"41-latek ukradł piwo i zaatakował ekspedientkę", "areszt dla recydywisty za liczne kradzieże sklepowe" – takich przykładów na stronie policji jest mnóstwo. Jak informuje money.pl Mariusz Ciarka, rzecznik prasowy Komendanta Głównego Policji, najczęściej kradzione przedmioty to artykuły alkoholowe oraz różnego rodzaju kosmetyki. Właściciele sklepów załamują ręce i mówią nam, że są bezsilni wobec nasilającej się fali kradzieży w ostatnim czasie.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Najgorzej jesienią i zimą
Jak mówi nam Adam, właściciel sklepu w Zduńskiej Woli, kradzieże nasilają się jesienią i zimą. – Kiedy wcześniej robi się ciemno, jest mniejszy ruch wieczorem i nosi się kurtki, czapki, szaliki, żeby było ciężko rozpoznać przestępcę na monitoringu – relacjonuje.
I dodaje, że wiele osób nie przejmuje się nawet zakrywaniem twarzy. – Najczęściej giną piwa w puszcze pojedyncze albo w czteropakach. Wchodzą, biorą i wychodzą – mówi nam Adam.
Zdaniem sprzedawców problemem jest często egzekwowanie prawa. – Jeśli wartość kradzieży jest niska, to policjanci wprost mówią, że nie są w stanie nic zdziałać. Jeśli już ktoś zadzwoni oficjalnie po policję i muszą przyjechać, a tego delikwenta mamy zamkniętego, to go po prostu spisują – mówi nam właściciel sklepu ze Zduńskiej Woli. Dodaje, że bez ustalonej tożsamości złodzieja policja jedynie zrobi notatkę służbową. – Złodzieje śmieją się nam w twarz – dodaje.
Poprosiliśmy o odniesienie się do sprawy Komendę Główną Policji. W odpowiedzi dowiedzieliśmy, że takie sytuacje wydają się mało prawdopodobne lub wynikają z braku znajomości procedur określonych w Kodeksie postępowania karnego lub w Kodeksie postępowania w sprawach o wykroczenie.
– Policjanci, mając informacje o zaistnieniu czynu zabronionego, w sposób dostosowany do każdej sprawy, indywidualnie podejmują działania mające na celu ustalenie przebiegu wydarzeń, zwłaszcza personaliów osób poszkodowanych, jak również dążące do ustalenia sprawców – komentuje w rozmowie z naszą redakcją Mariusz Ciarka.
Statystyki kradzieży
Od stycznia do października 2022 roku dokonano 214 115 kradzieży w sklepach, a w analogicznym okresie roku 2021 było to 213 967. Zdaniem rzecznika KGP "są to bardzo podobne liczby".
Zaznaczmy, że są to statystyki dotyczące zarówno wykroczeń, jak i przestępstw. Jeśli chodzi o przestępstwa, to według danych, na które powołuje się serwis Wyborcza.biz, od stycznia do października 2022 roku stwierdzono 26 tys. takich procederów, to o 30 proc. więcej niż w analogicznym okresie ubiegłego roku i o 58,8 proc. więcej w porównaniu do 2020 roku.
Aneta, właścicielka sklepu Żabka z Bydgoszczy mówi nam, że obecnie złodzieje "kradną na potęgę".
– Są nawet tacy, co dokładnie wyliczają, ile mogą zabrać z półki, żeby policja ich tylko spisała i dała im spokój. Przepisy trzeba zmienić. Zaraz będzie można kraść do 800 zł, a policja będzie machać ręką, bo za takie przewinienie nie będzie im się opłacało nawet wstać zza biurka – mówi nam franczyzobiorca.
Przypomnijmy, że niedługo wejdzie w życie ustawa, która zmieni Kodeks wykroczeń. Do marca 2023 roku, kto kradnie lub przywłaszcza sobie cudzą rzecz, jeśli jej wartość nie przekracza 500 złotych, podlega karze aresztu, ograniczenia wolności lub grzywny. Jednak wkrótce limit ten zostanie podniesiony do 800 zł, kiedy będziemy mogli mówić o wykroczeniu, a nie o przestępstwie.
Inflacja nie pomaga
Zmianom w prawie sprzeciwiała się Polska Organizacja Handlu i Dystrybucji. W informacji podanej na swojej stronie internetowej Renata Juszkiewicz, prezes POHiD, alarmowała, że podniesienie progu kradzieży aż o 300 zł w okresie kryzysu stanowi zachętę dla zawodowych złodziei i z tego powodu jest wątpliwe etycznie.
– Nas, handlowców, niepokoi jednak inny fakt – coraz częściej łupem sprawców kradzieży padają produkty podstawowej konsumpcji, np. masło, pieczywo, co świadczy o tym, że w części przypadków decyzja o dokonaniu kradzieży może być spowodowana ekstremalnie trudną sytuacją materialną sprawcy i wiąże się z podjęciem dramatycznych wyborów – mówi Renata Juszkiewicz, prezes POHiD.
Takie słowa potwierdzają również inni eksperci. – Jedną z głównych przyczyn jest wciąż rosnąca inflacja i szybkie ubożenie Polaków. Można też dodać, że ludzie zaczęli kraść rzeczy, które do tej pory nie ginęły masowo ze sklepów. Co ewidentnie pokazuje, że społeczeństwo poważnie odczuwa skutki wysokiej inflacji. Ze sklepów ogólnie giną dwie kategorie towarów. Pierwsza to produkty szybko zbywalne i za tym głównie stoją osoby, które robią to z pewnego przymusu. Druga kategoria to towary luksusowe – np. perfumy, drogie alkohole, drobna elektronika itd. I za tymi kradzieżami głównie stoją zorganizowane grupy przestępcze – zauważył ekspert rynku handlu detalicznego Maciej Tygielski
Inflacja w grudniu 2022 roku wyniosła 16,6 proc. w ujęciu rok do roku wobec konsensusu na poziomie 17,3 proc. – podał ostatnio Główny Urząd Statystyczny (GUS) w szybkim szacunku.
Według danych GUS-u najbardziej podrożały rachunki za energię (31,2 proc.) oraz żywność (21,5 proc.). – Szczyt inflacji przypadnie w lutym – po dzisiejszym [grudniowym – przyp. red.] odczycie spodziewamy się, że wzrost cen nie przekroczy jednak granicy 20 proc. Odbicie inflacji będzie efektem wygaśnięcia tarcz antyinflacyjnych i przywrócenia wyższych stawek VAT na energię elektryczną, paliwo i gaz – ocenił analityk z Polskiego Instytut Ekonomicznego Sebastian Sajnóg.
Weronika Szkwarek, dziennikarka money.pl
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj.