Przypomnijmy, że Parlament Europejski i Rada wiosną 2023 r. przyjęły rozporządzenie zaostrzające normy emisji CO2 dla nowych aut osobowych, zgodnie z ambitniejszymi celami klimatycznymi UE. To właśnie w tym dokumencie przyjęto, że w 2035 r. redukcja emisji CO2 z nowych aut ma wynieść 100 proc.
Zakaz aut spalinowych. Polska zbiera sojuszników
Resort klimatu podkreśla, że rozporządzenie dotyczy zobowiązań dla producentów nowych samochodów osobowych i lekkich aut dostawczych.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Zapisom tym w ubiegłym roku sprzeciwiała się Polska, od głosu wstrzymały się Bułgaria, Rumunia i Włochy. W pewnym momencie głośno protestowały także Niemcy.
Rząd w Berlinie usatysfakcjonowało jednak uwzględnienie w przepisach paliwa syntetycznego, które uznawane jest za bezemisyjne, co uratowałoby nie tylko hybrydy i hybrydy plug-in, ale również "benzyniaki" i diesle.
"Sytuacja w Polsce sprzyja, bo od stycznia będzie kierować pracami Wspólnoty i będzie mogła nadawać im ton. A chodzi o rewizję uzgodnionych już przepisów. Wysoki rangą unijny dyplomata poinformował na spotkaniu z brukselskimi korespondentami, że w tej sprawie Polska, Włoch i Czechy mają jednakowe stanowisko" - informuje polskieradio24.pl.
Jak informuje serwis dyplomata przekonuje, że "cel jest jeden - wykazać, że zakaz dla aut spalinowych w 2035 jest nierealny i że za bardzo uderzy w europejski przemysł motoryzacyjny".
Europosłowie PO domagają się zmian
Europoseł Dariusz Joński uważa, że zakaz stanowi zagrożenie dla przemysłu motoryzacyjnego w Europie, w tym w Polsce.
W samej Polsce w branży motoryzacyjnej pracuje prawie 200 tys. osób, które wypracowują prawie 8 proc. PKB - podkreślił Joński na konferencji prasowej w październiku.
Regulacje, które chce wprowadzić UE w takich terminach i w takim systemie, oznaczają regres cywilizacyjny mieszkańców Świętokrzyskiego i Małopolskiego - powiedział z kolei Bartłomiej Sienkiewicz.
Jego zdaniem jest to "nie tylko mordowanie przemysłu europejskiego i zagrożenie miejsc pracy 14 milionów ludzi"