Od blisko miesiąca trwa wojna cenowa pomiędzy największymi dyskontami w Polsce. Lidl oraz Biedronka prześcigają się w promocjach do tego stopnia, że portugalski sklep obniżył cenę w środku dnia na już przecenione masło.
Wojna dyskontów trwa. Eksperci ostrzegają przed "pułapką"
Według nieoficjalnych informacji, do których dotarł serwis wiadomoscihandlowe.pl, komornik sądowy zaczął zajmować plakaty, w których sieć należąca do Jeronimo Martins chwali się, że jest tańsza od Lidla.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
– Krótkookresowo konsumenci mogą być zadowoleni, gdyż otrzymują tańsze produkty, długookresowo niższe ceny prowadzą do obniżania marż, mogą też wpływać na obniżanie jakości produktów, wpływać negatywnie na producentów i pośredników - przekonuje w rozmowie z "Rzeczpospolitą" prof. Jolanta Tkaczyk z Katedry Marketingu w Akademii Leona Koźmińskiego.
"Klient, kupując jeden produkt w promocji, a kilka innych już w normalnych cenach i tak może zapłacić więcej niż gdzie indziej" - dodaje dziennik.
Dr Mariusz Woźniakowski z Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Łódzkiego w rozmowie z dziennikiem mówi, że "inicjowanie wyraźnych obniżek cen może się jednak wiązać z pułapką niskiej jakości".
Ekspert rynku retail Robert Biegaj z Grupy Offerista postawił w rozmowie z WP Finanse tezę, że w bitwie między dwoma największymi dyskontami w kraju, zwycięzcami zostaną obie sieci.
- Rynek w Polsce jest zagospodarowany - mówił ekspert, więc dyskonty muszą wyrywać sobie klientów z rąk. - Biedronka i Lidl tocząc spór o najniższe ceny, odwracają tymczasem uwagę Polaków od konkurencji. Polaryzują konsumentów i sprawiają, że reszta sieci handlowych znika klientom z pola widzenia- dowodził Biegaj.