Z czym kojarzy się Ferrari? Bynajmniej nie z czerwonymi, sportowymi supersamochodami, a z pozwami sądowymi - przekonuje w swoim filmie Youtuber WhistlinDiesel, którego kanał subskrybuje 4,7 miliona osób. Faktem jest, że firma bardzo dba o swój wizerunek i jest w stanie podjąć kroki prawne przeciwko osobom, które kupiły jej samochody i nieodpowiednio jej zdaniem się z nimi obchodzą.
Ferrari kontra właściciele
Jak podaje serwis carbuzz.com, najsłynniejszym takim przykładem jest historia sporu Ferrari z producentem muzyki elektronicznej i DJ-em Thomasem Zimmermanem, znanym lepiej jako Deadmau5. W 2014 roku Zimmerman wprowadził liczne przeróbki w swoim Ferrari 458 Italia. Na karoserii pojawił się malunek przedstawiający znanego z memów kota Nyana, za którym ciągnie się tęcza, a logo Ferrari zostało zastąpione wizerunkiem kota.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ferrari wymusiło na Zimmermanie usunięcie wprowadzonych zmian. Firma groziła też w 2019 roku pozwem projektantowi mody Philipowi Pleinowi. Jak podawał serwis Autokult, spółce nie podobały się zdjęcia i filmy przedstawiające jeden z najnowszych modeli marki, 812 Superfast, w towarzystwie bardzo skąpo ubranych kobiet polewających się szampanem. Prawnikom nie spodobało się także zdjęcie butów z nowej kolekcji Pleina, które zgrywają się kolorystycznie z jego zielonym superautem. W wysłanym do celebryty piśmie przedstawiciele firmy dali mu 48 godzin na usunięcie tych materiałów.
Lista podobnych spraw jest dłuższa. Za swoje zachowanie zakaz kupowania kolejnych samochodów Ferrari dostali m.in. aktor Nicolas Cage i piosenkarz Justin Bieber. Youtuber WhistlinDiesel postanowił sprawdzić, czy będzie następny. Na potrzeby swojego eksperymentu kupił warte 400 tysięcy dolarów Ferrari F8 Tributo i nagrał film z jego udziałem, w którym wykorzystuje samochód w sposób, który Ferrari mógłby się nie spodobać.
Najpierw w garażu mężczyzna pokazuje, że trzyma samochód pod przykryciem z logo konkurencyjnej firmy - Lamborghini. Potem, gdy pokrowiec zostaje już zdjęty, trzaska drzwiami, maską, wchodzi na dach samochodu, przemalowuje logo Ferrari w obsceniczny sposób, rzuca w auto plastikową butelką.
Następnie wyrusza nim na trasę, która wygląda jak pagórkowaty odcinek specjalny rajdu samochodowego. WhistlinDiesel jeździ nisko zawieszonym Ferrari po szutrze, trawie i zaroślach, wchodzi w zakręty bokiem, "kręci bączki". Na koniec wokół auta roztacza folię, którą napełnia powietrzem, tworząc szczelną "bańkę ochronną". W tak zabezpieczony samochód rzuca różnymi przedmiotami, które odbijają się od "bańki".
Film został opublikowany w poniedziałek i w ciągu jednego dnia został wyświetlony ponad dwa miliony razy.
Mocno pilnują wartości swojej firmy
Choć spółki motoryzacyjne notowane na amerykańskich giełdach w ostatnim roku mocno traciły, Ferrari radziło sobie relatywnie najlepiej (straciło najmniej). Powodem było przede wszystkim to, że firma utrzymuje sprzedaż na niskim poziomie. 13 tys. pojazdów, które Ferrari sprzedaje rocznie, to mniej niż np. General Motors sprzedaje w ciągu jednego dnia.
Poza tym Ferrari celuje w najbogatszych konsumentów, ponieważ średnia cena jednego pojazdu wynosi ok. 320 tys. dol. Jak komentowało w grudniu CNBC, nawet przy takich kwotach lista oczekujących na samochody producenta jest długa. Ferrari ogranicza roczną produkcję po to, aby zachować swoją siłę cenową i ekskluzywność, a to może zapewnić firmie dobre prosperowanie nawet w obliczu kryzysu.
Jeśli chcesz być na bieżąco z najnowszymi wydarzeniami ekonomicznymi i biznesowymi, skorzystaj z naszego Chatbota, klikając tutaj