Już tylko do 30 czerwca 2024 roku obowiązywać ma limit cenowy gazu dla gospodarstw domowych i tzw. odbiorców wrażliwych, który wynosi 200,17 zł za MWh netto (to kwota bez VAT, razem z podatkiem jest to 246,21 zł). Jeżeli rząd nie wprowadzi nowych rozwiązań ochronnych, od lipca rachunki wzrosną.
Szacunkowe nowe ceny gazu podało już PGNiG, które rozsyła klientom pisma o zmianach w taryfach. Ma to być ok. 290 zł za MWh netto. W zależności od grupy taryfowej ceny w drugiej połowie roku mają wzrosnąć od 45 proc. do 47 proc. Jeśli doliczymy do tego stawki dystrybucyjne, które również pójdą w górę, końcowy rachunek może być wyższy o średnio 50-60 proc. w porównaniu do stawek z 2022 roku.
Czy rachunki faktycznie drastycznie wzrosną?
Takie podwyżki czekają nas od 1 lipca, o ile rząd nie wprowadzi żadnych nowych pakietów osłonowych. Jednak zgodnie z zapowiedziami resortu klimatu nowa pomoc ma nadejść. W niedzielę minister klimatu i środowiska Paulina Hennig-Kloska w komentarzu dla money.pl podkreśliła, że resort przygotował ustawę osłonową, która ma "zapewnić stabilność gospodarstwom domowym, mikroprzedsiębiorcom oraz małym i średnim przedsiębiorcom". Część rozwiązań pomocowych zawarto także w projekcie ustawy o bonie energetycznym.
W ramach tego pakietu osłonowego rząd planuje wprowadzić podstawę prawną do wprowadzenia niższych taryf za energię elektryczną i gaz ziemny. Ministerstwo klimatu chce, aby prezes Urzędu Regulacji Energetyki mógł obniżyć obecnie obowiązujące taryfy, bo ceny na rynkach hurtowych spadają i ministerstwo nie zgadza się "na nadmierne zyski państwowych spółek energetycznych kosztem obywateli i budżetu państwa". W efekcie nowa taryfa za gaz, jak szacuje resort klimatu, wynieść ma około 220 zł za MWh netto. Cena gazu wzrośnie więc o 20 zł za megawatogodzinę.
"Projekt zakłada wygaszenie obecnej taryfy największego sprzedawcy z dniem 30 czerwca 2024 r. i wprowadza obowiązek zatwierdzenia nowej taryfy na okres od 1 lipca 2024 r. do 30 czerwca 2025 r." - tłumaczy w odpowiedzi na pytania money.pl Magdalena Dąbrowska, rzecznik prasowa URE.
Z pomocą dla najbardziej potrzebujących mają też przyjść bony energetyczne, czyli dopłaty do rachunków. Te rozwiązania to jednak na razie wciąż tylko projekty. Mają stanąć na rządzie we wtorek 30 kwietnia. Od terminu ich uchwalenia zależeć będzie, kiedy URE będzie mógł wystąpić do dystrybutorów z nową taryfą uwzględniającą zarówno interesy obywateli, jak i firm. Dlatego tak kluczowy jest tu czas. A doświadczenie pokazuje, że ostatnie pomysły resortu - jak ten ws. cen prądu - wymagały licznych poprawek zgłaszanych zarówno ze strony Ministerstwa Finansów, jak i UOKiK.
Od mrożenia i tak trzeba będzie odejść
Mimo że rząd planuje teraz nowe wsparcie ws. cen gazu, ostatecznie Polska będzie musiała odejść od mrożenia cen. W perspektywie trzech lat czeka nas powrót do zasad rynkowych, bo Komisja Europejska zobowiązała nas do uwolnienia cen gazu dla gospodarstw domowych spod kontroli URE.
Jak wyjaśnialiśmy w money.pl, zgodnie z wyrokiem TSUE z 2015 r. Polska miała obowiązek ustalić graniczną datę tej zmiany. Początkowo założono, że uwolnienie cen będzie miało miejsce wraz z początkiem 2024 r.
Dalsza część artykułu pod materiałem wideo
Ze względu na kryzys gazowy rząd PiS znowelizował jednak ustawę Prawo Energetyczne i w ramach tzw. tarczy antyinflacyjnej przesunął okres taryfowania do końca 2027 r. Zdaniem ekspertów lepszego czasu, z punktu widzenia sytuacji rynkowej, może nie być.
Na giełdach taniej niż w rachunkach
Ministerstwo klimatu chce, by URE zatwierdził nowe, niższe taryfy na gaz, bo ceny rynkowe spadają. Głównym wyznacznikiem cen hurtowych dla naszego regionu są notowania gazu na holenderskiej giełdzie TTF.
Na przestrzeni roku widać, jak cena kontraktów sukcesywnie topniała. Rok temu było to 55,6 euro za MWh (równowartość 240,75 zł licząc po kursie NBP z 29 kwietnia 2024 r.), a obecnie 28,2 euro za MWh (121,93 zł).
Obecne ceny kontraktów na maj są nawet niższe niż obowiązująca w Polsce zamrożona stawka 200,17 zł za MWh. Dla porównania: cena gazu ziemnego na Towarowej Giełdzie Energii w Warszawie, gdzie zaopatrują się polscy dystrybutorzy, dla dostaw w poniedziałek (29 kwietnia) wynosi 135,75 zł za MWh. Czyli też mniej.
Tu jednak łatwo wpaść w pułapkę - co wyjaśnialiśmy już w money.pl. Jest to bowiem cena hurtowa kontraktów na następny miesiąc i choć jest w perspektywie czynnikiem kształtującym ceny detaliczne, nie przekłada się bezpośrednio i automatycznie na rachunki indywidualnych gospodarstw domowych.
Ma na nie wpływ wiele elementów, a jednym z głównych, które determinują obecnie to, ile faktycznie płacimy za zużyty w domach gaz, jest cena, którą ustala Urząd Regulacji Energetyki. To jednak nie wszystko. Poza taryfami ustalonymi z regulatorem, swoją politykę kształtowania cen prowadzi państwo.
"Ceny paliw gazowych w zatwierdzonych przez Prezesa URE taryfach w zakresie sprzedaży paliw gazowych są wypadkową kosztów zakupu paliw gazowych (wynikających z już zawartych kontraktów i planowanych zakupów), a także kosztów własnych przedsiębiorstwa obrotu, czyli tzw. kosztów uzasadnionych prowadzonej działalności. Aktualne notowania różnych produktów terminowych mogą być niższe niż w zatwierdzonych taryfach i niższe niż wartość wskazana w ustawie" - informował nas URE na początku kwietnia.
Przemysław Ciszak, dziennikarz money.pl