Do 2030 r. zdolność Europy do importu LNG będzie ponad trzykrotnie wyższa niż popyt - wynika z opublikowanego we wtorek raportu Institute for Energy Economics and Financial Analysis (IEEFA).
Jego autorzy tłumaczą, że częściowo za sprawą wykorzystania energii ze źródeł odnawialnych i polityce mającej na celu ograniczenie zużycia gazu, zapotrzebowanie na gaz w Europie w latach 2021–2024 spadło o 20 proc. Natomiast Od początku 2022 natomiast zdolności importowe LNG na kontynencie wzrosły o 31 proc. Eksperci zaznaczyli jednak, że średni wskaźnik wykorzystania terminali importowych LNG w UE spadł z 58 proc. w 2023 r. do 42 proc. w 2024 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
- Połowa terminali importowych LNG w UE miała wskaźnik wykorzystania poniżej 40 proc., w tym niektóre z nowych instalacji - stwierdziła Ana Maria Jaller-Makarewicz, główna analityczka ds. energii europejskiej IEEFA . Jej zdaniem taka sytuacja to efekt niższego popytu na LNG. - Podwojenie liczby nowych terminali LNG bez uwzględnienia trendów popytu zwiększa ryzyko przeinwestowania i niepełnego wykorzystania infrastruktury w miarę przyspieszania transformacji energetycznej - ostrzegła.
Skąd Europa sprowadza LNG
W sumie w 2024 roku do krajów UE oraz Wielkiej Brytanii, Norwegii i Turcji sprowadzono 135,1 mld metrów sześciennych LNG. Najwięcej, bo 46 proc. europejskiego importu LNG w 2024 r. (62,8 mld metrów sześciennych), pochodziło z USA - import z tego kraju spadł w ubiegłym roku o 18 proc.
Drugim największym dostawcą była Rosja - z kraju Władimira Putina do Europy trafiło w ubiegłym roku 21,8 miliardów metrów sześciennych LNG - 16 proc. całego europejskiego importu LNG w 2024 roku. To o niemal 12 proc. więcej niż rok wcześniej, kiedy dostawy LNG z Rosji wynosiły 19,5 mld metrów sześciennych. "Dzieje się tak pomimo celu UE, jakim jest zakończenie zależności od rosyjskich paliw kopalnych do 2027 r." - zauważyli w raporcie eksperci Institute for Energy Economics and Financial Analysis.
85 proc. z tych dostaw trafiło do trzech krajów: Francji, Hiszpanii i Belgii. W Europie to Francja jest głównym odbiorcą rosyjskiego gazu skroplonego - zwróciła uwagę agencja AFP, powołując się na dane IEEFA. Wynika z nich, że w latach 2023-2024 import rosyjskiego surowca do Francji wzrósł o 81 proc. i kosztował 2,68 mld euro.
- W 2024 r. jedna trzecia importu rosyjskiego LNG do UE pochodziła z transakcji spotowych. Państwa członkowskie powinny priorytetowo traktować stopniowe wycofywanie się z tych transakcji, które nie podlegają długoterminowym kontraktom - zwróciła uwagę Jaller-Makarewicz. Podkreślmy przy tym, że do UE właściwie przestał płynąć gaz przesyłany rurociągami. Uwzględniając ten fakt, łączne dostawy gazu z Rosji (zarówno skroplonego, jak i tego w swojej naturalnej postaci) do Unii zmalały.
IEEFA szacuje, że w okresie od stycznia do listopada 2024 roku (bo tego dokładnie okresu dotyczy raport) kraje UE wydały 6,3 mld euro na rosyjski LNG.
Innymi dużymi dostawcami LNG do UE byli w 2024 roku Algieria (15 mld m sześc.), Katar (14,2 mld m sześc.), Norwegia (6,2 mld m sześc.) i Nigeria (6 mld m sześc.).
W Polsce bez zmian
Polska importowała w 2024 r. tyle samo gazu, co w 2023 r. - 6,4 mld m sześc. Od stycznia do listopada wydała 1,1 mld euro na import z USA (56 proc. wolumenu) i 650 mln euro z Kataru (38 proc.) - wynika z raportu IEEFA. Jego autorzy wskazali też, że w polskich planach jest zwiększenie możliwości importu o 73 proc. do 2030 r. Z kolei na czele rankingu państw UE o największej redukcji importu gazu stoją Wielka Brytania (47 proc.), Belgia (29 proc.) Hiszpania (28 proc.).
Specjalistka ds. klimatu i gazu kopalnego, Polskiej Zielonej Sieci Diana Maciąga uważa, że spadek importu skroplonego gazu w UE to dowód na to, że transformacja energetyczna w Europie działa, "a zielone polityki należy kontynuować, a nie osłabiać". - Naszym nadrzędnym interesem jest ograniczanie zapotrzebowania na ten surowiec - podkreśliła. - Każdy metr sześcienny gazu, którego nie potrzebujemy, zwiększa bezpieczeństwo, odporność i konkurencyjność Unii Europejskiej - oceniła. - To też jedyna gwarancja, że europejskie pieniądze nie trafią do kremlowskiego reżimu, który tylnymi drzwiami wysyła na nasz rynek coraz więcej rosyjskiego LNG - podkreśliła ekspertka.