Ustawa o ochronie zwierząt, która ma wprowadzić m.in zakaz hodowli zwierząt futerkowych wywołała duże emocje. W środę odbywało się pierwsze czytanie jej założeń.
Zakaz hodowli zwierząt futerkowych, ograniczenie uboju rytualnego i kontrolę schronisk to główne jej postanowienia. I to ten pierwszy punkt okazał się najbardziej kontrowersyjny.
Branża futerkowa bowiem to jedna z dochodowych części polskiego rolnictwa. Przez lata świetnie się rozwijała, co doprowadziło do tego, że jesteśmy drugim w Europie i trzecim na świecie krajem pod względem liczby ubijanych zwierząt futerkowych.
Szef kancelarii premiera Michał Dworczyk odpowiadając w środę w Sejmie na pytania dotyczące ustawy poinformował, że wpływy z tytułu podatków z branży futrzarskiej do budżetu państwa rocznie to ok. 11 mln zł. - podaje PAP.
Z kolei wpływ funkcjonowania ferm norek na cenę mięsa w Polsce szef kancelarii ocenił jako "w granicach błędu statystycznego".
Wcześniej, w wydanym oświadczeniu, minister rolnictwa Jan Krzysztof Ardanowski zaznaczył, że likwidacja ferm futerkowych oznaczać będzie niewątpliwy, istotny spadek dochodów polskiego rolnictwa.
- Jestem przekonany, że ewentualna likwidacja, z mocy prawa, działalności gospodarczej rolników, zajmujących się tą hodowlą, musi być związana z odpowiednim okresem przejściowym i odszkodowaniami adekwatnymi do poniesionych strat - dodał.