Historię opisuje "Rzeczpospolita". Klienci podpisali w 2017 roku umowę rezerwacyjną z firmą Robyg. Deweloper miał oddać mieszkania na warszawskim Bemowie w 2019 roku, ale okazało się, że inwestycja nie zostanie zrealizowana i mieszkania nie powstaną. Niedoszli mieszkańcy nie podpisali nawet umowy deweloperskiej.
Firma zaproponowała więc, że umowę rezerwacyjną zerwie, a w zamian pozwoli klientom na zakup mieszkania w innym miejscu. Oczywiście znacznie drożej, bo przez te dwa lata ceny na rynku poszły ostro w górę.
Klienci poszli więc do sądu, gdzie domagali się od dewelopera zwrotu różnicy pomiędzy tym, na co umówili się z deweloperem, a aktualną ceną zakupu innej nieruchomości.
- Wysokość odszkodowania uwzględniała wzrost ceny mkw. mieszkań w Warszawie, który nastąpił między 2017 r. a październikiem 2019 r., kiedy doszło o zerwania umowy - mówi "Rz" pełnomocnik klientów Tomasz Gołembiewski z Kancelarii Prawnej Krynicki, Dajczer, Kamiński, Heromiński.
Wyszło 137 tysięcy złotych. Sąd Okręgowy w Warszawie przyznał rację klientom dewelopera i nakazał wypłatę odszkodowania. Pełnomocnicy klientów zapewniają, że to precedens.
Robyg swojej winy nie widzi i zapowiada apelację. - Proponowaliśmy kupno mieszkania w dowolnej, innej inwestycji w obniżonej cenie, z czego skorzystało wielu klientów, lub rozwiązanie umowy rezerwacyjnej i zwrot wpłaconych kwot - wyjaśnia prezes spółki Zbigniew Wojciech Okoński.
Eksperci przepytani przez "Rz" wskazują, że w drugiej instancji wyrok może się nie obronić.
- W tym wypadku trudno bowiem mówić o szkodzie, tym bardziej że inwestor nie uzyskał pozwolenia na budowę. Dlatego moim zdaniem wyrok nie ma charakteru precedensowego - twierdzi Maciej Górski z Instytutu Badań nad Prawem do Nieruchomości.