"Amerykański sen" może wrócić do emigracyjnego słownika Polaków. Za sprawą zniesienia wiz będziemy mogli bowiem po 90 dniach pobytu w USA znów zanucić za Pawłem Kukizem: "Portfel cały wypchany dolarami...". O ile, jak za dawnych lat, ktoś znów zdecyduje się na pracę na czarno - do czego absolutnie nie namawiamy.
Ambasador obiecuje koniec wiz
- Potwierdzam, że do końca roku fiskalnego, tj. do września 2019 r., wymagania dotyczące zniesienia wiz będą spełnione i będziemy w stanie nominować Polskę do programu Visa Waiver - przyznała przed kilkoma dniami w rozmowie z tygodnikiem "Do Rzeczy" ambasador USA w Polsce Georgette Mosbacher.
Jej słowa oznaczają, że odsetek odmów przyznania wizy spadł poniżej 3 proc.
Jak dodała, nawet gdyby proces wdrożeniowy miał trwać pół roku, to najpóźniej w 2020 r. zniknie obowiązek wizowy w dzisiejszej formie. To nie będzie jednak oznaczać, że każdy do Stanów Zjednoczonych Ameryki wjedzie. Ostateczną decyzję podejmie bowiem amerykański pogranicznik, który będzie miał prawo podróżnego odesłać do domu.
Trzeba też zaznaczyć, że co prawda będzie można wjechać do Stanów na 90 dni bez wizy, ale żeby podjąć legalną pracę, trzeba będzie ubiegać się o wizę. To dlatego mówimy tutaj o scenariuszu pracy "na czarno", do którego - co jeszcze raz podkreślamy - w żadnym wypadku nie namawiamy.
Jednym z czynników, które doprowadziły do tego, że stoimy przed szansą zniesienia wiz, było wstąpienie Polski do Unii Europejskiej i otwarcie unijnych rynków pracy dla naszych rodaków.
Polacy przestali nadużywać amerykańskiej gościnności w celu zarobienia. Zamiast tego rozjechali się po UE, a USA znalazły się w ogonie krajów, które rodacy rozważali jako potencjalne kierunki wyjazdów na "saksy". Według prowadzonych przez Work Service regularnie od 2014 r. badań "Migracje zarobkowe Polaków" na Stany jako możliwy kierunek wyjazdy wskazywało od 1 do 3 proc. rozważających emigrację.
To się będzie opłacać
W ostatnim – listopadowym – badaniu na przeciwległym biegunie znajdowały się Niemcy z wynikiem 23,3 proc. I faktycznie, emigracja na dłużej za Odrę finansowo się opłaca, co opisaliśmy w money.pl.
W przypadku wyjazdu na trzy miesiące sytuacja się zmienia i Stany robią się bardziej kuszącym kierunkiem. Oto dowody.
Według ogłoszeń na popularnych wśród nowojorskiej Polonii portalach za godzinę pracy na budowie niewykwalifikowany robotnik może zarobić około 18 dolarów za godzinę - Nie oszukujmy się. Jeśli ktoś przyjeżdża na kilka miesięcy, to nie robi sobie urlopów, tylko zasuwa przynajmniej 10 godzin dziennie po 6 dni w tygodniu - mówi nam Maciej, który w USA żyje i pracuje legalnie, ale regularnie spotyka w pracy "sezonowców".
Dlatego przy założeniu 11 tygodni pracy po 10 godzin 6 dni w dni w tygodniu wyjeżdżający na saksy zarobi około 12 tysięcy dolarów.
Za trzy miesiące wynajmu pokoju w tańszych dzielnicach Nowego Jorku i bilety na komunikację miejską wyda około 2,5 tys. dolarów. Do tego 2,8 tys. dolarów na bilety lotnicze i utrzymanie. W kieszeni zostanie mu niemal 7 tys. dolarów. Czyli po przeliczeniu prawie 26 tys. złotych.
Dla porównania 11 tygodni podobnej pracy w Niemczech to zarobek na poziomie około 6 tys. euro. Nawet gdyby pracodawca zapewnił nam lokum, to konieczność wydania 1,5 tys. euro na utrzymanie i 150 euro na podróż pozwala nam odłożyć równowartość niespełna 19 tys. zł. W razie gdyby pracodawca nie płacił za mieszkanie, zysk spada o kolejne 6 tys. zł.
Kilka, kilkanaście tysięcy złotych różnicy
Różnica od 7 do nawet 13 tys. zł robi wrażenie i zapewne przemówi do niejednego gastarbateira. Tym bardziej, że amerykańskie prawo pracy jest wyjątkowo liberalne i zapewnia ochronę wypłaty nawet pracownikom zatrudnianym bez umowy. Portale polonijne pełne są artykułów sponsorowanych i ogłoszeń prawników, którzy gotowi są reprezentować takich oszukanych przed sądami.
Otwarcie jednak trzeba przyznać, że taka sprawa może zamknąć w przyszłości możliwość odwiedzenia USA przez tę osobę. Wystarczy, że federalna agencja odpowiedzialna za ochronę granic odnotuje złamanie zasad dotyczących 90-dniowej wizyty bez ubiegania się o wizę. Podjęcie legalnej pracy za oceanem nadal będzie tego wymagać.
Poza tym jest jeszcze jedno duże ryzyko. W razie wypadku przy pracy na czarno koszty leczenia w amerykańskich szpitalach spadną na poszkodowanego. A te potrafią iść w dziesiątki tysięcy dolarów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl