Dwa lata temu nad Polską wisiała groźba paraliżu przestrzeni powietrznej, czyli odwołanych i opóźnionych lotów. Spór udało się zażegnać. Jak napisał ostatnio serwis wnp.pl, temperatura w rozmowach między kontrolerami ruchu lotniczego a ich pracodawcą znowu rośnie. I pojawiła się groźba masowego odwoływania lotów i utrudnień dla pasażerów w wakacje.
W samej Agencji można usłyszeć, że ryzyka postawienia sprawy na ostrzu noża nie ma.
Obecna sytuacja jest diametralnie inna niż w 2022 r., ponieważ realizowane są ustalenia i wspólnie ze stroną społeczną wypracowany został bardziej korzystny regulamin wynagradzania - informuje biuro prasowe PAŻP w odpowiedzi na pytania money.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
W podobnym tonie wypowiadają się sami kontrolerzy ruchu lotniczego. - Paraliż nieba albo protest? To nie idzie w tę stronę. Mogą być pojedyncze dni z opóźnionymi lub odwołanymi lotami na niektórych lotniskach regionalnych, ale z innego powodu - mówi money.pl jeden ze związkowców w Agencji.
Kontrolerzy: w 2022 r. to nie był nasz protest
Wyjaśnijmy, czym różni się dzisiejsza sytuacja w PAŻP od tej sprzed dwóch lat. Pod koniec 2021 r. ówczesne kierownictwo Polskiej Agencji Żeglugi Powietrznej próbowało przeforsować nowe zasady wynagradzania i organizacji pracy, wręczając jednostronne wypowiedzenia zmieniające. Zdecydowana większość warszawskich kontrolerów powiedziała jednak "nie", co oznaczało, że po okresie wypowiedzenia stracą pracę.
Nad PAŻP wisiała groźba, że z dnia na dzień odejdzie około 170 z 208 warszawskich kontrolerów. I zrobiło się gorąco, a konflikt i próby ratowania sytuacji śledziła prawie cała Polska. Rozważane były różne scenariusze. Stanowiskiem zapłacił także prezes Janusz Janiszewski.
Ostatecznie kontrolerzy wywalczyli poprawę warunków pracy i standardów bezpieczeństwa - na czym, jak podkreślali, najbardziej im zależało. A także podwyżki wynagrodzeń i obietnicę mniejszej liczby nadgodzin.
Związek Zawodowy Kontrolerów Ruchu Lotniczego również dziś podkreśla, że nie był to protest ani strajk kontrolerów. Zaznacza też, że wynagrodzenia kontrolerów nie są wypłacane z budżetu państwa, a z przychodów PAŻP. Te pochodzą przede wszystkim z opłat od linii lotniczych.
Konflikt w Warszawie zażegnany. Regiony upomną się o swoje?
U progu lata 2022 r. kontrolerzy podkreślali, że porozumienie "to nie koniec wojny, to rozejm". Już 29 czerwca Ogólnopolski Związek Zawodowy Służb Ruchu Lotniczego opublikował stanowisko, w którym wskazał, że nie akceptuje zaproponowanych wtedy zmian w regulaminie wynagradzania.
Nie może zyskać naszej akceptacji projekt, który nie tylko przywraca, ale wręcz utrwala drastycznie rozwarstwienie wynagrodzeń pracowników operacyjnych - i preferuje w zasadzie wyłącznie pracowników warszawskich organów kontroli ruchu lotniczego - mogliśmy przeczytać w stanowisku.
Związkowcy z OZZSRL wyliczali, że "wynagrodzenie zasadnicze kontrolerów z najgorzej wynagradzanych organów stanowi jedynie ok. 40 proc. wynagrodzenia zasadniczego kontrolera warszawskiego zbliżania czy obszaru. Różnice te powinny być znacznie mniejsze".
Czy po dwóch latach przyszedł czas na ciąg dalszy? 22 kwietnia PAŻP przedłożyła nowy regulamin wynagradzania, który miesiąc później został zaakceptowany przez stronę społeczną. Ma wejść w życie od lipca, czyli lada dzień. Nie został jednak jeszcze podpisany przez ministra infrastruktury, któremu Polska Agencja Żeglugi Powietrznej podlega.
"Obecnie oczekujemy na akceptację przez ministra infrastruktury nowego regulaminu wynagradzania. ZZKRL nie prowadzi obecnie żadnych rozmów z pracodawcą dotyczących nowych warunków pracy i płacy pracowników" - informuje ZZ KRL w odpowiedzi na pytania money.pl. I podkreśla, że cztery reprezentatywne związki zawodowe zaakceptowały propozycję PAŻP.
Jedną z przyczyn "podwyższonej temperatury" jest więc niepewność, czy uzgodnione zmiany wejdą w życie od lipca, czy nie. Jak podkreśla ZZ KRL, "jednym z powodów przyjęcia nowego regulaminu wynagradzania przez stronę społeczną była obietnica szybkiego wejścia regulaminu w życie".
