Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Piotr Bera
Piotr Bera
|
aktualizacja

"Dziś już cisza". Wywieźli auta, oczyścili piwnice. Czekają

65
Podziel się:

- Wszystko wywożę - mówi money.pl właściciel lodziarni na wrocławskim osiedlu Kozanów. Podobną decyzję podjęli inni przedsiębiorcy oraz mieszkańcy. Jak mówią, jeśli mają być świadkami powtórki sprzed 27 lat, to chcą ratować, co się da. Niektórzy wyprowadzają się z całym dobytkiem.

"Dziś już cisza". Wywieźli auta, oczyścili piwnice. Czekają
Lodziarnia "Lodowy Kozanów" szykuje się na powódź (money.pl, Piotr Bera)

Wrocławskie osiedle Kozanów znalazło się pod wodą podczas słynnej powodzi w 1997 r. Wspomnienia sprzed 27 lat są żywe wśród mieszkańców oraz przedsiębiorców, którzy otworzyli tu swoje biznesy.

Poruszenie we Wrocławiu widać od kilku dni. Panuje nastrój oczekiwania na nieuniknione - krążą busy wypełnione workami i kartonami, wywożone są cumujące przy Odrze większe łodzie, mieszkańcy rozmawiają o nadchodzącej fali.

Kto mógł, nie czekał na wiadomości z wrocławskiego magistratu, chociaż prezydent miasta Jacek Sutryk ogłosił w niedzielę późnym wieczorem, że fala powodziowa, spodziewana w środę około godz. 18 będzie niższa niż w 1997 r. Dodał, że najgorszy scenariusz przewiduje, że falą może przepływać 3100 metrów sześciennych wody na sekundę (w powodzi w 1997 r. było to 3700 m sześc.). Według najnowszych ustaleń fala powodziowa przejdzie przez miasto pod koniec tygodnia.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Wrocław szykuje się na falę. Puste półki w Biedronce, mieszkańcy wykupują wodę

Boją się powtórki

- Pamiętam, jak było w 1997 r. Wszystko zalane. W 2010 r. już mniej, ale tu woda i tak stała, nie było zalania, ale podtopienie - opowiada pracownik spółdzielni mieszkaniowej przy ul. Dokerskiej. Układa folię i worki przed wejściami do lokali spółdzielczych, które są położone poniżej chodnika - jak spora część właścicieli lokali usługowych i mikroprzedsiębiorstw na tym osiedlu.

Przywieziono 24 tony piasku, powinno być w porządku. Najgorsze jest sprzątanie po wodzie. Zbutwiałe meble, sterty śmieci wywożone koparkami, słoiki, potopione szczury. Od razu byliśmy szczepieni przeciwko tężcowi - opowiada nasz rozmówca, któremu zostało blisko pół roku do emerytury. Od 38 lat pracuje dla mieszkańców Kozanowa.

- Paniki nie ma, jest spokój i cisza. W 1997 r. robiło się wszystko na ostatnią chwilę, woda przychodziła, to układało się worki, było pospolite ruszenie lokatorów. Nic nie pomogło. A teraz słoneczko świeci, wszystko jest w porządku, a my się przygotowujemy, zabezpieczamy garaż, ludzie już auta wywieźli i na górkach zaparkowali. Z tamtej powodzi pamiętam jeszcze, jak rozdawaliśmy dary dla powodzian. Nagle podchodzi Kwaśniewski (prezydent Aleksander Kwaśniewski - przyp. red.) i podaje rękę - wspomina.

Tuż obok znajduje się wjazd do garaży. Firma zewnętrzna w poniedziałek od samego rana z pomocą koparki usypywała 1,5-metrową zaporę przeciwpowodziową.

- Woda wcześniej była tu po sufit, czyli garaże zalane. Ludzie auta już wywieźli - słyszymy od jednego z pracowników.

Znacznie więcej dobytku zabiera jeden z mieszkańców z ul. Ignuta. Razem z żoną, dwojgiem nastoletnich dzieci i psem po prostu się wyprowadzają. Wejście do ich bloku oraz okno z kuchni znajdują się naprzeciwko Rodzinnych Ogródków Działkowych Sielanka. Wały są tuż obok. Jeśli woda się przebije, szybko otoczy ich blok.

Wywożę wszystko i zostawiam puste mieszkanie. Meble wynoszę na piętra, a rzeczy rozwożę po rodzinie i znajomych. Mamy też sklep, ale jest zamknięty, bo zrobiłem z niego przechowalnię - opowiada.

- Niech przestraszcie się tego bałaganu - opowiada, gdy wpuszcza nas do mieszkania. Na ścianach widać puste półki, brakuje kredensu i szafy. Mnóstwo rzeczy leży porozrzucanych po kątach.

- Telewizor też wywozimy. Może to i panikarstwo, ale kolega trzy lata nie mieszkał po zalaniu, a ewakuować się nie chciał. W 2010 r. woda wypłynęła u nas w toalecie, było na styk. Piwnice ludzie sprzątali wczoraj, dziś już cisza - tłumaczy.

Zamykają biznesy i uciekają

"Z powodu zagrożenia powodziowego, w trosce o bezpieczeństwo pracowników i mienia nasz salon będzie nieczynny w najbliższych dniach. Prosimy o wyrozumiałość" - można przeczytać na płocie salonu optycznego przy ul. Dokerskiej. Inny lokal zamurowano.

- Taki klimat na Kozanowie - tłumaczy właściciel sklepu zoologiczno-wędkarskiego "u Darka". Razem z rodziną, przyjaciółmi i klientami od niedzieli pakuje i zabiera towar. W sumie pomaga mu 11 osób. - Co cięższe rzeczy z tyłu sklepy już wynieśliśmy. Zostały lżejsze, którymi jeszcze można handlować. Chcę wyciągnąć wszystko, co się da, a produkty wywozimy na Stabłowicę i do Leśnicy, gdzie też mamy sklepy - relacjonuje.

Na razie decyzji o ewakuacji nie podjęła właścicielka salonu kosmetycznego przy ul. Ignuta, chociaż w planach jest spakowanie i zabranie najdroższego sprzętu.

Jestem tu dopiero od maja, gabinet jest świeżo wyremontowany i trochę się tym martwię. Będę zerkać na nowy wał. Nie wiem, czy woda tu dojdzie, liczę, że nie, a co najwyżej będzie podtopienie, a nie zatopienie. Widziałam, co się stało w Kłodzku, kolega pracował w jednym z lokali. Wiszą tam teraz kable, woda zabrała wszystko łącznie z kaflami na podłodze - mówi nasza rozmówczyni.

Tuż obok znajduje się sklep "Spacja" z artykułami elektrycznymi i automatyką przemysłową. - To, co najcenniejsze, wywieziemy. Coś na pewno zrobimy - usłyszeliśmy.

Na wodę nie ma zamiaru czekać też właściciel lodziarni "Lodowy Kozanów". Także on zapowiada, że "wywiezie wszystko, co się da". A każdy dzień bez działającego biznesu to "tysiące złotych strat".

- Straty na wszystkim - od produkcji po obroty. Nawet 80 proc. rzeczy wywiozę. W 1997 r. woda była do pierwszego piętra, więc miałbym wszystko pod wodą - wyjaśnia.

Na początek zabezpieczył maszynę do produkcji lodów - to serce całego biznesu. - Kosztuje 200 tys. zł i waży pół tony. Wywożę rzeczy do zaprzyjaźnionych firm - dodaje.

Dlaczego to robią? - Lepiej trochę stracić teraz niż cały dorobek życia za kilka dni. Jak wody nie będzie, to worki wykorzysta się zimą do posypywania chodników - podsumowuje starszy mężczyzna, z którym witał się prezydent Kwaśniewski. Jak przekonuje, w Kozanowie widział już wszystko.

Piotr Bera, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(65)
TOP WYRÓŻNIONE (tylko zalogowani)
Tomek D.
3 miesiące temu
Na miejscu mieszkańców takie firmy za nie branie udziału w ratowaniu miasta zbojkotowalbym gdy fala minie.
POZOSTAŁE WYRÓŻNIONE
Lol
3 miesiące temu
Trzymam za Was kciuki!
Zerg
3 miesiące temu
W 1997 jako mieszkaniec Wittigowa walczyłem na wałach koło ZOO, dziś nie mieszkam już we Wrocławiu. Trzymajcie się tam w tym Wrocławiu.
MILO
3 miesiące temu
W miejscu gdzie stoi Kozanów, w przeszłości Niemcy przewidywali teren zalewowy. Władza ludowa PRL postawiła osiedle. Racjonalność myślenia. Pogratulować.
NAJNOWSZE KOMENTARZE (65)
nick
3 miesiące temu
wroclawie szkoda czasu na worki z piasiem mozna zawsze polecic do usa jak duda wtedy ominie was powodz
Hakerr
3 miesiące temu
Przy tej przeprowadzce musicie się szeroko uśmiechać pan patrzy, siema,siema
JanZjagodna
3 miesiące temu
Całe szczęście, że Warszawy nie zalewa. Rudzielec wywiózłby całe zloto z NBPu do ziomali we Frankfurcie.
Były już wybo...
3 miesiące temu
Dobrze że mamy wozy strażackie i pompy z Funduszu Sprawiedliwości!!! Dziękujemy bardzo z całego serca ❤️❤️❤️
NIEPAMIĘĆ
3 miesiące temu
Dzisiaj rocznica napaści sowietów na Polskę. Szkoda o tym pisać bo są tylko medialne tematy powodziowe. Ja wiem, to aktualne i straszne ale pokazuje jak media są okropne i zainteresowane tylko klikalnością.
...
Następna strona