Gdy tylko szczepionka przeciw koronawirusowi upowszechni się, ludzie z powrotem zaczną latać samolotami. Linie lotnicze Ryanair i Wizzair wierzą w to, więc nie poprzestają na biernym oczekiwaniu. Przygotowują się na wzmożony ruch już w 2021 r.
Niedawno Ryanair zamówił kolejne 75 egzemplarzy boeingów 737–MAX 200. Będzie je odbierał od wiosny 2021 do 2024 roku. Obecna umowa z Boeingiem opiewa już na zakup łącznie 210 samolotów. Dlaczego od razu tak duży zakup? Potwierdziła się zasada, że gdzie jeden traci, tam skorzysta ktoś inny. Zainteresowanie zakupem nowych maszyn jest obecnie niewielkie, a do tego Boeing ma problemy z wizerunkiem maxów. Można więc zakładać, że irlandzkiemu przewoźnikowi udało się wynegocjować dobrą cenę – informuje serwis "Pasażer.com".
Wizzair również kupuje maszyny, choć z mniejszym rozmachem (od wybuchu pandemii otrzymał 30 nowych samolotów). Przewoźnik uruchamia też nowe bazy, głównie w Europie Zachodniej.
Ryanair w fatalnej sytuacji. Strata 200 mln euro
Przes Ryanair'a krytykuje wsparcie publiczne, na jakie liczyć mogli praktycznie wszyscy narodowi przewoźnicy (Lufthansa, Alitalia czy Air France i KLM). Jego zdaniem ich oferta będzie po pandemii sztucznie utrzymywana, żeby wprowadzić na rynek wyższe ceny. Ryanair zapowiedział, że złoży wiele pozwów przeciwko pomocy publicznej dla europejskich przewoźników, w tym przeciwko Lufthansie i Condorowi – donosi z kolei "Rzeczpospolita".
O’Leary apeluje też do rządów, by zniosły specyficzne dla niektórych krajów opłaty, przykładem jest podatek lotniczy obowiązujący w Niemczech. Lotniska powinny obniżać ceny swoich usług, by w ten sposób stymulować popyt. W wielu krajach pojawiają się już pozytywne sygnały w tym obszarze.