Z nowych danych GUS za okres kwiecień-czerwiec wynika, że w tym okresie przeciętne wynagrodzenie wyniosło 6152,25 zł brutto. To wzrost rok do roku o 11,8 proc. Obecnie inflacja zatrzymała się na poziomie 15,5 proc.
Rosnące ceny zjadają podwyżki, ale nie jest to jedyny niepokojący sygnał z rynku pracy. GUS podał bowiem, że średnia pensja w drugim kwartale była niższa od przeciętnego wynagrodzenia w pierwszych trzech miesiącach roku. Spadła o 78,97 zł brutto, czyli o 1,3 proc.
Zamiast podwyżek będą zwolnienia
Sytuacja na rynku pracy, zdaniem ekspertów, w najbliższym czasie się pogorszy. "Przedsiębiorcy zdają sobie sprawę z tego, że nadchodzi spowolnienie gospodarcze. Dlatego nie chcą podnosić pensji pracownikom" - przyznał Piotr Kuczyński, analityk rynków finansowych, DI Xelion.
O kolejne podwyżki może być bardzo trudno. Ale nie jest to teraz jedyne zmartwienie pracujących w Polsce. Eksperci spodziewają się zwolnień, choć podkreślają, że masowego wręczania wypowiedzeń nie przewidują.
W 2023 r. dwukrotnie wzrośnie pensja minimalna
W związku z poziomem inflacji przekraczającym 11 proc. pensja minimalna zostanie w przyszłym roku dwukrotnie podniesiona. Pierwsza ma wejść w życie w styczniu i zgodnie z nią Polacy mają zarabiać przynajmniej 3383 złote brutto. Druga natomiast będzie obowiązywać od lipca i podwyższy minimalne pensje do 3,45 tys. złotych brutto.
Obecnie wynagrodzenie minimalne wynosi 3010 złotych brutto i według szacunków tyle zarabia ok. 2,2 mln Polaków. W przyszłym roku grupa ta ma być jeszcze większa - według rządowych szacunków znajdzie się w niej nawet 2,74 mln Polaków.