W Ministerstwie Finansów zakończyły się prace nad pakietem uszczelniającym podatki. Wśród proponowanych rozwiązań znalazły się mechanizmy, które mają ograniczyć tzw. wypłaty "pod stołem", a więc bez opłacania składek na ubezpieczenia społeczne i bez podatków.
- Obecnie przepisy sprawiają, że między pracownikiem, który otrzymuje wynagrodzenie "pod stołem", a pracodawcą, który takie wynagrodzenie wypłaca, istnieje pewna solidarność - zapowiedział Aleksander Łożykowski, dyrektor departamentu podatków dochodowych w Ministerstwie Finansów.
Jak wyjaśnił, chodzi o to, że pracownik, który chciałby ujawnić takie wynagrodzenie, musi przede wszystkim sam, bez pomocy płatnika, wykazać taki dochód w zeznaniu, a potem jeszcze wyliczyć podatek i samodzielnie go zapłacić.
- W tej sytuacji nie opłaca mu się informować o nieprawidłowościach w zakresie wypłaty pensji - dodał.
To ma się zmienić. W myśl proponowanych rozwiązań, to pracodawca, a nie pracownik musiał zapłacić całość zaległych podatków w razie wykrycia nieprawidłowości.
- Będzie musiał on wyjąć ze swoich kosztów i doliczyć do przychodów to, co wypłacił "pod stołem", a na dodatek zapłaci dodatkową sankcję, równą podatkowi od minimalnego wynagrodzenia. To daje szansę na rozbicie solidarności z pracodawcą wypłacającym środki "pod stołem" dzięki zwiększonej ochronie pracownika - twierdzi przedstawiciel MF.
Jak pisaliśmy w money.pl, nawet co ósmy polski pracownik na etacie otrzymuje część pensji "pod stołem". Chodzi o 1,4 mln pracowników zatrudnionych na podstawie umowy o pracę.
Z badania Polskiego Instytutu Ekonomicznego, z którym zapoznał się money.pl, wynika, że w ten sposób rocznie fiskus traci nawet 17 mld złotych.