Trwa ładowanie...
Notowania
Przejdź na
Piotr Bera
Piotr Bera
|
aktualizacja

"Zalało wszystkie piece". Powodzianie boją się zimy. Apelują do rządu

43
Podziel się:

- Za pasem jest zima, to jest tragedia - mówi nam pani Małgorzata z Lądka-Zdroju. Powodzianie jeszcze nie uporali się ze zniszczeniami po przejściu wielkiej fali, a już na horyzoncie pojawia się kolejny problem. Zalane są piece, a w mieście nie ma gazu. Apelują o wsparcie rządu oraz hotelarzy.

"Zalało wszystkie piece". Powodzianie boją się zimy. Apelują do rządu
Piece w domach w Lądku są nie do odratowania. Mieszkańcy drżą przed zimą (Flickr, money.pl, KPRM, Piotr Bera)

- Na parterze jest mieszkanie mojej mamy, woda wszystko zabrała. My mieszkamy na drugim piętrze, ale nie śpimy tu, bo czekamy na inspekcję. Jesteśmy u siostry, która mieszka w centrum miasta, woda podchodziła do jej progu, ale nie wylała - opowiadała nam pani Małgorzata w czwartkowe przedpołudnie.

Przyszła na ul. Kościuszki, żeby wynieść część rzeczy. Każdego dnia po trochu, bo sił już brakuje. Wpuszcza nas do tego, co zostało z mieszkania matki. Szlam i błoto są wszędzie, woda była też na suficie, gdzie wisi żołto-niebieska lampa. Obok bezwładnie zwisa porwana firana. W kącie stoi wózek inwalidzki. Nie ma centymetra suchego miejsca.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zobacz także: Kłodzko i Lądek Zdrój przed i po powodzi. Nagrania mrożą krew w żyłach

- To był wózek elektryczny dla mamy, specjalnie go załatwiłam. 1997 r. to był pikuś. Woda wyczyściła tylko komórki pod spodem, tam są piwnice i była pod balkonem. A teraz widzi pan, tu był balkon, mama mogła sobie wychodzić - wzdycha pani Małgorzata.

Mieszkanie jest parterowe i wejścia do lokali znajdują się poniżej głównej drogi. Natomiast okna z drugiej strony budynku wychodzą na rzekę i kamienny mur. Tutaj grunt opada, przez co można odnieść wrażenie, że parter to w rzeczywistości pierwsze piętro.

Cztery miesiące temu to mieszkanie było remontowane. Woda przyniosła ze sobą cegły, przy suficie wisiały kłody. Ocalało tylko lustro, nie mogłam w to uwierzyć, może to jakiś dobry znak - słyszymy.

Boją się o przyszłość

Tak jak wielu innych lądczan pani Małgorzata nie wie, co ją czeka. Jej mieszkanie na drugim piętrze nie ucierpiało, ale czy dostanie pozwolenie na powrót do niego? Na razie na to pytanie nie zna odpowiedzi. W całym mieście w czwartek przybywało wymalowanego sprejem przez strażaków napisu "zakaz wstępu".

- Co my zrobimy, jeśli nie będziemy mogli tu wrócić? To byłoby przerażające. Mamy ogrzewanie gazowe, więc będzie trzeba kombinować, może grzejnik elektryczny? Rura gazowa jest zerwana - opowiadała nasza rozmówczyni.

- Do grudnia podobno ma nie być gazu - dopowiadała sąsiadka.

W czwartek nad Lądkiem świeciło słońce i temperatura sięgała 20 stopni Celsjusza. Ale nad ranem i wieczorem wyczuwa się chłód, swoje robi też wilgoć.

Dużo jest pieców gazowych w Lądku, a gaz jest odcięty. Największy problem będzie z ogrzewaniem, żeby wszystko osuszyć. Wspólnoty mają zalane piece gazowe, woda szła po sufit. Jednym słowem jest tragedia - mówił nam pan Waldemar.

Zima nadchodzi

On oraz inni mieszkańcy przypominają, że powódź tysiąclecia z 1997 r. nawiedziła region w lipcu. Było lato, do jesieni brakowało dwóch miesięcy. Było więcej czasu na sprzątanie oraz osuszanie budynków. Według prognozy Instytutu Meteorologii i Gospodarki Wodnej w niedzielny poranek 22 września będzie ok. 6 stopni Celsjusza.

Państwo powinno pomóc tym najbardziej poszkodowanym, chodzi o ciepło starszych ludzi, o rodziny z dziećmi - mówił pan Waldemar.

- Państwo służy do tego, żeby wziąć odpowiedzialność za swoich obywateli. Powinna być pomoc z każdej strony i tym ludziom to się należy. To nie jest ich wymysł - dodała pani Agnieszka.

O jakiej odpowiedzialności mowa? Lądczanie wspominają np. o nienaruszonych przez żywioł hotelach. Bo nie wszyscy mogą schronić się u rodziny.

