Ha, nie ma to, jak przechytrzyć ustawodawcę!
Od kilku dni w mediach społecznościowych pojawiają się zdjęcia puszek napojów energetyzujących, które mają po 14 mg kofeiny na 100 ml. Czyli akurat o jeden mg mniej niż ustawowy limit, który rozgranicza napoje dopuszczalne do sprzedaży osobom niepełnoletnim od tych zakazanych.
Doładuj akumulator. Żebyś miał siłę leżeć w szpitalu
Zwolennicy teorii, że biznes po raz kolejny przechytrzył ustawodawcę, nie dostrzegają podstawowej kwestii: jeśli dzieciaki będą piły napoje o ponad dwukrotnie mniejszej dawce kofeiny, to wyjdzie im to na zdrowie. A jeśli wyjdzie im to na zdrowie, to właśnie cel ustawodawcy będzie zrealizowany.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ogromna skala
Zanim sprawdzimy, jak wprowadzony od początku roku zakaz naprawdę działa, oczyśćmy przedpole, żebyśmy w ogóle wiedzieli, w jakich realiach się poruszamy.
Fakt pierwszy: w puszce 500 ml typowego energetyka jest więcej kofeiny niż maksymalna dopuszczalna dobowa dawka dla przeciętnego 13-latka.
Fakt drugi: wielu nastolatków wypija po kilka puszek energetyków dziennie, przekraczając dobowe dawki kofeiny wielokrotnie.
Fakt trzeci: co piąty nastolatek pije regularnie napoje energetyzujące, a co czwarty ma kłopoty zdrowotne związane z piciem energetyków.
Fakt czwarty: energetyki uzależniają, głównie ze względu na występujący w nich cukier.
I wreszcie fakt piąty: 60 proc. niepełnoletnich pije energetyki ze względu na ich smak, a tylko 31 proc. deklaruje, że istotne dla nich jest zwiększenie energii w organizmie.
Tu dodajmy - bo może to być dla niektórych szokujące - że z analizy Narodowego Instytutu Zdrowia Publicznego - Państwowego Instytutu Badawczego, opublikowanej w 2021 r., wynika, że 2,1 proc. dzieci w Polsce w wieku 3-9 lat (!) regularnie spożywało napoje energetyzujące. W przypadku młodzieży w wieku 10-17 lat było to zaś odpowiednio 35,7 proc. chłopców i 27,4 proc. dziewczynek.
Po więcej danych wraz z ich źródłami odsyłam TUTAJ.
Sztuczna granica
Lekarze od kilkunastu miesięcy wskazują, że spożywanie energetyków przez dzieci staje się coraz większym kłopotem.
Ustawodawca postanowił więc zareagować. Na ostatniej prostej rządów Prawa i Sprawiedliwości, z inicjatywy Partii Republikańskiej, wprowadzony został zakaz sprzedaży napojów energetyzujących osobom niepełnoletnim. Zresztą przy poparciu większości środowisk politycznych. Postanowiono wyznaczyć granicę, co w rozumieniu ustawy jest energetykiem, a co nie. I przyjęto, że energetyki to napoje, których skład zawiera kofeinę w ilości przekraczającej 15mg/100ml lub taurynę, z wyłączeniem substancji występujących w nich naturalnie.
Granica oczywiście jest sztucznie wyznaczona, to prawda. Nie ma istotnej różnicy zdrowotnej między napojem mającym 14 mg kofeiny w 100 ml, a takim, w którym jest 16 mg. Ale już różnica między tymi z 14 mg a standardowymi energetykami, w których zazwyczaj są 32 mg kofeiny w 100 ml napoju, jest wyraźna.
Innymi słowy, wypijając legalnie dostępny dla dzieci i młodzieży napój, przyjmuje się ponad dwa razy mniej kofeiny, niż gdyby wypić typowy napój energetyzujący.
Przeciętny 13-latek, aby przekroczyć dobową dawkę kofeiny, musiałby już wypić dwie puszki zamiast jednej.
Pęcherz nie z gumy
Ci, którzy uważają, iż biznes przechytrzył ustawodawcę, używają dwóch argumentów na poparcie swojej tezy. Oba są durne.
Pierwszy jest taki, że może i dostępne dla dzieciaków energetyki są słabsze, ale przecież możliwy jest zakup nieograniczonej liczby puszek.
Teoretycznie to prawda, choć warto byłoby pamiętać m. in. o tak banalnej kwestii jak pojemność pęcherza. W ten sam sposób można zresztą przechytrzyć ustawodawcę, który nie pozwala dzieciom kupować alkoholu. Wystarczy przecież, że młodzieniec kupi 30 tzw. piw bezalkoholowych, w których jest odrobina alkoholu. Potem już tylko trzeba zawartość tych 30 butelek lub puszek wypić - i dzieciak pijany.
Założenie, że młodzi będą kupować więcej puszek, jest bezsensowne z kilku powodów. Raz, że zupełnie inna jest przyjemność z wypicia pół litra napoju, a inna z wypicia ponad litra. Dwa - puszka energetyka kosztuje (słabsze kosztują podobnie do tych mocniejszych), więc niepełnoletni musieliby wydawać znacznie więcej pieniędzy. A trzy - założenie miałoby sens jedynie wówczas, gdyby młodzi pili energetyki dla dodania sobie "powera". A już wiemy, że większość pije dla smaku.
Patryk Słowik jest dziennikarzem Wirtualnej Polski
Napisz do autora: Patryk.Slowik@grupawp.pl