Pani Paulina (imię zmienione) tłumaczy, że na stronę internetową weszła wyłącznie dlatego, że chciała zablokować niektóre funkcje na jednej z kart. Ku jej zaskoczeniu, oprócz dwóch jej numerów, na stronie widniał jeszcze trzeci numer — w ofercie abonamentowej.
- Orange zablokował ten numer po trzech miesiącach od zakupu, ale ze mną nikt się nie kontaktował w tej sprawie przez rok, choć firma ma wszystkie dane kontaktowe. W przypadku tego abonamentu do kontaktu były podane fałszywe dane kontaktowe i fałszywy numer telefonu, jak również fałszywy e-mail - opowiada klientka w rozmowie z money.pl.
Oszust wziął telefon i abonament
Oszust w sierpniu 2020 roku podał adres oddalony o prawie 400 km od miejsca zamieszkania pani Pauliny. Posiadał numery dowodu osobistego oraz PESEL kobiety, zmienił tylko dane do kontaktu. Na nazwisko naszej czytelniczki wziął telefon oraz abonament.
Prawdopodobnie wybrał też opcję wysyłania rachunku na e-maila, dlatego też dziś kobieta nie ma wglądu do trzech pierwszych faktur.
- Najpierw powiedzieli, że na mój wniosek w momencie złożenia reklamacji zostanie mi ona udostępniona do 7 dni. Jednak zgłosiłam tę sprawę na policję i podpisałam pismo, w którym oświadczyłam, że to nie ja podpisałam tę umowę z Orange i nigdy nie byłam w posiadaniu tego numeru. A już trzy dni później dostałam informację, że w związku z podpisaniem tego dokumentu, kopia kwestionowanej umowy nie zostanie mi wysłana - opowiada.
Dług na koncie pani Pauliny
W rozmowie z money.pl pani Paulina wielokrotnie podkreślała, że nikt się z nią nie kontaktował, choć firma posiadała także jej właściwe dane kontaktowe. Gdyby nie przypadek, prawdopodobnie nie dowiedziałaby się o tej sytuacji aż do momentu zajęcia jej pensji przez sąd.
Absurd wzbudza też fakt, że w listopadzie pani Paulina zgłosiła się do Orange po drugi numer. W salonie nikt nie robił jej z tym problemu ani nie zwrócił uwagi, że na jej koncie nalicza się dług.
Po zgłoszeniu zawarcia umowy przez Orange z oszustem konsultant firmy najpierw potwierdził zgodność numerów dowodu i PESEL (oraz różniące się dane kontaktowe i adres) na umowie zawartej z osobą podszywającą się pod naszą czytelniczkę, a następnie jedynie złożył adnotację o możliwym oszustwie i się rozłączył.
Orange grozi ogromna kara. Zarzuty są poważne
Orange sprzedał dług firmie windykacyjnej?
Wszystkie uzyskane informacje i dane pani Paulina zgłosiła na policję. Numeru umowy z oszustem Orange jednak nie chce podać, co — jak przyznaje nasza rozmówczyni — bardzo utrudnia sprawę.
Samej informacji, jakiej wysokości jest dług, pani Paulina przez długi czas nie mogła uzyskać. W momencie zgłoszenia reklamacji Orange — jak relacjonuje kobieta — zablokował większość funkcji tego numeru na stronie. Klientka nadal natomiast mogła uzyskać informacje o tym numerze, o fakturach i o sprzedaży zadłużenia firmie windykacyjnej.
- Aktualnie [stan na 30 grudnia 2021 r. - przyp. red.], po trzech tygodniach od zgłoszenia reklamacji, na stronie internetowej pojawiła się informacja o możliwości rozłożenia należności na raty lub opłacenia całości przy pomocy jednego kliknięcia. Pojawiła się również informacja o stanie zadłużenia — prawie 3 tys. złotych — załamuje ręce nasza czytelniczka.
W ostatnim tygodniu grudnia dzień po dniu przyszły do niej dwa listy od Orange. Pierwszy informował o przyjęciu reklamacji. Drugi - o jej zakończeniu.
- Napisano, że nie mogą ściągnąć z mojego konta tego zadłużenia, ponieważ dokument został podpisany z wykorzystaniem mojego imienia oraz nazwiska, a oni nie są w stanie zweryfikować prawdziwości tego podpisu. Zgodnie z informacją napisaną drobniejszą czcionką pod spodem listu, Orange uważa reklamację za zakończoną. Pozostaje mi tylko dochodzić swoich racji w instytucjach państwowych - zaznacza.
Orange wstrzymuje windykację
Zapytaliśmy o tę sprawę Orange. W odpowiedzi na nasze pytania biuro prasowe podkreśla, że na podstawie oświadczenia o tym, że pani Paulina nie podpisała umowy, firma wycofała sprzedaż długu, a o całej sytuacji zawiadomiła prokuraturę.
My ze swojej strony gwarantujemy pełną współpracę i pomoc w pozytywnym dla klientki zakończeniu sprawy. Do momentu wyjaśnienia sprawy wszelkie działania windykacyjne z naszej strony są wstrzymane - zapewnia Orange w odpowiedzi na pytania money.pl.
Jak zatem Orange weryfikuje takie sytuacje? Firma zaznacza, że przebiega ona na kilku etapach i jest uzależniona od kanału sprzedaży.
W salonie weryfikacja jest bezpośrednia na podstawie dokumentu klienta, natomiast zdalnie weryfikacja odbywa się przy kurierze, również na podstawie dokumentu tożsamości (dowód osobisty, prawo jazdy, paszport). Stosujemy zatem wszystkie dostępne i stosowane na rynku metody zabezpieczenia przed takimi sytuacjami. Niestety, jeśli dane klienta zostały już wcześniej ujawnione z innego źródła, utrudnia to poprawną weryfikację. Wciąż są to natomiast jednostkowe przypadki - zapewnia money.pl biuro prasowe.
Telekom zastrzega, że jeśli klient podejrzewa, że do takiego nadużycia doszło, powinien jak najszybciej zgłosić się do operatora oraz powiadomić o sprawie policję. O narastającym długu Orange informuje "poprzez dostępne kanały", czyli SMS-y, połączenia telefoniczne, e-mailem lub pocztą tradycyjną.
"Niestety niekiedy błędnie podane dane, czy dane zmienione przez oszusta wydłużają ten proces. Ze względu na zaległości szybko blokujemy natomiast możliwość zakupu kolejnych umów czy urządzeń, a tym samym ograniczamy możliwość powstania jeszcze wyższych zaległości" - czytam w odpowiedzi.
Trzeba zaznaczyć, że w takich sytuacjach także firma jest oszukana. Oszust bowiem, podszywając się pod klienta Orange, w praktyce okrada firmę.
To kolejny taki przypadek
Nie jest to pierwszy raz, gdy klient Orange zmaga się z długiem narosłym po kradzieży tożsamości. Pod koniec maja w money.pl informowaliśmy o historii pana Daniela. Jego konto w firmie oszust obciążył kwotą przeszło 8,5 tys. złotych, a mężczyzna dowiedział się o tym dopiero w momencie, gdy chciał wziąć kredyt.
- Umowa została zawarta przez internet. W procesie sprzedaży nie weryfikujemy numeru dowodu osobistego. Weryfikowany jest numer PESEL. W przypadku dostawy przez kuriera również numer PIN, który wysyłamy na podany w zamówieniu numer telefonu - tłumaczył wtedy Wojciech Jabczyński, rzecznik telekomu. Zapewnił też, że firma wstrzyma windykację długu.