- Państwo powinno zaproponować ludziom czy chcą pójść do hotelu. Wiele osób na pewno nie wróci do swoich domów, bo te pójdą do rozbiórki - uważa pan Jarek. Razem z Agnieszką prowadzili sklep z antykami. Fala zniszczyła im lokal oraz zalała piec w domu.

Oceniają jednak, że od kilku dni państwo się wykazuje - pomoc nadeszła, a zniszczone ulice są pełne żołnierzy. Narzekali wcześniej na braki komunikacyjne, mieli żal do polityków, "ale teraz wszystko ruszyło pełną parą".

Stracili wszystko

- Nasz dom nie przetrwał. Śpimy w Pawilonie II wojskowego szpitala uzdrowiskowego, wojsko daje nam posiłki. Nie wiemy jak długo, ale jest w porządku. Wcześniej dochodzili tu do siebie weterani z Iraku i Afganistanu. A teraz nocują też żołnierze pomagający w odbudowie. Martwimy się o zimę, dom nam zabrało, nie mamy żadnej informacji, jak długo możemy tam przebywać - usłyszeliśmy od Adama Barana.

"Zrobiliśmy głupotę, odbudowaliśmy dom"

Dom na ul. Langiewicza straciła też 78-letnia Wiesława Łakucewicz. Jej wnuk uratował jedynie dwa psy, a teraz żyje w dwupokojowym mieszkaniu córki.

Mieliśmy nowy piec pelletowy, też go zalało. Nasz dom na pewno będzie do wyburzenia. W 1997 r. (po powodzi - przyp. red.) chcieli zrobić tam zalewisko, ale ludzie na własną odpowiedzialność odbudowali się, a teraz nie ma na to szans. Nie pozwolą nic odbudować. Wszystkie domy zostały zniszczone przez falę - opowiadała nasza rozmówczyni.

Jej sąsiedzi mieszkają w hotelu uzdrowiskowym Trojan. - Boję się zimy. Kiedyś mieszkałam w domkach powodziowych i zrobiliśmy głupotę, bo w tym samym miejscu, co wcześniej odbudowaliśmy dom - przyznała.

Pani Wiesława mieszkała tam od 1971 r. Trudno jej było po tylu latach porzucić swoje miejsce na ziemi. Dodaje, że razem z mężem są wiekowi, nie stać ich już na kupno ziemi i zaczynanie wszystkiego od nowa.

Podobnych historii w Lądku-Zdroju jest znacznie więcej, a to tylko jedna z wielu miejscowości zniszczonych przez powódź. Może być problem z zakwaterowaniem tysięcy obywateli. Dlatego w Lądku liczą na wsparcie rządu oraz hotelarzy.

Wprowadzili stan klęski żywiołowej. Niech hotelarze przyjmą powodzian i tyle - powiedział nam jeden z mieszkańców.

Stan klęski żywiołowej

Przypomnijmy, że 17 września rząd wprowadził na 30 dni stan klęski żywiołowej na obszarze części województwa dolnośląskiego, opolskiego oraz śląskiego. A to oznacza, że konstytucyjnie w tych regionach są ograniczone prawa i wolności człowieka i obywatela. Te ograniczenia mogą dotyczyć m.in. zawieszenia działalności określonych przedsiębiorców oraz nakazu lub zakazu prowadzenia działalności gospodarczej określonego rodzaju.

Czy na tej podstawie władza wykonawcza mogłaby zarządzić przeniesienie powodzian np. do hoteli znajdujących się na obszarze objętym klęską żywiołową?

Z punktu widzenia ustawy o stanie klęski żywiołowej możliwe jest ograniczenie wolności i działalności gospodarczej i własności - uważa prof. Ryszard Piotrowski, konstytucjonalista z Uniwersytetu Warszawskiego.

Powodzianie mogliby też znaleźć dach nad głową w nienaruszonym uzdrowisku, o czym mówi nam Daniel Chybowski, kierownik Zakładu Przyrodoleczniczego "Wojciech". To nie zależy jednak od niego, a od władzy wykonawczej.

- Ok. 150-200 kuracjuszy ewakuowało autobusami wojsko. Teraz kwaterujemy żołnierzy i nie znamy swojej przyszłości, nie wiem, kiedy wznowimy działalność uzdrowiskową. Nie jest to szybka perspektywa, ale udostępniamy, co możemy dla służb, które pomagają nam się dźwignąć z tego, co się stało. Czekamy na oficjalne komunikaty - podkreśla Chybowski.

Problem mieszkańców zauważył też Andrzej Duda, który w piątek przyjechał na Dolny Śląsk.

- Największym zmartwieniem jest to, że są to miejscowości podgórskie czy wręcz górskie i tutaj za chwilę będzie zima - oświadczył prezydent. Dodał, że w związku z malejącymi temperaturami szlam w budynkach musi być jak najszybciej uprzątnięty.

