- Zamierzam zaprzestać wszelkich wpłat na rzecz partii, dopóki nie zastąpią Bidena na szczycie listy - powiedziała Disney w oświadczeniu dla CNBC. - To realizm, a nie brak szacunku. Biden jest dobrym człowiekiem i służył swojemu krajowi godnie, ale stawka jest o wiele za wysoka. Jeśli Biden nie ustąpi, Demokraci przegrają. Jestem tego absolutnie pewna. Konsekwencje tej porażki będą naprawdę straszne - dodała.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Disney wskazała wiceprezydent Kamalę Harris jako lepszą alternatywę w listopadowym starciu z Trumpem.
- Mamy doskonałą wiceprezydent. Jeśli Demokraci znajdą sposób, aby przestać się spierać i zjednoczyć się wokół niej, możemy wygrać te wybory z dużą przewagą -stwierdziła.
Dwa opublikowane w środę badania "New York Timesa" i "Wall Street Journal" pokazały największą jak dotąd przewagę Trumpa nad Bidenem, od 6 do 8 punktów procentowych. Przytłaczająca większość respondentów uważa też, że prezydent nie jest już w stanie pełnić obowiązków głowy państwa.
Biden mierzy się też z coraz silniej wyrażanymi obawami co do jego wyborczych szans ze strony polityków własnej partii. Mimo tych nawoływań, prezydent miał w środę podczas telekonferencji ze swoim sztabem jasno zadeklarować, że zamierza nadal kandydować - napisał w czwartek "Washington Post".
W czwartek "Washington Post" poinformował, że nawet podczas kameralnych spotkań z darczyńcami Joe Biden posługuje się od pewnego czasu teleprompterem. Personel Białego Domu ograniczył dystanse, jakie prezydent musi przejść, aby sposób w jakich chodzi wydawał się bardziej energiczny - pisze w czwartek "Washington Post".
Teleprompter należy do akcesoriów, z którymi Biden się nie rozstaje nawet podczas zbierania funduszy na kampanię wyborczą organizowanych w rezydencjach darczyńców. To jedna z metod jaką od roku personel Białego Domu wykorzystuje, by ułatwić mu życie. O ile jednak takie rozwiązania jak obniżanie stopni, po których prezydent wchodzi na pokład Air Force One, aby się nie potknął, czy eskortowanie go przez żonę na schodach, ma być odpowiedzią na fizyczne ograniczenia, to teleprompter ma pomóc mu uniknąć sytuacji, w których traci wątek podczas wystąpienia - relacjonuje dziennik.
Podczas ostatnich spotkań z zamożnymi darczyńcami Partii Demokratycznej zaproszeni goście byli poważnie zaniepokojeni tym, że Biden korzysta z telepromptera, zapewne po to, by uniknąć gaf, jakie przydarzyły mu się podczas debaty telewizyjnej z Donaldem Trumpem.
Problemy z wygłoszeniem przemówienia
Od roku prezydent prawie nigdy nie występował publicznie bez wsparcia telepromptera, do wyjątków należały konferencje prasowe, które były organizowane wyjątkowo rzadko, za to coraz częściej personel Białego Domu starał się wcześniej wysondować jakie pytania mają zamiar zadać dziennikarze. Biden zdawał się też unikać wywiadów.
Sztab wyborczy musiał walczyć ze szczególnym zaniepokojeniem osób wspierających finansowo kampanię Bidena, gdy w kwietniu wystąpił on podczas kameralnego spotkania w domu Michaela Sachsa, ważnego sponsora Demokratów. Mimo wsparcia telepromptera prezydent miał problemy z wygłoszeniem swojego przemówienia, mówił tak cicho, że goście go nie słyszeli, a ponadto nie mieli okazji, by zadać mu pytania - pisze "WP", powołując się na uczestników takich spotkań, którzy chcą pozostać anonimowi.
Rozmówcy dziennika przyznają, że ostatnio ze wspierania kampanii wyborczej wycofała się część darczyńców. Jeden z nich powiedział, że już wcześniej zdawali sobie sprawę, iż prezydent nie jest już w takiej formie jak dawniej, ale przebieg debaty z Trumpem ich zaszokował, a kolejne wystąpienia nie przywróciły im wiary w dobrą kondycję Bidena.