Ryanair powstał 28 listopada 1984 r. jako Danren Enterprises. Wkrótce potem zmienił nazwę na tę, którą znamy do dziś. Pierwszy rejs odbył się 8 lipca 1985 r. na trasie z Waterford do Londyn Gatwick. Połączenie było obsługiwane 15-miejscowym turbośmigłowym samolotem Embraer 110 Bandeirante. Kabina była tak niska, że przyjmowano stewardessy o wzroście nie wyższym niż 158 cm. Lot do Londynu odbywał się o 8:30, a rejs powrotny startował 12 godzin później. Połączenie skierowane było do miejscowych biznesmenów, aby mogli wrócić do domu na noc. Rocznie Ryanair przewoził wtedy 5 tys. pasażerów.
Dziś Ryanair ma ponad 500 samolotów, którymi lata do ponad 35 krajów na ponad 2,1 tys. tras. Pod parasolem Ryanaira powstała grupa skupiająca wokół siebie również takie linie lotnicze jak Malta Air, Lauda i Buzz. Kilka tygodni temu Ryanair poinformował o rekordowym zysku wypracowanym w półroczu od kwietnia do końca września. Tani irlandzki przewoźnik zarobił w tym czasie 1,371 mld euro i przewiózł 95,1 mln pasażerów. Wskaźnik wypełnienia samolotów wyniósł 94 proc.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Michael O'Leary. Guru taniego latania
Ojcem sukcesu i twarzą Ryanaira jest kontrowersyjny szef Michael O'Leary uznawany za guru taniego latania. Dołączył do firmy w 1988 r., a sześć lat później został jej dyrektorem generalnym (CEO). Kim jest? Trochę bliżej poznać go można za sprawą jednego z rozdziałów książki "Lunch z ludźmi sukcesu. 52 spotkania z tymi, którzy zmieniają świat" (Wydawnictwo Znak Literanova, 2022). To zbiór wywiadów, które dziennikarze "Financial Times" przeprowadzali ze znanymi osobami podczas lunchu.
"Zanim został pyskatym dyrektorem generalnym, był doradcą podatkowym, a jeszcze wcześniej synem biznesmena kosztownie wykształconym w paru najlepszych irlandzkich szkołach" - opisuje O'Leary'ego autorka. W 2018 r. Forbes szacował jego majątek na 1,1 mld dol.
Michael O'Leary dziennikarkę Pilitę Clark zaprosił nie do ulubionej restauracji, a... do swojego gabinetu na terenie dublińskiego lotniska, gdzie czekał na nią z paczkowanym bajglem.
Zapadła niezręczna cisza. Od szefa tanich linii lotniczych, który groził, że każe pasażerom płacić za toaletę, nie można spodziewać się bankietu. (...) Dla siebie załatwił nędznie wyglądającą sałatkę z kurczakiem zatopioną w grubym plastiku, także z jakiegoś pobliskiego baru na lotnisku. Pojawia się asystentka z dwiema kawami na wynos. Tak zaczyna się lunch z jednym z najbardziej znanych, najmniej lubianych i nieprawdopodobnych dyrektorów linii lotniczych na świecie - pisze Pilita Clark.
Biuro prasowe Ryanaira odmówiło umówienia spotkania poza biurem, w jednej z dublińskich restauracji. "Lunch z dyrektorem Ryanaira będzie lunchem godnym Ryanaira: przy biurku, zupełne minimum, oszczędność na wszystkich kosztach" - czytamy dalej. I te słowa najkrócej streszczają filozofię, która stoi za sukcesem irlandzkich tanich linii lotniczych. I choć rozmowa odbyła się w 2009 r., ta filozofia cały czas jest aktualna.
Ryanair. Model taniej linii lotniczej
Już wtedy Ryanair, w przeciwieństwie do dużych linii lotniczych z kilkudziesięcioletnią tradycją, oparł się recesji, zajął drugie miejsce pod względem kapitalizacji rynkowej wśród linii lotniczych. Wyprzedziły go tylko... Singapore Airlines.
Recesja strąciła większe, starsze linie lotnicze całego świata w otchłań strat. Ryanair radził sobie znacznie lepiej, łącząc przeciętną cenę za bilet w wysokości zaledwie 32 euro z bezlitosnym cięciem kosztów oraz zwiększaniem przychodów dzięki pobieraniu opłat za wszystko, od odpraw przez internet po zakup kubka kawy na pokładzie - napisano w książce.
Nie inaczej było, gdy świat ogarnął kryzys spowodowany pandemią COVID-19. Gdy w 2020 r. IATA wyliczała, że statystycznej linii lotniczej gotówki wystarczy średnio na dwa miesiące, CAPA donosiło, że w Europie to tani przewoźnicy - Ryanair i Wizz Air - są w najlepszej sytuacji. Ich rezerwy gotówki wystarczały na blisko pół roku.
