Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
oprac. PRC
|
aktualizacja

Wojna w Ukrainie. Sytuacja wpłynie na budowę farm wiatrowych na Bałtyku

Podziel się:

Na budowę morskich elektrowni wiatrowych może wpłynąć wojna na Ukrainie - mówi magazynowi Forbes Łukasz Porzuczek, prezes firmy Geofusion, która prowadzi prace saperskie na lądzie i na morzu. Jak ocenia, w perspektywie krótkoterminowej może dojść do zawirowań w decyzjach, ale w dłuższej, budowa zaplanowanych farm powinna przyśpieszyć.

Wojna w Ukrainie. Sytuacja wpłynie na budowę farm wiatrowych na Bałtyku
Morska farma wiatrowa (Adobe Stock)

Konieczność odejścia od rosyjskich surowców wymaga od Polski nie tylko poszukiwań nowych dróg importu gazu i ropy, ale i rozwoju innych źródeł energii. Stąd tak ważne będą również odnawialne źródła energii w tym pozyskiwanych z farm wiatrowych.

Zobacz także: Sklepy wycofują rosyjskie produkty. "Oddolny odpowiednik sankcji"

Polska od dłuższego czasu planuje budowę nowych elektrowni na Bałtyku. Jednak wybuch wojny na Ukrainie może wpłynąć na ich budowę. Jak podkreśla ocenia w rozmowie z  magazynem Forbes Łukasz Porzuczek, prezes firmy Geofusion, która prowadzi prace saperskie na lądzie i na morzu, w perspektywie krótkoterminowej może dojść do zawirowań w decyzjach.

Jednak w dalszej perspektywie obecna sytuacja może wymagać przyśpieszenia inwestycji.

- Chodzi oczywiście o jak najszybsze uniezależnienie się energetycznie od Rosji, co widać wyraźnie z podejmowanych ostatnio decyzji: np. wstrzymanie budowy Nord Stream 2. Zapewne przyśpieszą też inwestycje gazowe, jak Baltic Pipe, który właśnie otrzymał decyzję środowiskową od Duńczyków - tłumaczy Porzuczek.

Jednak nie tylko obecnie trwająca wojna ma wpływ na budowę. Jak wskazuje Forbes, morskie farmy wiatrowe powstaną w miejscu mocno zanieczyszczonym bronią z czasu II wojny światowej i wrakami statków.

Jak wyjaśnia prezes firmy Geofusion po wojnie do Bałtyku trafiło ćwierć miliona ton amunicji, z czego kilkadziesiąt tysięcy ton broni chemicznej, a kilkaset na terenach przyszłych farm wiatrowych.

- Dokumenty zebrane przez Instytut Oceanologii Polskiej Akademii Nauk potwierdzają, że za rejon występowania broni chemicznej uznać w zasadzie należy całą południowa część Bałtyku - mówi Forbesowi.

Temat wraków na dnie naszego morza powraca co jakiś czas. - Stale monitorujemy stan wody, jest to pod ścisłą kontrolą. Badamy ewentualny wyciek substancji, nie ma tam żadnej emisji substancji ropopochodnych - mówił w programie "Money. To się liczy" jeszcze w 2020 roku Marek Gróbarczyk, minister gospodarki morskiej i żeglugi śródlądowej.

Jak wówczas podkreślał, podniesienie tych wraków bez odpowiedniego przygotowania spowodowałoby skażenie środowiska. - Dzisiaj nie ma takiego skażenia. Mamy bardzo dobrą wodę, przede wszystkim w Zatoce Gdańskiej. Uruchomiony został specjalny program i pragnę zapewnić, że woda jest w bardzo dobrym stanie -zapewniał.

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl