Jak to jest, że niektórzy nigdy nie mieli zaległych zobowiązań finansowych, a inni jakiej kwoty by nie pożyczyli, to i tak, gdy przychodzi do spłaty, uciekają przed wzrokiem pożyczkodawcy? Ktoś powie: nie oddają, bo nie mają z czego. Ale jest też inne wyjaśnienie, związane z, nazwijmy to, ze stosunkiem do zobowiązań.
Ci, którzy mają nieuregulowane zobowiązania, wykazują się większą tolerancją wobec faktu bycia dłużnikiem. A nawet więcej: 22 proc. z nich twierdzi, że dług wcale niekoniecznie musi zostać uregulowany.
Taki wniosek wypływa z ogólnopolskiego badania przygotowanego przez IMAS International na zlecenie Krajowego Rejestru Długów, którego wyniki opisuje "Rzeczpospolita".
Adam Łącki, prezes zarządu KRD BIG zauważył, że osoby, które regularnie się zadłużają, spłatę traktują mniej priorytetowo.
- Widać zatem, że osoby, które nie regulują własnych zobowiązań, mają też luźniejsze podejście do zadłużania się, co zresztą może być powodem ich finansowych kłopotów – powiedział Łącki.
"Notoryczni dłużnicy" to jednak wyjątek. ¾ ankietowanych zapewnia, że woli oszczędzać i kupować za własne pieniądze niż pożyczać od innych osób bądź instytucji.
Oszczędzają również zadłużeni (zarówno ci, którzy zalegają ze spłatą, jak i ci, którzy regulują zobowiązania na bieżąco). Z badania wynika, że w pierwszej kolejności wybierają tańszą odzież (44 proc. respondentów) i rezygnują z rozrywki (kino, imprezy). Dotyczy to 42 proc. badanych. Blisko co piąty ankietowany zrezygnował z planowanego wyjazdu, by szybciej spłacić pożyczkę.
Na koniec 2020 r. łączne zaległości Polaków, widniejące w bazie danych KRD, wynosiły 48 mld zł. To o prawie 2,4 mld zł więcej niż na koniec 2019 r.