We wtorek ekonomiści PKO BP opublikowali nowe wydanie swojego Kwartalnika Ekonomicznego. Znalazło się w nim miejsce na komentarz do wniosku złożonego przez 191 posłów koalicji rządzącej, dotyczącego postawienia Adama Glapińskiego przed TS.
"Wniosek (...) nie ma wg nas jasnego przełożenia na perspektywy polityki pieniężnej. Procedura przed Komisją Odpowiedzialności Konstytucyjnej, która zbada zasadność postawionych zarzutów, może trwać kilka-kilkanaście miesięcy. Dalszym krokom towarzyszyć mogą z kolei istotne kontrowersje prawne" - skomentowali ekonomiści PKO BP w publikacji.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Główny ekonomista PKO BP Piotr Bujak spotkał się we wtorek z dziennikarzami. Jak mówił, rynek patrzy na konkretne parametry i gdyby rynek oczekiwał, że zawieszenie prezesa NBP może wymusić na Radzie Polityki Pieniężnej obniżki stóp procentowych ponad to, co uzasadnia sytuacja gospodarcza w średnioterminowej perspektywie inflacji, to pewnie zareagowałby osłabieniem złotego.
- Dopóki nie ma mowy (...) o tym, żeby cokolwiek w kursie polityki pieniężnej czy szerszej polityki makroekonomicznej w Polsce miało się zmienić, to specjalnie powodu do reakcji nie ma - stwierdził Bujak.
Dodał jednak, że sytuacja wokół wniosku o postawienie szefa NBP przed Trybunałem Stanu może trochę zwiększać niepewność co do tego, jak zachowa się Rada Polityki Pieniężnej.
- Ja osobiście miałem przekonanie, może nie głębokie, wydawało mi się do niedawna, że Rada może stać się bardziej jastrzębia w takiej sytuacji, że ta dotychczasowa większość może się usztywnić. Ale kiedy słucham głosów niektórych członków z tej części Rady, z tej frakcji, to widzę otwartość na perspektywę dostosowania stóp procentowych RPP w dół - ocenił ekonomista. Zaznaczył przy tym, że "trudno wyciągnąć jakieś daleko idące wnioski".
- Raczej byśmy podkreślali, że to może trochę zwiększa niepewność, jak się zachowa Rada, co będzie dalej, ale nie dawalibyśmy wskazówki kierunkowo, że polityka pieniężna będzie bardziej jastrzębia czy gołębia - stwierdził Piotr Bujak.
Co zarzuca się prezesowi NBP
We wstępnym wniosku o postawienie Glapińskiego przed TS zarzuca mu się, że w związku z zajmowanym stanowiskiem lub w zakresie swojego urzędowania dopuścił się naruszenia Konstytucji RP i ustaw. Wskazanych jest osiem zarzutów, m.in. pośredniego finansowania deficytu budżetowego przez skup obligacji Skarbu Państwa oraz gwarantowanych przez Skarb Państwa, interwencji na rynku walutowym bez należytego upoważnienia od zarządu NBP, obniżenia stóp procentowych przed wyborami parlamentarnymi, upolitycznienia banku centralnego czy wprowadzenia nagród kwartalnych dla siebie samego.
- Nic tak nie uderzyło w polską gospodarkę, jak prezes Glapiński i jego niekompetencja - mówił podczas wtorkowej konferencji Zbigniew Konwiński, szef klubu parlamentarnego Koalicji Obywatelskiej.
Poseł Lewicy Tomasz Trela przekonywał z kolei, że "Adam Glapiński był najgorszym prezesem Narodowego Banku Polskiego po 1989 r." - Realizował tylko i wyłącznie polecenia Jarosława Kaczyńskiego. Dopuścił się nawet tego, że w dniu głosowania w Sejmie pojechał na dyskusję i na dyrektywy do siedziby PiS przy ul. Nowogrodzkiej - powiedział Trela.
Trybunał Stanu dla szkodnika Glapińskiego na pewno się należy. Za jego rządów NBP został zamieniony w naczelny bastion PiS do zadań politycznych, zadań specjalnych, którymi kierował Jarosław Kaczyński - podkreślił Trela.
Ekonomiści Santandera i ING komentują
Do wniosku o TS odnieśli się też już ekonomiści Santandera. W komentarzu podkreślili m.in., że pierwszym etapem postępowania będzie zbadanie sprawy przez sejmową Komisję Odpowiedzialności Konstytucyjnej, co może potrwać od 6 do 12 miesięcy.
Dużo miejsca w analizie poświęcono kwestii ewentualnego zawieszenia Adama Glapińskiego w obowiązkach po przekazaniu sprawy przez Sejm do Trybunału Stanu. Zdaniem ekspertów Santander Bank Polska, sytuacja w tym zakresie nie jest do końca jasna.
Część prawników twierdzi, że zawieszenie w czynnościach nie może dotyczyć prezesa NBP - piszą analitycy, zastrzegając, że jeśli dojdzie do tego etapu postępowania, możliwy jest ostry spór prawny między bankiem centralnym a koalicją rządzącą.
Z kolei ekonomiści banku ING zamieścili komentarz w serwisie X. "Wiele osób pyta nas, czy to będzie miało wpływ na złotego? Naszym zdaniem - niewielki. Większość inwestorów, z jakimi rozmawiamy podziela opinię, że gdyby nawet złoty się osłabił, to należy polską walutę ponownie kupić. Siłę naszej waluty wspierają fundamenty, takie jak odbicie PKB oraz napływ FDI, kapitału na giełdę, rynek długu (to raczej wolno) i dużych środków z UE" - ocenili eksperci.