Przypomnijmy: Janusz Palikot został zatrzymany przez CBA. We wrocławskiej prokuraturze usłyszał osiem zarzutów. Śledztwo dotyczy doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy pokrzywdzonych na kwotę blisko 70 mln zł. Palikot nie przyznał się do winy.
W niedzielę sąd przychylił się do wniosku prokuratury i zastosował wobec Palikota środek tymczasowy w postaci aresztu warunkowego na dwa miesiące oraz poręczenie w wysokości miliona złotych.
- Nie podoba mi się pomysł aresztowania Palikota. Powiem to wprost, dlatego że trzeba skończyć z pokazówkami i aresztami. Co innego jest zatrzymanie, niech wyjaśni, ale on jest cały czas dostępny, nagrywa filmiki o jedzeniu, w związku z tym można go w każdej chwili wezwać do prokuratury - stwierdził Petru w programie "Pytanie dnia" w TVP Info w piątek wieczorem.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Dopytywany, czy i on uważa, że "prokuratura zrobiła medialną pokazówkę", potwierdził. - Uważam, że było za bardzo, bo to jest w takim stylu też pisowskim. Niemniej jednak uważam, że zarzuty są poważne, bo sprawa jest od dłuższego czasu znana - odpowiedział Petru.
- Była próba dogadania się, jakiejś restrukturyzacji tego długu. Nie udało się. Dziwię się tylko temu, że to tak długo trwało, bo od ponad roku wiadomo, że problem poważny istnieje, że nie jest w stanie spłacić - dodał.
Na pytanie, czy zatrzymanie i areszt dla Janusza Palikota nie mają służyć "pokazaniu, że nie ma świętych krów", zaprzeczył. - Ale święte krowy można przytrzymać w domu, dać im bransoletkę, żeby nie opuszczały domu, a nie trzeba ich aresztować - ocenił.
Stwierdził, że "sprawa bardzo długo czekała". - Zarzuty jak najbardziej powinny być postawione. A z drugiej strony nie jestem zwolennikiem pokazówki, dlatego że on powinien bronić się z wolnej stopy - podkreślił.
Warunkowy areszt dla Janusza Palikota. Co to oznacza?
Palikot usłyszał osiem zarzutów, w tym siedem dotyczących oszustwa i jeden przywłaszczania mienia. Zarzuty oszustwa usłyszeli też jego współpracownicy Przemysław B. i Zbigniew B. Wobec nich prokuratura zastosowała wolnościowe środki zapobiegawcze. Sprawa dotyczy doprowadzenia do niekorzystnego rozporządzenia mieniem kilku tysięcy osób na kwotę blisko 70 mln zł
Zarzuty oszustwa przedstawione podejrzanym dotyczą doprowadzania ponad pięciu tysięcy pokrzywdzonych do niekorzystnego rozporządzenia mieniem w związku z emisją akcji serii B przez spółki z Grupy Kapitałowej - należącej do podejrzanych - oraz organizowanymi, promowanymi i nadzorowanymi przez podejrzanych kampaniami pożyczkowymi.
Wrocławski sąd zdecydował o tymczasowym, warunkowym dwumiesięcznym areszcie wobec Janusza Palikota. Biznesmen, żeby wyjść na wolność, musi wpłacić poręczenie majątkowe do 31 października. Kwota poręczenia wynosi milion złotych.
- Może pożyczyć takie pieniądze. Człowiek w biedzie poznaje prawdziwych przyjaciół. Taką kwotę może zgromadzić przy pomocy znajomych, przyjaciół - powiedział mec. Jacek Dubois, obrońca Janusza Palikota.
Prokuratura złożyła sprzeciw wobec postanowienia sądu.