykorzystywania zwierząt w operacjach wojskowych - pisze Braw na łamach "Foreign Policy". Wśród współpracujących z żołnierzami zwierząt wymienia: psy, konie, gołębie, kanarki, myszy oraz słonie.
- Rzymianie niechlubnie myśleli, że Alpy ochronią ich przed intruzami, ale nie przewidzieli tego, że Hannibal zwerbuje słonie. Z pomocą prawie 40 słoni i ponad 30 tys. żołnierzy wodzowi Kartaginy i jego ludziom udało się przekroczyć pasmo górskie i ruszyć na Rzym - Braw przypomina słynną przeprawę, która rozpoczęła się w 218 roku p.n.e.
Szpieg wieloryb jak komandos
Niedawno Hvaldimira zauważono u wybrzeży Szwecji. - Białuchy, które czują się dobrze wśród ludzi to absolutna rzadkość w tym regionie - podkreśla autorka. I dodaje, że przypłynięcie wieloryba na wody Skandynawii unaocznia "niezwykłą pracę zwierząt wojskowych".
Braw przypomina, że Marynarka Wojenna USA szkoli od prawie 65 lat lwy morskie i delfiny butlonose. Zadaniem zwierząt jest eksploracja środowiska podwodnego, wyszukiwanie celów, będących obiektem zainteresowania wojska i "przechwytywanie" tych celów. To może oznaczać m.in. lokalizowanie min, mocowanie chwytaków do obiektów podwodnych, aby można je było usunąć lub patrolowanie mórz w poszukiwaniu nurków-sabotażystów. W opinii Braw "żaden robot nie posiada takiego zestawu umiejętności".
Swój program wykorzystujący ssaki morskie w latach 70. zainaugurowała Marynarka Wojenna ZSRR. CIA w odtajnionej notatce z 1976 r. podkreślała, że "Sowieci mogli szkolić ssaki morskie do wykorzystania w wojskowych systemach operacyjnych, takich jak pomoc nurkom i odzyskiwanie sprzętu na Morzu Czarnym".
W ZSRR nie było jednak odpowiedniej wiedzy dotyczącej funkcjonowania morskich ssaków. Dlatego skorzystano z wiedzy artystów cyrkowych, którzy współpracowali z fokami. Ostatecznie Sowietom udało się uruchomić program w bazie w Sewastopolu, a mniej więcej w tym samym czasie wojsko USA zaczęło szkolić białuchy, które są zdolne do wpływania na głębsze i zimniejsze wody niż delfiny czy lwy morskie; również Sowieci zaczęli współpracę z białuchami.
Od szpiegowania po pracę z dziećmi
Po upadku ZSRR Ukraina, z należącymi do niej Krymem i Sewastopolem, uzyskała niepodległość. Rosyjska Marynarka Wojenna nadal mogła korzystać z portu w Sewastopolu, ale tamtejsze akwarium zostało zajęte przez Ukrainę, która zmieniła przeznaczenie żyjących w nim zwierząt. Od tego czasu zwierzęta miały pomagać dzieciom z niepełnosprawnościami.
Po nielegalnej aneksji Krymu przez Rosję w 2014 r. rosyjska flota wojenna wznowiła program szkolenia morskich ssaków. Krótko przed pełnoskalową inwazją na Ukrainę w lutym 2022 r. reżim Putina zainstalował przy porcie w Sewastopolu dwie zagrody dla delfinów. Wcześniej wykorzystywali również swoje delfiny do pracy w syryjskiej bazie w porcie w mieście Tartus.
Analityk wojskowy specjalizujący się w okrętach podwodnych H.I. Sutton przypuszcza, że inteligentne ssaki miały być wykorzystywane w operacjach skierowanych przeciwko wrogim nurkom. Jak Sutton odkrył wkrótce po tym, gdy Hvaldimir pojawił się u wybrzeży Norwegii, rosyjska Flota Północna również założyła zagrody dla waleni w Zatoce Kolskiej, niedaleko granicy rosyjsko-norweskiej.
Dzięki pojawieniu się Hvaldimira świat stał się bardziej świadomy istnienia zwierząt służących w siłach zbrojnych, czy to na rzecz sojuszników, czy wrogów - podsumowuje na Elisabeth Braw.