Akcje spółki pikują w dół. Piątek był najgorszym dniem od ponad dwóch miesięcy - akcje spadły o 2,46 proc., zamykając sesję wynikiem 165,98 dolara za akcję.
Co więcej, zamach w Nowej Zelandii, w którym terrorysta zamordował kilkadziesiąt osób w meczecie, był transmitował na żywo właśnie na Facebooku. Sprawa cieniem kładzie się na zarządzanym przez Matka Zuckerberga portalu społecznościowym. Miliarder obiecywał bowiem, że zadba o lepszą ochronę Facebooka przed publikowaniem kontrowersyjnych czy drastycznych treści.
To dlatego firma zatrudnia tysiące inżynierów pracujących nad inteligentnym algorytmami, które mają wykrywać treści terrorystyczne. Inwestuje też dziesiątki milionów dolarów w pracowników, którzy "ręcznie" moderują publikowane na portalu treści. Mimo to terrorysta z Nowej Zelandii mógł w całości transmitować swój atak.
Poza transmisją masakry w Nowej Zelandii, Facebook miał też w tym tygodniu inny problem. Doszło bowiem do gigantycznej awarii - przez kilkanaście godzin użytkownicy mieli problem z dostępem do serwisu. Spółka poinformowała, że za usterkę odpowiedzialny był błąd konfiguracji serwera. Rozważa teraz zwrot kosztów poniesionych przez reklamodawców.
To nie jedyne problemy Facebooka. Tuż po gigantycznej awarii firmę opuścili ważni dyrektorzy. Chris Cox, odpowiedzialny za rozwój platform, oraz Chris Daniels, wiceszef WhatsAppa. Nie miało to jednak związku z usterką, a ze zmianami w spółce. Przed tygodniem Facebook ogłosił, że stanie się "platformą skupioną na prywatności".
Ponadto firma toczy bój z kandydatką na prezydenta USA Elizabeth Warren. Ta zamierza walczyć o uregulowanie wielkich technologicznych monopolistów. Facebook w odpowiedzi zablokował reklamy Elizabeth Warren w swoim serwisie.
Przed Markiem Zuckerbergiem trudnie dni, ciężka praca i nieprzespane noce. Musi ratować przyszłość firmy w obliczu odpływających inwestorów.
Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl