"Wyborcza" opublikowała dziś wywiad z Romanem Lisem. To wuj Daniela Obajtka i jego pierwszy pracodawca. To właśnie o nim obecny prezes Orlenu miał wypowiadać się w wulgarny sposób i działać na niekorzyść jego firmy Elektroplast.
Kilka lat temu prokuratura stawiała Obajtkowi zarzut narażenia Elektroplastu na straty przez fikcyjny zakup granulatu do rur. Śledczy twierdzili, że przyniosło mu to 700 tys. zł korzyści majątkowej. Po dojściu PiS do władzy prokuratorskie postępowanie umorzono.
Lis w wywiadzie dla "Wyborczej" informuje, że jego zdaniem Obajtkowi pomagali inni jego pracownicy. W tym kontekście pada nazwisko Zofii Paryły. Biznesmen twierdzi, że była księgową w jego firmie i została zwolniona po wykryciu nieprawidłowości.
Zofia Paryła od 1997 r. pracowała w Elektroplaście jako księgowa (dwa lata wcześniej pracę w tej firmie rozpoczął Obajtek). Od grudnia 2020 r. jest ona prezesem Lotosu.
Nim jednak zdobyła to stanowisko, gdy wójtem został Objatek, została również główną księgową w podległym mu Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej w Pcimiu.
"Na początku pracowała na pół etatu, potem na trzy czwarte do 2017 r., zachowując cząstkę etatu w Elektroplaście. Kiedy Obajtek był prezesem Energi, w koncernie pracę znalazła i Paryła - przez dwa lata była wiceprezesem spółki Energa Centrum Usług Wspólnych. To z niej odeszła do Lotosu na wiceprezesa firmy, by ostatecznie wspiąć się na fotel prezesa całej grupy paliwowej" - czytamy we wcześniejszym tekście "Wyborczej".
O komentarz dotyczący zarzutów Romana Lisa i okoliczności zwolnienia Zofii Paryły z jego firmy poprosiliśmy biuro prasowe Lotosu.
- Przytaczane w wywiadzie sugestie nie mają potwierdzenia w faktach, a zarzuty stawiane przez pana Romana Lisa uważamy za niesprawiedliwe i krzywdzące. Jedyną wypowiadającą się na ten temat osobą jest Roman Lis, a publikacja nie przytacza żadnych dowodów na temat nieprawidłowości - przekazał money.pl Adam Kasprzyk, dyrektor ds. komunikacji Grupy LOTOS.
- Poruszane w materiale wątki - w tym dotyczące zatrudnionych w Grupie LOTOS S.A. - traktujemy jako pozbawione podstaw spekulacje, bazujące na niewiarygodnych informacjach, którym zaprzeczają decyzje Wymiaru Sprawiedliwości. W naszym przekonaniu formułowanie jakichkolwiek zarzutów na podstawie wyrażonej w tej formie opinii powinno zostać poddane analizie prawnej pod kątem ewentualnych naruszeń dóbr osobistych Pani Zofii Paryły - dodaje Kasprzyk.
Lis ma żal do Obajtka
"Uczyłem go, jak się ma ubierać, jak się ma zachowywać. W ogóle wszystkiego go uczyłem. Przecież on nie umiał nic, jeśli chodzi o prowadzenie firmy czy o relacje między ludźmi. Doradzałem mu we wszystkim, jak się pracuje w firmie, co to ma znaczyć" - tak o Danielu Obajtku mówił w "Wyborczej" Roman Lis.
"Powiedziałbym, że wyrządził mi wielką krzywdę. I szerzej: zrujnował też relacje rodzinne, jakie nas łączyły. Teraz firma staje już na nogi, bośmy się pozbyli tych dawnych ludzi, ale wolałbym o nim zapomnieć. Gdyby się dało to wykreślić, żeby tego wszystkiego nie było, to łatwiej byłoby mi żyć" - dodał Lis.
Afera wokół prezesa polskiej spółki paliwowej wybuchła po tym, jak gazeta opisała powiązania biznesowe obecnego prezesa PKN Orlen w czasach, kiedy był wójtem Pcimia.
Z nagrań, które opublikował dziennik wynika, że w czasie pracy w samorządzie obecny prezes PKN Orlen miał kierować spółką TT Plast, stanowiącą konkurencję do firmy prowadzonej przez jego wuja, choć zabrania mu tego prawo.
Sam Daniel Obajtek zaprzeczał w sądzie, by miał kontakty biznesowe z TT Plast, gdy był wójtem. Z kolei biuro prasowe Orlenu, któremu Obajtek prezesuje, opublikowało oświadczenie.
"Stawiane w artykule tezy, niemające potwierdzenia w faktach, a oparte na nagraniach których pochodzenia, integralności, czasu i okoliczności utrwalenia nie sposób stwierdzić, uderzają w wizerunek PKN Orlen jak również naruszają dobre imię prezesa Daniela Obajtka. Publikacja ma na celu zdyskredytowanie prezesa zarządu spółki w momencie, gdy prowadzone są kluczowe inwestycje rozwojowe i procesy akwizycyjne" - czytamy w nim.