Zapytaliśmy Ministerstwo Spraw Wewnętrznych i Administracji, Ministerstwo Zdrowia oraz Polską Izbę Hotelarską, czy planowane jest udostępnienie części hoteli oraz uzdrowisk na rzecz powodzian. Czekamy na odpowiedź.

Piotr Bera, dziennikarz money.pl

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl
Oceń jakość naszego artykułu:
Twoja opinia pozwala nam tworzyć lepsze treści.
Źródło:
money.pl
KOMENTARZE
(43)
TOP WYRÓŻNIONE (tylko zalogowani)
To proste
3 miesiące temu
Jeżeli ludzie nie chcą budować zbiornikówvretencyjnych dla nadmiaru wody z opadówvto wodą zrobi sobie takie zbiorniki w ich domach i mieszkaniach.
Koncepcja prz...
3 miesiące temu
Moim zdanie dla przetrwania zimy powodzianom należy pobudować bazy kontenerowe jak żołnierzom na misjach lub budowlańcom. A ludzi z parterów na terenach zalewowych należy przenieść na tereny wyżej położone i tam zainwestować środki przyznane na remont i odbudowę domów. Walka z naturą i niemieckimi ekoterrorystami w celu budowy zbiorników retencyjnych zakończyła się klęską . I nic nie wskazuje na to że niemieccy ekoterroryści poddadzą się widząc konsekwencję swoich protestów.
Efekty strasz...
3 miesiące temu
Niemcy przy każdej mżawce straszyli że to będą opady stulecia. I gdy naprawdę przyszły opady stulecia to wszyscy myśleli że to jest tylki niemieckie straszenie i strachy na lachy. Dlatego nasz premier zignorował ostrzeżenia z UE o zbliżającym się kataklizmie i opóźnił informację o 3 dni co uniemożliwiło Ladkowi Zdrój itd. odpowiednie zabezpieczenie się przed skutkami powodzi.
POZOSTAŁE WYRÓŻNIONE
rudolf
3 miesiące temu
w skandynawi jest obowiązek posiadania dwóch źródeł ciepła u nas choć temperatury są podobne zimą rząd zakazuje piecy kominków opalanych drzewem węglem bo im unia kazała to normalny sabotaż ciekawe czym ludzie wysuszą domy przy kosmicznych cenach prądu a suszenie trwa miesiącami a ogrzewacze zużywają po kilkadziesiąt KW na godzinę u niemców kominek to standard u nas kryminał
123
3 miesiące temu
To jest Polski punkt myślenia , dawać , elektrownia atmowa tak ale nie za miedzą, autostrada tak ale nie obok mojej działki i domu, polder z tamą tak ale daleko od domu. Do tego dochodzi z ochroną środowiska grinpis. Z Polski zrobić skansen.
zyta
3 miesiące temu
..odbudowaliśmy się sami w tym zalewowym miejscu.. Teraz nie dadzą!!! Należało myśleć w 1997r a nie oszukiwać władzę teraz płacz
NAJNOWSZE KOMENTARZE (43)
Tomek
3 miesiące temu
a może ten dramat należałoby przekuć w jakieś zwycięstwo. Osoby które mieszkają na terenie zalewowym powinny dostać dotację ale na budowę domu gdzie indziej. Inaczej to pieniądze wyrzucone dosłownie w błoto...
REK
3 miesiące temu
Jak najszybciej powodzianom dostarczyć kasę. Skierować do odbudowy SOLIDNE firmy miejscowe !!!! Służby muszą strzec przed hienami . Przed zimą nie zrobimy wszystkiego- okoliczne hotele winny mieć rezerwację rządu dla poszkodowanych. Zalane budynki szkolne nie nadają się do nauki-są niebezpieczne dla zdrowia dzieci. Wszyscy Polacy to wielka RODZINA. DAMY RADĘ !!!
Adler
3 miesiące temu
Kluska zamiast gazu da wam pompe ciepła i prąd z wiatraków za który będzie płacić jak za złoto ale luz będziecie się mogli pouśmiechać
Lech
3 miesiące temu
Jeżeli są zabudowania na terenach zalewowych to nie mogą być odbudowywane proste a Cimoseszewicza Śliwa tez pamiętam I ze miał rację za przegrane wybory W pierwszej kolejności ubezpieczalnie na wypłatę i zakup nowego sprzętu później wspólną pomoc
Emeryt
3 miesiące temu
Przy tej tragedii nie ma co mędrkować.Ale wiele tych tragedii szło uniknąć nie remontując zalanych domów.Bo wtedy państwo musiało by zadbać o nowe mieszkania.A teraz ani starych,tym bardziej setek czy tyś.nowych mieszkań.
...
Następna strona