Minister spraw wewnętrznych i administracji Marcin Kierwiński był w środę gościem Sygnałów Dnia w Programie Pierwszym Polskiego Radia.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Nieakceptowalne jest to, to co zdarzyło się w kilku miejscach, to znaczy wysypywanie ziarna z transportu - powiedział. Dodał, że w każdej typu sprawie policja reaguje, a sprawcy zostaną ujęci, bo - jak mówił - jest to przestępstwo. - Na takie anarchizowanie życia publicznego polska policja, rząd pana premiera Donalda Tuska nie pozwoli - powiedział.
Odnosząc się do pojawiających się w przestrzeni publicznej informacji o transportach wojskowych i humanitarnych, które są zatrzymywane, mają problem na granicy, powiedział: "nie, nie mają, przejeżdżają normalnie". Dodał, że jest to możliwe także dzięki pracy straży granicznej, KASu i policji.
Minister: protesty to straszna spuścizna po PiSie"
Pytany o wtorkowy protest rolników w Warszawie, powiedział, że był bardzo spokojny. Dodał, że było kilka incydentów, ale policja na nie bieżąco reagowała. - W kilku przypadkach będą konkretne doniesienia do prokuratury z konkretnych paragrafów, ale rzeczywiście ten protest był bardzo spokojny - powiedział.
- To wielka zasługa policjantów, ale przede wszystkim organizatorów - podkreślił. Dodał, że organizatorzy wtorkowego protestu zachowywali się bardzo odpowiedzialnie.
Odnosząc się do zapowiedzi kolejnego protestu rolników, powiedział, że wolność zgromadzeń jest fundamentem demokratycznego państwa prawa, a jeżeli jest to pokojowy protest, to rolnicy mają do tego prawo. Dodał, że to z czym mamy obecnie do czynienia, to "straszna spuścizna po PiSie". - Rolnicy protestują de facto w sprawie tego, co przez ostatnie lata zafundował im PiS - dodał.
We wtorek w Warszawie odbyły się protesty rolników. Postulaty polskich rolników to odstąpienie od przepisów Zielonego Ładu, uszczelnienie granic przed napływem produktów rolno-spożywczych spoza UE, oraz także obrona hodowli zwierzęcej w Polsce. Według organizatorów, w proteście wzięło udział około 50 tys. uczestników.