O możliwych zmianach poinformował dziennik "Fakt". Obecnie kwota bazowa na podstawie której naliczane są pensje najważniejszych osób w państwie, wynosi 1789,42 zł. Ma zostać zwaloryzowana od przyszłego roku o 7,8 proc., do kwoty 1928,99 zł.
Jeśli przepisy wejdą w życie, podwyżki — w tym także dla prezydenta i premiera — będą spore. Wynagrodzenie Andrzeja Dudy, który obecnie zarabia ok. 25 tys. zł, od stycznia wzrosłoby o ok. 2 tys. zł. Pensje premiera Morawieckiego, marszałków Elżbiety Witek i Tomasza Grodzkiego wzrosłyby o ok. 1600 zł. Wynagrodzenia ministrów podskoczyłyby o 1400 zł, a posłów i senatorów — o 1000 zł.
Zmiany te w środę skrytykował przewodniczący Platformy Obywatelskiej Donald Tusk, który wrzucił na Twittera specjalnie nagrany film.
- Są tacy, którzy twierdzą, że PiS-owska władza co prawda kradnie, ale się dzieli. Jak kradnie, to już wszyscy wiemy, zobaczmy, jak dzieli się z innymi. Tu mam w ręku 2000 zł, tyle podwyżki ma dostać pan prezydent, niewiele mniej pan premier, ministrowie, pani marszałek. To w czasie, kiedy drożyzna zżera ludziom oszczędności, kiedy wielu Polaków nie wie, czy przeżyje od pierwszego do pierwszego. Są też podwyżki dla nauczycieli, nauczyciel mianowany na pensji zasadniczej dostanie w tym samym czasie 152 zł — przekonuje w nagraniu Tusk.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ta władza mówi, że im się to należy, niejako z automatu. Z automatu to tej władzy należy się wyrok wyborców, z automatu tej władzy należą się sprawiedliwe procesy przed niezależnymi sądami, za to, że okradają każdego dnia polskie rodziny z pieniędzy, z węgla, z cukru, z ciepłej wody, z nadziei, marzeń o własnym mieszkaniu i z poczucia bezpieczeństwa — kontynuował szef PO.
Dodał też, że "wyrok zapadnie szybciej, niż myślicie".
- To nie podwyżka, tylko waloryzacja. Mamy do czynienia z kryzysem i ciężkimi czasami — mówił Interii Tadeusz Cymański, poseł Solidarnej Polski. Podkreślał, że cała sfera budżetowa ma zarabiać więcej.