Termin planowanego wprowadzenia regulaminu w życie nie jest zagrożony - zapewnia PAŻP w odpowiedzi na pytania money.pl.
"Luka" płacowa między Okęciem i lotniskami regionalnymi
Jak pisał serwis wnp.pl, po wprowadzeniu nowego regulaminu wynagradzania kontrolerzy ruchu lotniczego z Warszawy mieliby zarabiać około 32 tys. zł brutto miesięcznie, a dla przykładu pracownik z Gdańska będzie mógł liczyć na około 17 tys. zł brutto.
I tu leży druga przyczyna - podnoszona wcześniej kwestia nierówności płacowych, których i tym razem nie uda się zniwelować.
Kontrolerzy uważają, że regulamin po zmianach nie rozwiązuje wszystkich problemów.
Nowy regulamin 'dosypuje' wszystkim w całej Polsce po równo procentowo. Również kontrolerom warszawskim. A to oznacza, że kwotowa różnica w zarobkach między stolicą a lotniskami regionalnymi, nie tylko nie zostanie zasypana, ale nawet się pogłębi - mówi money.pl jeden ze związkowców.
Dodaje, że z pewnością będzie to wymagać kolejnych rozmów i zmian systemowych, ale sprawa nie stoi dziś na ostrzu noża i nie idzie w kierunku protestu. - Problemem PAŻP jest brak długoterminowej i kompleksowej strategii. To zawsze gaszenie miejscowych pożarów - dodaje nasz rozmówca.
Przekonuje, że wśród wchodzących to zawodu większym zainteresowaniem cieszy się praca w Warszawie, gdzie można liczyć na wyższe zarobki, niż na lotniskach regionalnych. - A pracy niekoniecznie jest mniej. Bo choć liczba operacji w Warszawie jest kilkukrotnie większa, to na zmianie kontrolerów na wieży jest czterech lub pięciu, a nie jeden razem z asystentem - mówi nam.
"Zaległości i zaniedbania". Potrzeba więcej kontrolerów ruchu lotniczego
Skąd zapowiadane ryzyko opóźnień na polskich lotniskach w wakacje? Dochodzimy do przyczyny numer trzy. Kontrolerów w Polsce jest za mało, dlatego pracując na jednym lotnisku, nierzadko pełnią dyżury również w innych portach.
To dlatego PAŻP, ogłaszając rozpoczęcie kursu przez 37 kandydatów do zawodu, napisała, że "nadrabia zaległości i zaniedbania, jakie powstały w systemie rekrutacji i szkolenia kontrolerów ruchu lotniczego w Polsce w latach 2018-2023". Od teraz będzie prowadzona w trybie ciągłym, a nie dwa razy w roku. Była też wstrzymana w czasie pandemii i bezpośrednio po niej.
Do tej pory kontrolerzy, traktując swoją pracę jak służbę, zgadzali się na więcej nadgodzin, tam gdzie była taka potrzeba. Teraz robią to już mniej chętnie. I dlatego na lotniskach regionalnych może się zdarzyć, że jakiś lot zostanie opóźniony lub odwołany, bo będzie problem z obsadą - podkreśla nasz rozmówca ze związków.
Przykładem lotniska, które już doświadcza problemów z obsadą, jest port lotniczy w Gdańsku.
- Wpływ tej sytuacji na działalność lotniska zaobserwowaliśmy z piątku na sobotę. Pozostałe rejsy mające miejsce w weekend były opóźnione ze względu na inne czynniki. Na ten moment, jako lotnisko, nie mamy problemów z opóźnieniami związanymi z sytuacją z kontrolerami ruchu lotniczego - mówi money.pl Adrianna Marciniak z Portu Lotniczego Gdańsk im. Lecha Wałęsy.
Problemy jednak występują. To właśnie z Gdańska płynie najwięcej doniesień o opóźnionych startach i lądowaniach z powodu okresowych braków kontrolerów na wieży.
Furgalski: kontrolerzy znają swoją siłę negocjacyjną
- Żartobliwie mówiąc, problemu z kontrolerami nigdy nie da się rozwiązać - ocenia Adrian Furgalski, prezes Zespołu Doradców TOR. To dlatego, że - jego zdaniem - kontrolerzy znają swoją "siłę negocjacyjną", wynikającą z ekskluzywnego charakteru wykonywanego zawodu i ograniczonego dostępu do niego. W Polsce jest ich zaledwie około 600.
- I dotyczy to rzecz jasna nie tylko Polski. Z pewnością pozytywem jest fakt, że nabór do procesu szkoleń ma w tej chwili charakter ciągły, a nie jak dotychczas jedynie dwa razy w roku. Ruch lotniczy będzie rósł, więc braki kadrowe w obszarze kontroli ruchu na polskim niebie nie mogą być blokadą tego wzrostu. Uważam jednak, że pasażerowie nie muszą się obawiać protestów, a co za tym idzie komplikacji w realizacji lotów z tego akurat powodu - dodaje Furgalski.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl