Pisaliśmy niedawno w money.pl, że odpowiedzialne za zarządzanie fotoradarami Centrum Automatycznego Nadzoru nad Ruchem Drogowym GITD systematycznie obniża limity prędkości rejestrowane przez urządzenia w całej Polsce. Kierowcy przekraczający dozwoloną prędkość o 11 km/h muszą liczyć się z mandatem.
Serwis moto.pl wskazuje natomiast, z jakiej odległości wychwytywane jest złamanie przepisów. Okazuje się, że ci, który hamują w ostatnim momencie, mogą się zdziwić.
"Standardowe fotoradary monitorujące prędkość wykorzystują technologię radarową (zmiana częstotliwości fal) lub lidarową (zmiana światła laserowego). Ich zasięg uzależniony jest od warunków pogodowych i danego modelu urządzenia, ale może wynieść nawet do kilkuset metrów. Najczęściej jest to jednak od 50 do 200 metrów" - pisze moto.pl.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Portal podaje również inną informację, która może zaskoczyć kierowców. Chodzi o to, że urządzenia badają teraz prędkość bez względu na to, w którym kierunku jedzie auto. Może zatem zrobić zdjęcie również "od tyłu".
Coraz więcej "oczu" skierowanych na polskie drogi
CANARD powiększy liczbę swoich urządzeń m.in. przy wykorzystaniu pieniędzy z Krajowego Planu Odbudowy. GITD w czerwcu przekazał serwisowi dziennik.pl, że planuje uruchomić 128 nowych urządzeń. Chodzi o 43 odcinkowe pomiary prędkości, 70 fotoradarów, 10 urządzeń do monitorowania przejazdu na czerwonym świetle na skrzyżowaniach, a także 5 do "pilnowania" przejazdów przez tory kolejowe.
GITD na prośbę money.pl przed majówką przygotował zestawienie urządzeń, które od początku roku do tego momentu wyłapały najwięcej wykroczeń. Klasyczne fotoradary znajdują się w miejscowościach: Świdnik, Wanaty, Krzyszkowice, Solec Kujawski i Mniów.
W przypadku OPP to: Kustomłoty - Kąty Wrocławskie (autostrada A4), Skomielna Biała - Naprawa, Falęcice - Nowy Gózd, tunel drogi ekspresowej S2 (kierunek Terespol) oraz węzeł Warszawa Zachód - Blizne Łaszczyńskiego.