Operując na jednym typie samolotu - Boeingu 737 - Ryanair mógł wykazać się dużą elastycznością w otwieraniu i zamykaniu baz na lotniskach, siatce połączeń. Oszczędza też na kosztach utrzymania i serwisowania samolotów. Wybiera oddalone od centrów miast lotniska, na których obowiązują niższe opłaty.
- Nasz idealny pasażer to ktoś przytomny i z kartą kredytową, a do tego stosujący się do prostych instrukcji zmierzających do obniżenia kosztów do minimum - powiedział O'Leary w rozmowie z dziennikarką "FT".
W pierwszym półroczu roku finansowego 2022-2023 statystyczny pasażer Ryanaira wydaje już 23 euro na dodatkowe usługi: pierwszeństwo wejścia na pokład, wybór miejsca albo dodatkowy bagaż.
O'Leary od lat zapowiada przejście na emeryturę
"W O'Leary'm uderza jakaś dziwna prostota. Sukces uczynił z niego jednego z najważniejszych szefów lotniczych, jego nazwisko wciąż jest na ustach kolegów, jego model działalności naśladuje się na całym świecie. (...)" - czytamy dalej o szefie Ryanaira, który nie nosi krawata.
"Nie ma BlackBerry, na jego biurku nie stoi komputer. Twierdzi nawet, że nie ma adresu mailowego" - pisze Clark. I dodaje, że codziennie pracownicy zostawiają O'Leary'emu dwa papierowe sprawozdania: jedno o sprzedaży, drugie o punktualności, które pozwalają mu zorientować się w funkcjonowaniu firmy.
"A jednak jego obraz świata ma dziwne luki" - dodała. Bo gdy spytała go o inne znane postaci ze świata linii lotniczych, nie kojarzył nazwisk prezesów największych azjatyckich przewoźników.
O'Leary już w 2009 r. zapowiadał, że "za dwa-trzy lata" przejdzie na emeryturę. - Pod pewnym względem jestem naszym najlepszym sprzedawcą - stwierdził, wyjaśniając, że rolę "czarnego charakteru jak z kreskówki" odgrywa dla dobra jego linii z uwagi na darmowy rozgłos, jaki w ten sposób zapewnia Ryanairowi.
I to działa. Ilekroć pojawia się w Polsce, by ogłosić nowe połączenia, zawsze powie coś kontrowersyjnego. A to nazwie Centralny Port Komunikacyjny "głupim pomysłem" i porówna go do stawiania zamków na piasku. O przebudowie portu lotniczego w Radomiu powie zaś, że to "budowa lotniska pośrodku niczego". W czasie pandemii mówił zaś, że "osoby niezaszczepione nie powinny cieszyć się takimi samymi wolnościami jak osoby, które zostały w pełni zaszczepione i przyjęły dawki przypominające".
Co Michael O'Leary myśli o pasażerach i pracownikach?
"Jego nieustające obsesyjne cięcie kosztów, nie mówiąc już o niewyparzonym języku, przyciągają jednak również uwagę mniej przychylną: istnieje na przykład strona internetowa ihateryanair.co.uk poświęcona, jak się z niej dowiadujemy, najbardziej znienawidzonym liniom lotniczym na świecie" - pisze Clark.
Dziś strona ta działa pod adresem ihateryanair.org, ale główna fala krytyki przesunęła się w stronę mediów społecznościowych, takich jak Twitter i Facebook. Nie brakuje skarg na oczekiwanie miesiącami na zwrot pieniędzy za odwołane rejsy. Albo "rozsadzanie" rodzin i znajomych, choć mają jedną rezerwację, by skłonić do płatnego wyboru zajmowanych miejsc. Ci zaś, którzy zapłacili, aby wybrać miejsce przy oknie, wrzucają zdjęcia... fotela przy ściance bez okna.
Admin kont społecznościowych Ryainaira najczęściej odpowiada w stylu godnym wypowiedzi szefa tych linii lotniczych.
Studenci wychodzą z tych szkół [MBA - przyp. red.] z "Klient ma zawsze rację". Brednie! Klient zazwyczaj nie ma racji! I jeszcze: "Pracownicy to moje najważniejsze zasoby". Bzdury! Pracownicy to zwykle twój największy koszt - cytuje O'Leary'ego Clark, dodając, że nie ma pewności, czy powiedział to wszystko całkiem na serio.
Na serio buntują się pracownicy Ryanaira. Strajki mniej lub bardziej regularnie wybuchają od Portugalii, przez Francję, Niemcy po Włochy. Jednym z głównych zarzutów jest stosowanie prawa irlandzkiego, a nie krajowego, co jest mniej korzystne dla personelu pokładowego czy pilotów.
Marcin Walków, dziennikarz i wydawca money.pl