Złoty ponownie mocno traci na wartości. Kurs dolara wyraźnie wzrósł po rozpoczęciu konferencji prasowej Adama Glapińskiego, prezesa Narodowego Banku Polskiego (a jednocześnie przewodniczącego Rady Polityki Pieniężnej). Oznacza to, że osłabienie, które rozpoczęło się po ogłoszeniu decyzji Rady Polityki Pieniężnej, pogłębia się. W środę RPP obniżyła stopy procentowe gwałtownie - z poziomu 6,75 do 6,00 proc.
Prezes NBP podczas czwartkowego wystąpienia odniósł się do kwestii kursu złotego. A kurs szybko zareagował na słowa prezesa. Wyraźnie widać, że po godz. 15 amerykańska waluta znów zaczęła się wspinać. Można było zaobserwować wzrost z poziomu ok. 4,28 zł do ponad 4,32 zł.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
"Kolejne 1,5 proc. wzrostów kursów złotego podczas tej konferencji. Dwa dni już blisko 3,5 proc. Ale dla prezesa to jest nic? To nie jest nic - przekonamy się o tym na stacjach benzynowych i w sklepach" - skomentował od razu ekonomista Piotr Kuczyński.
Glapiński reaguje na kurs złotego. I vice versa
- Co do kursu, bo niektórzy podnoszą larum, jak to kurs się wahnął. Zobaczymy, jak to się ustabilizuje. Kurs jest dla nas bardzo ważny. Pomaga pokonać inflację. Wczoraj się zdeprecjonował o 2 proc., ale w ostatnim czasie wzmocnił się o 17 proc. - mówił prezes NBP na czwartkowej konferencji.
Kurs jest całkowicie wolny. Reaguje na zmiany. Niższe stopy oznaczają same w sobie słabszy kurs. Ale my nie będziemy trzymać kursu dla tych, którzy są zainteresowani tym kursem i mrozić gospodarkę. Mocniejszy kurs złotego działa antyinflacyjne. Deprecjonowanie złotego o 2 proc. nie ma znaczenia dla gospodarki.
Na początku września za jednego dolara trzeba było płacić poniżej 4,12 zł. We wtorek po południu osiągnął wartość 4,31 zł.
W czwartek Adam Glapiński wyjaśnił też powody gwałtownego obniżenia stóp. Jego zdaniem taka decyzja jest dostosowaniem do obecnej sytuacji gospodarczej.
Adam Glapiński o prognozie inflacji
- Wysoka inflacja się skończyła. To radosny moment, z którego cała Polska powinna się cieszyć. Inflacja poniżej 10 proc. to inflacja umiarkowana. A pod koniec tego roku zbliżymy się do poziomu inflacji pełzającej, ok. 5 proc. Taka inflacja jest niedostrzegalna przez społeczeństwo - stwierdził szef NBP.