Prezydentka Republiki Mołdawii Maia Sandu ogłosiła, że będzie walczyć o drugą kadencję w wyborach, które odbędą się na przełomie 2024 i 2025 r. Zaproponowała także przeprowadzenie referendum ws. m.in. przystąpienia do Unii Europejskiej. - Proszę parlament o zainicjowanie organizacji jesienią przyszłego roku referendum, w którym decydujący będzie głos obywateli. Zobowiązuję się zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby wypełnić misję integracji europejskiej - powiedziała pod koniec grudnia.
Jak podaje Instytut Europy Środkowej, propozycja była niespodziewana, wzbudziła ożywioną dyskusję oraz szereg kontrowersji. Wątpliwości dotyczą m.in. terminu referendum.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Referendum w Mołdawii
Sandu wspomniała o jesieni 2024 r. Zgodnie z mołdawskim prawem, referendum nie może być realizowane w okresie 60 dni przed i 60 dni po wyborach parlamentarnych, prezydenckich i lokalnych. "Deputowani rządzącej Partii Działania i Solidarności (PAS) oraz związani z partią prawnicy twierdzą, że zapis ten nie zabrania przeprowadzenia referendum w dniu wyborów, czyli organizacji dwóch głosowań wspólnie. Zapowiedziano już kolejną nowelizację Kodeksu wyborczego, która ma wyraźnie ujednoznacznić te zapisy prawne" - czytamy.
Politycy opozycji, a także liczni eksperci, analitycy i publicyści, skrytykowali obóz rządzący za manipulowanie prawem wyborczym dla własnych korzyści politycznych. Przywoływano opinię Komisji Weneckiej, która krytycznie odnosi się do organizacji referendum wspólnie z wyborami powszechnymi - wskazuje IEŚ.
Sondaże wskazują, że Maia Sandu może liczyć na wygraną w walce o drugą kadencję. "Celem powiązania referendum z wyborami prezydenckimi jest więc nie tyle wzmocnienie wyniku Sandu, co ponowna mobilizacja społeczeństwa wokół idei eurointegracji oraz jednoznaczne określenie ram sporu politycznego na najbliższy rok. W ten sposób obóz władzy tworzy wyzwanie dla sił politycznych, których proeuropejskość jest niejednoznaczna. Stosując popularną metaforę, można wskazać, że obóz władzy chce powiedzieć 'sprawdzam'. Odpowiedzią konkurentów będzie ich postawa wobec referendum" - wyjaśniają eksperci.
Dodają, że taki krok budzi jednak określone wątpliwości i ryzyka. "Łączenie powszechnego głosowania w tak fundamentalnej kwestii z wyborami politycznymi wzmocni opinie, że Sandu oraz PAS zawłaszczają i upartyjniają ideę integracji europejskiej. W ostatnich latach w państwach UE zdarzało się łączyć referendum z wyborami, zawsze jednak budziło to wątpliwości odnośnie do zachowania reguł demokratycznych. Argument ten będzie podnoszony przez opozycję również w tym przypadku" - zwracają uwagę.
Zdaniem IEŚ, w ten sposób tworzy się ryzyko, że duża część opinii publicznej potraktuje głosowanie jako plebiscyt poparcia dla obozu rządzącego. "Wyborcy, chcąc wyrazić swe niezadowolenie lub rozczarowanie działaniami PAS (poprzez np. zbojkotowanie referendum), uderzą w ideę o tak fundamentalnym znaczeniu. Innymi słowy, pojawia się ryzyko, że efekt będzie odwrotny do zamierzonego: PAS liczy, że idea integracji europejskiej wzmocni pozycję partii na scenie politycznej, a może się okazać, że obóz rządzący swymi działaniami osłabił poparcie dla członkostwa w UE" - czytamy.
Referendum w Polsce
Na pomysł połączenia wyborów z referendum wpadli wcześniej, zainspirowani przykładem Węgier, politycy PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele.
Wśród opozycji pojawiły się liczne głosy krytyki dotyczące zarówno pytań, jak i terminu referendum. - To nie będzie żadne referendum, tylko ominięcie przepisów o finansowaniu kampanii - grzmiał lider klubu KO Borys Budka podczas debaty w Sejmie nad projektem uchwały o referendum ogólnokrajowym. Krytycy wskazywali również, że referendum ma na celu zmobilizowanie prawicowych wyborców. Z kolei politycy PiS zarzekali się, że referendum nie jest do tego, żeby "robić politykę".
Ostatecznie referendum okazało się klapą. Frekwencja wyniosła 40,91 proc. Wynik jest zatem niewiążący. Dodatkowo PiS w wyniku wyborów parlamentarnych straciło władzę.
Mołdawia na drodze do UE
Według Barometru Opinii Publicznej z września 2023 r. (badanie realizowane dwa razy w roku przez Instytut Polityki Publicznej) wstąpienie do UE w referendum poparłoby 49,7 proc. badanych. Przeciw byłoby 32,8 proc., a 21,5 proc. określa się jako niezdecydowanych.
Umowa stowarzyszeniowa pomiędzy Mołdawią a UE została podpisana w 2016 r.
Na szczycie Unii Europejskiej w czerwcu 2022 r. państwa unijne przyznały Mołdawii status kraju kandydującego. Z kolei w grudniu zeszłego roku unijni przywódcy zdecydowali o rozpoczęciu negocjacji akcesyjnych Kiszyniowa ze Wspólnotą. Na tym samym szczycie rozpoczęto negocjacje akcesyjne z Ukrainą.
Mołdawia jest najbiedniejszym krajem w Europie.