W ostatnich godzinach na Kapitolu rozegrały się sceny, które szybko obiegły cały świat i długo pozostaną w pamięci Amerykanów. W szturmie na siedzibę Kongresu zginęło kilka osób, a zwolennicy ustępującego prezydenta Trumpa włamali się do gabinetów najważniejszych polityków w kraju.
Ekspertów zapytaliśmy o to, skąd bierze się taki poziom wzburzenia u zwolenników ustępującego prezydenta oraz o skutki tego typu działań.
- Przyzwyczailiśmy się do tego, że znamy Amerykę taką, jaką odwiedzamy. Czyli Nowy Jork, Waszyngton, Florydę czy Kalifornię. Ale jak pojedziemy do rolniczych stanów, to zobaczymy, że to jest zupełnie inna Ameryka - mówi money.pl były ambasador RP w Stanach Zjednoczonych Ryszard Schnepf.
Jak dodaje, w tej części kraju ludzie żyją w pewnej izolacji. - Często nigdy nie byli za granicą, informacje pozyskują przez media społecznościowe, które szczególnie po stronie republikańskiej są bardzo dobrze rozwinięte i aktywne - mówi nasz rozmówca.
- Oni żyli w niszy i kilka lat temu doznali "olśnienia", że Amerykę ktoś chce im "zabrać" - mówi Ryszard Schnepf.
- To już nie jest ta Ameryka lat 60., gdy wszystko, co najlepsze, było amerykańskie. Amerykanie kupują niemieckie i japońskie samochody, a dla tamtejszego nacjonalisty to jest upokorzenie - podkreśla były ambasador Polski w USA.
Jego zdaniem na zawirowaniach wewnętrznych w Stanach Zjednoczonych najmocniej skorzystają Chiny, które w ostatnich latach zyskały bardzo mocną pozycję w światowej gospodarce.
- Trump prowadził mało skuteczną wojnę handlową z Chinami. Widzieliśmy to przy okazji ostatnich świąt Bożego Narodzenia. Większość Amerykanów kupuje prezenty wyprodukowane w Chinach, więc nałożone przez Trumpa cła uderzyły tak naprawdę w jego rodaków - mówi Schnepf.
"Na własne życzenie"
Zdaniem prof. Andrzeja Manii z Instytutu Nauk Politycznych i Stosunków Międzynarodowych Uniwersytetu Jagiellońskiego, Stany Zjednoczone "same są sobie winne". I ostatnie zamieszki na pewno w szybkim odbudowaniu mocnej pozycji na świecie nie pomogą.
- Niejako na własne życzenie USA utraciły w ostatnich latach pozycję jedynego mocarstwa na świecie - twierdzi amerykanista. - W kwestiach gospodarczych praktycznie zostały dogonione przez Chiny, a militarnie próbuje im dorównać również Moskwa.
Swoje zrobiła tutaj również globalizacja produkcji oraz brak ograniczeń handlowych, czego uniknąć nie zdołał żaden kraj na świecie. - W efekcie wielu Amerykanów korzysta z samochodów wyprodukowanych w Europie i telefonów rodem z Chin - mówi.
Prof. Mania zwraca również uwagę na jeszcze jeden fakt. - Na amerykańskich uczelniach coraz więcej jest chińskich studentów. Oni zdobywają odpowiednią wiedzę, wracają do ojczyzny i tam budują centra naukowe - podkreśla amerykanista. - Paradoksalnie więc Ameryka pośrednio działa na rzecz przyrostu potęgi Chin.
Nasi rozmówcy jednak zastrzegają, że Stany Zjednoczone na pewno nie stały się nagle pariasem gospodarczego świata. I na pewno w najbliższym czasie im to nie grozi. Wciąż mają bowiem takie regiony jak Dolina Krzemowa, gdzie przecież powstają najbardziej innowacyjne technologie współczesnej gospodarki. I to tam pracuje najwięcej utalentowanych inżynierów i specjalistów z całego świata.
Znacznie większy wpływ na kształt światowej gospodarki w najbliższych kilkunastu latach będzie miała pandemia koronawirusa, a nie chwilowe zamieszki w siedzibie amerykańskiego parlamentu.
Biden kontra Chiny
Nie ulega jednak wątpliwości, że Ameryka musi zmienić podejście. Jednym z najważniejszych wyzwań stojących przed nowym prezydentem Joe Bidenem będzie odbudowa potęgi gospodarczej USA. Będzie o to tym trudniej, im mocniej władze zaangażują się w wewnętrzne spory.
Ryszard Schnepf podkreśla, że administracja Joe Bidena będzie "próbowała odzyskać prestiż i pozycję gospodarczą na świecie".
- Ale już nie wojną handlową z Chinami. Konieczne będzie też zacieśnienie współpracy z Unią Europejską, gdzie Chiny przez ostatnie kilka lat zakorzeniły się coraz mocniej - podkreśla.
Czy się uda? - Ameryka jest w pewnym sensie skazana na hegemonię, ale w wielu obszarach może ją też stracić - mówi Schnepf.
Podobnego zdania jest prof. Andrzej Mania. On również twierdzi, że kluczem jest odbudowa relacji w ramach NATO oraz z Unią Europejską.
- Trump wypowiadał się o tych organizacjach dość pogardliwie. A to nie była dobra droga - uważa amerykanista z Uniwersytetu Jagiellońskiego.